Per. Kiyotaka
Widok szczęśliwego Mondo sprawiał, że sam zacząłem być szczęśliwy. Jednak ciekawiła mnie jedna rzecz, gdzie on był z Chihiro i czemu się spóźnili? Z jakiegoś powodu ta myśl nie chciała dać mi spokoju.
Mondo: Siema - chłopak przywitał się ze wszystkimi rozglądając się po pomieszczeniu. Gdy mnie zobaczył zaczął iść w moją stronę, następnie usiadł obok mnie.
Mondo: Heeej Taka - powiedział to klepiąc mnie w ramię jako gest przywitania.
Kiyotaka: Agh-.. - niekontrolowanie wydałem z siebie taki odgłos z bólu. Złapałem się za obolałą rękę. Wszyscy ucichli i zaczeli się na mnie patrzeć. Dosłownie każdy przerwał swoją rozmowe by skupić swą uwagę na mnie. To było bardzo stresujące, nie mogłem nic zrobić tylko siedziałem ciągle w tej samej pozycji czerwieniąc się ze wstydu. Nagle ktoś przerwał ciszę, która trwała dla mnie wieczność.
Mondo: Wszytsko w porządku? - spytał się trzymając swoją rękę na moim ramieniu.
Gdy otrząsnąłem się odpowiedziałem.
Kiyotaka: Ee, no a czemu pytasz?
Mondo: Czemu pytam? Hah, CZEMU PYTAM? Wyglądasz słabo i w dodatku zabolało cię zwykłe klepnięcie w ramię.
Makoto: Taka, powinieneś odpocząć.
Kiyotaka: Dobra, przestańcie. Zachowujecie się jakby nie wiadomo co mi było.
Mondo: Cho, zaprowadzę cię do pokoju.
Kiyotaka: Co proszę? Nie wyraziłem się jasno? Czuje się świetnie, okej?! - walnąłem w stół ze złości.
Po tym zapadła krótka cisza.
Celestia: Skoro nie chcesz iść do pokoju to przestań robić afery wokół siebie. To jest wyjątkowo bardzo żałosne.
Mondo: Mogłab... - chłopak ewidentnie już szykował jakieś obelgi w jej stronę.
Celestia: NIE PRZERYWAJ MI. - nie dała mu nawet dojść do słowa. - Ekhem dobrze. Więc, chciałam jeszcze wspomnieć Taka, iż jeśli masz zamiar tutaj przychodzić to przestań robić z siebie ofiary, gdyż chce mi, i zapewniam cię, że nie tylko mi, się już rzygać przez to. A skoro księżniczką rzeczywiście czuje się, aż tak źle to pozostań w swoim pokoju i go nie opuszczaj, bo nikomu nie chcę się opiekować biednym Taką, który znów zemdlał. Jest to irytujące i dziecinne Taka, dorośnij w końcu.
Mondo: No wrescie zamknęłaś ten swój parszywy ryj. A teraz kurwa mnie słuchaj ty...
Kiyotaka: Okej. - wstałem.
Mondo: Hę?
Kiyotaka: Masz rację, Celestia. Nie potrzebnie tu jestem. Idę do swojego pokoju i nie będę już robić z siebie ofiary. - gdy to mówiłem, szedłem w stronę drzwi. Miałem wrażenie, że zachowałem się jak jakaś obrażona paniusia, nie tak miało to wyjść, ale trudno, swojej decyzji już nie zmienie.
Mondo: Słucham?
Celestia: Wróć dopiero gdy w pełni wyzdrowiejesz, prędzej nie chcemy cię tu widzieć.
Po tych słowach zamknąłem za sobą drzwi, chwilę potem stałem pod jadalnią. Zza drzwi słyszałem przeklinającego Mondo i krzycząca Celestie, więcej nie chciałem słuchać.
Miałem wyrzuty sumienia, że wywołałem taki konflikt, ale nie mogłem już nic z tym zrobić. Wejście tam z powrotem pogorszyło by tylko tą sytuacje. Zresztą nie miałem zamiaru z nimi dłużej siedzieć, skoro tak o mnie myślą. W ogóle to nie potrzebnie tam przyszedłem, ja nawet nie byłem głodny.Poszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Analizowałem sobie słowa Celestii. Miała rację, zapewne muszę być w opór irytujący. Powinienem się ogarnąć, od jakiegoś czasu nie jestem sobą.
Leżałem chyba z godzine próbując usnąć, nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Nie było to zwyczajne pukanie, bardziej określił bym to waleniem nogą w drzwi. Zdezorientowany wstałem przeciągając się i poszedłem otworzyć owe drzwi. Oczywiście był to nie kto inny jak...
