60. Niechęć.

254 24 37
                                    

Publikuję jeszcze raz, bo wcześniej nie pokazywała się u mnie treść i nie byłam pewna czy wszystko dobrze się zapisało xD

Per. Kiyotaka

Ciągle tkwiłem w tej samej pozycji całując zdezorientowanego Mondo. Chłopak chyba nie protestował, przynajmniej nie dawał mi takich znaków, więc postanowiłem pójść nieco dalej. Przybliżyłem się do niego jeszcze bardziej, a po chwili rzuciłem go na łóżko, tak by leżał na plecach, a ja znajdowałem się tuż nad nim. Podczas tego wciąż nie potrafiłem oderwać od niego mych ust. Mimo że właśnie tego chciałem, to jednak i tak nie czułem się w pełni spełniony. Wciąż czegoś mi brakowało i tym czymś było jego zaangażowanie. Chłopak wyglądał jakby ta sytuacja nie sprawiała mu tyle radości ile mi. Momentalnie poczułem się gorzej. Miałem wrażenie, że Mondo powoli przestaje mnie kochać. Nie mogę dopuścić by do tego doszło. Złapałem chłopaka za nadgarstki i dociskałem je do łóżka. Mondo unikał mojego wzroku, gdyż odwrócił głowę w bok.
Kiyotaka: Spójrz na mnie, proszę. - powiedziałem niemalże błagalnym tonem.
Chłopak niepewnie i powoli na mnie spojrzał. Jednakże nie ucieszyło mnie to ani trochę, ponieważ z jego twarzy można było odczytać ogromną niechęć.
Kiyotaka: Co jest? - spytałem zmartwiony. - Przecież mnie kochasz, więc w czym problem? - położyłem swą dłoń na jego szyi.
Mondo nic nie odpowiedział, tylko obojętnie przyglądał się moim działaniom.
Kiyotaka: Mondo? - próbowałem uzyskać od niego jakąkolwiek odpowiedź, jednak ten ciągle milczał. - Odpowiadaj, gdy do ciebie mówię idioto! - niekontrolowanie, ze złości i z całą siłą wbiłem paznokcie w jego szyję. Nie umiałem zrozumieć swojego zachowania, ale przede wszystkim nie potrafiłem nad nim zapanować. Chyba po prostu jestem okropnie zły na Mondo za to jak mnie traktował i traktuję. Bardzo go kocham, a on zachowuję się jakby to nic nie znaczyło. On serio myśli, że odpuszczę i będę w stanie się z nim chociażby przyjaźnić, po tym wszystkim?
Mondo: Ała, kurwa debilu jebany. - odparł zdenerwowany chcąc zabrać moją dłoń z jego szyi, lecz starałem się mu to uniemożliwić. - Ty jakiś pojebany jesteś?! Zostaw mnie palancie. - powiedział próbując wstać i prawie mu się to udało.
Kiyotaka: Nienienienie! - nagle wtuliłem się w jego tors. - Przepraszam, nie chciałem. Przepraszam, przepraszam. Nie zostawiaj mnie. - przestraszony starałem się utrzymać Mondo przy sobie.
Mondo: Puszczaj mnie. - powiedział szarpiąc się coraz bardziej.
Kiyotaka: Nie chcę. Nie chcę byś odchodził.
Mondo: Przestań mnie wkurwiać, bo nie ręczę za siebie.
Kiyotaka: Nie, Mondo! Przepraszam już nie będę. Proszę wybacz mi.
Mondo: Zaraz ci wpierdole. ZŁAŹ ZE MNIE KURWA.
Kiyotaka: Rób co chcesz tylko nie zostawiaj mnie, proszę. - rozpłakałem się wtulonyn w niego.
Mondo: Kurwa, gościu! Co tobie odbiło? Masz jakąś obsesję na moim punkcie czy co?
Kiyotaka: Po prostu chcę być z tobą, Mondo. Nie umiem opisać tego jak źle czuję się bez ciebie. Nie wiem jak wcześniej byłem w stanie normalnie funkcjonować, zanim cię poznałem. Mondo, nie rób mi tego. Nie zostawiaj mnie. - zapłakany spojrzałem mu w oczy. - Nie chcę cię już nigdy stracić, nawet na krótką chwilę.

Owada przestał się szerpać i westchnął zrezygnowany. Czyżby udało mi się go do siebie przekonać?!
Mondo: Taka, tak nie zachowują się zdrowe osoby. Rozumiem, że mnie kochasz, ale to już przesada.
Kiyotaka: C-Co? Co jest przesadą?
Mondo: Chociażby to, że próbujesz mnie zmusić do niewiadomo czego, gdy wyraźnie mówię ci, że nie chcę.
Kiyotaka: Ale... - rozluźniłem nieco uścisk. - Ty mogłeś tak robić? Mogłeś całować mnie kiedy chciałeś i rozkochiwać mnie w sobie?? - spytałem oburzony.
Mondo: Ale to co ty robisz można podciągnąć pod molestowanie debilu. Złaź ze mnie i się ode mnie odjeb wreszcie.
Kiyotaka: Nie. - odparłem stanowczo patrząc mu się w oczy. - Dopóki nie zechcesz ze mną być to cię stąd nie wypuszczę. Przepraszam Mondo, ale zrobię wszystko, byś ze mną był.
Mondo: Zrobisz wszystko? - zapytał.
Kiyotaka: Co tylko zechcesz.
Mondo: To w takim razie będziesz musiał mi wybaczyć. - odparł i nagle kolanem uderzył mnie w krocze.