Mondo: Hej hej. - powiedział trzymając w jednej ręce talerz z naleśnikami, a w drugiej kubek z kawą.
Kiyotaka: Hej... - odparłem skołowany.
W tym czasie Mondo wprosił się do mojego pokoju i położył to co trzymał na szafce obok łóżka.
Mondo: Przyniosłem ci jedzenie bo jeszcze nic nie jadłeś. Co nie?
Kiyotaka: No tak, ale... - nie dał mi dojść do słowa.
Mondo: Zrobiłem też kawę dla ciebie, mam nadzieję, że taką jaką lubisz.
Kiyotaka: Dobrze, dziękuję. - nie chciałem mu mówić, że tak właściwie to nie jestem głodny, bo znów będzie wyglądało to tak jakbym chciał zdobyć czyjąś uwagę.
Mondo: No to zajadaj się. - powiedział to kładąc się na moim łóżku.
Kiyotaka: Hę? Co ty robisz? - zapytałem stojąc nad nim.
Mondo: Jak to co? Przyszedłem dopilnować cię byś wszystko zjadł, bo wiem że jakbym cię zostawił z tymi naleśnikami to nie zniknęłyby z tego talerza. No chyba, że wylądowałyby w koszu.
Kiyotaka: Nie rób ze mnie jakiegoś dzieciaka, który nie chcę jeść obiadków mamy.
Mondo: A nie jest tak? - spojrzałem na niego podirytowany - Hahh, żartuje wyluzuj stary.
Kiyotaka: Zająłeś mi łóżko. - zmieniłem temat.
Mondo: O nie przesadzaj. Masz jeszcze trochę miejsca, jesteś chudy, więc się idealnie wciśniesz.
Usiadłem obok Modno i wziąłem naleśniki, które mi przyniósł. Zacząłem je jeść, pomimo że nie miałem zbytnio ochoty.
Kiyotaka: A ty coś jadłeś?
Mondo: Noo... coś tam jadłem. - nie uwierzyłem mu.
Kiyotaka: Serio?
Mondo: No ba.
Nadziałem naleśnika z czekoladą i bitą śmietaną na widelec i skierowałem go w jego stronę.
Mondo: Co ty robisz?!
Kiyotaka: Otwieraj żeś tą mordę, bo mi to na kołdrę spadnie! - na szczęście chłopak posłuchał się i otworzył usta, a ja wepchnąłem mu naleśniora do buzi.
Mondo: Kurwa mać. - usiadł ledwo mówiąc to z zapchaną buzią - Co ty wyprawiasz gościu, jeszcze się udławie.Śmiałem się z niego, wyglądał tak komicznie, gdy ledwo mówił z naleśnikiem w ustach.
Kiyotaka: Trzeba było coś zjeść. Zresztą to nie moja wina, że nie umiesz wziąć do buzi takiego naleśniczka. Hahahhah. - zacząłem się z niego śmiać.
Mondo: Ha ha ha, bardzo śmieszne. - powiedział ironicznie przegryzając naleśnika. - Ty byś tym bardziej nie dał rady.
Chłopak przetarł usta.
Mondo: Mmm, kurde dobre te naleśniki.
Kiyotaka: No, fakt. Hina i Sakura mają talent do gotowania i w ogóle.
Mondo: Jedz naleśniory i nie gadaj.
Kiyotaka: Już zjadłem. - na talerzu wciąż były trzy naleśniki.
Mondo podniósł się i spojrzał w mój talerz.
Mondo: Masz jeszcze.
Kiyotaka: Najadłem się już, a jeszcze mi zostało tylko dlatego że ty tyle ich naładowałeś.
Mondo: Taki duży chłop, a kilku naleśników nie umie zjeść? Dawaj mi to. - powiedział zabierając mi widelec i talerz z rąk.
Mondo: Skoro sam nie chcesz wpierdalać to mamusia cię na karmi, żaden problem. - nabijał się ze mnie.
Kiyotaka: Możesz sobie je zjeść jak chcesz.
Mondo: Dzięki, ale ty też.Usiadł naprzeciwko mnie, nadział kawałek naleśnika i skierował go w moją stronę.
Kiyotaka: No chyba sobie żartujesz ze mnie.
Mondo: Jestem śmiertelnie poważny. A teraz jedz, bo ci na kołdrę spadnie i mogę cię zapewnić, że ja tego sprzątać na pewno nie będę.Niestety nie miałem wyjścia, nie chciałem spać w bitej śmietanie i czekoladzie. Szybkim ruchem zjadłem naleśnik, który podał mi Mondo.
Kiyotaka: Pasuję