Chłopak w ten sposób uwolnił się ode mnie, a ja upadłem na podłogę zwijając się z bólu. Mondo szybkim ruchem skierował się do drzwi i zamierzał wyjść z mojego pokoju, ale zdecydował się jeszcze na rozmowę ze mną podczas, gdy ja siedziałem w kącie z wyrzutami sumienia. Nie panowałem nad sobą, tak jak on. Zastanawiałem się czemu jestem takim potworem. Dlaczego posunąłem się, aż do takich rzeczy. Przecież to nienormalne! Co się ze mną dzieje?

Mondo: Co się z tobą dzieje? - spokojnie powtórzył pytanie, które sam sobie zadawałem. - Totalnie ci odbiło stary.
Kiyotaka: Ugh... Nie chcę...Nie chcę taki być. - zacząłem obolały. - Chciałbym... być taki jak kiedyś, a najlepiej taki jak byłem zanim cię poznałem. - powiedziałem targając swoję włosy, jakby to miało mi pomóc w myśleniu.
Mondo: Zróbmy tak. - powiedział podchodząc do mnie, a następnie ukucnął przede mną. - Obaj odpocznijmy od siebie i nauczmy się nad sobą panować, a później gdy już będzie z nami lepiej to znów będziemy razem, jeżeli będziesz chciał.
Kiyotaka: Ile to potrwa?... - siedziałem skulony z wbitym wzrokiem w podłogę.
Mondo: To nie jest ważne. Kocham cię i ty kochasz mnie, więc przetrwamy każdy okres czasu. - uśmiechnął się.
Kiyotaka: A co jeśli nie? - zmartwiony spojrzałem mu prosto w oczy.
Mondo: Sugerujesz, że przestaniesz mnie kochać? No wiesz ty co! - odparł żartobliwie.
Kiyotaka: N-Nie! Będę cię kochać do końca mojego życia i długo po nim.
Mondo: Widzisz? Mam tak samo, więc nie martw się. Po prostu potrzebujemy przerwy.
Kiyotaka: Może masz rację...
Mondo: Zawsze mam rację. Jeszcze się tego nie nauczyłeś? - powiedział i po chwili dalej kontynuował. - Tylko obiecaj mi, że nie będziesz zamykał się w sobie i zaczniesz o siebie dbać, dobrze? Bo jeśli nie zaczniesz tego robić, to w ten sposób tylko wydłużysz naszą rozłamke.
Kiyotaka: Okej... - uśmiechnąłem się ponuro.
Mondo: Uroczy jesteś. - powiedział również się uśmiechając. - Przepraszam, że znów cię uderzyłem.
Kiyotaka: Nie przejmuj się tym... Należało mi się. - odparłem skulony.
Mondo: Nie mówię, że nie. Zupełnie ci odbiło w tamtym momencie! Zachowywałeś się jakbym miał zostawić cię na zawsze, ale przecież dobrze wiesz, że tego nie zrobię, tak?
Kiyotaka: Teraz wiem.
Mondo: To dobrze. Chcesz bym cię opatrzył? - zażartował.
Kiyotaka: Nie trzeba, poradzę sobie. Powinieneś już iść, bo za nie długo będzie 12.
Mondo: Uh, serio? - chwycił mnie za nadgarstek i spojrzał na mój zegarek. - Aghh, matko, tak mi się nie chce widzieć z tym palantem, Monokumą! Zazdroszczę ci, że możesz oglądać ten cyrk stąd. - odparł i powoli cofał swoją rękę, którą wcześniej trzymał na mym nadgarstku, ale ja chwyciłem go i patrzyłem mu się prosto w oczy.
Kiyotaka: To zostań ze mną.
Mondo: Nawet jakbm chciał to nie mogę. Poza tym musimy od siebie odpocząć, zapomniałeś już? - bezproblemowo zabrał swą dłoń ode mnie.
Kiyotaka: Racja... to idź już w takim razie.
Mondo: Jak wrócę to pójdziemy coś zjeść, dobrze? - podniósł się z ziemi i pomógł mi z niej wstać, a następnie obolały usiadłem na łóżku.
Kiyotaka: W porządku.
Mondo: Grzeczny chłopak. - powiedział żartobliwie klepiąc mnie po głowie. - Do zobaczenia. - udał się w kierunku drzwi i wyszedł z mojego pokoju.
Kiyotaka: Pa Mondo. - powiedziałem, gdy ten już zdążył wyjść.

Gdy zostałem sam w pokoju to z ogromnym bólem położyłem się na łóżku i myślałem nad sobą. Zastanawiałem się kiedy przestałem nad sobą panować i przede wszystkim czemu do tego doszło. Przecież zawsze byłem bardzo odpowiedzialny i niemalże uważałem się za idealnego, a teraz? Jestem zwykłym obleśnym huliganem bez zasad, ze stanami depresyjnymi i niską samooceną. Mam nadzieję, że uda mi się nad sobą zapanować oraz że Modno też da radę i szybko będziemy mogli do siebie wrócić i stworzyć zdrowy, idealny związek.

Czy to jeszcze 'braterska' miłość?♥️Ishimondo//Kiyotaka x Mondo♥️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz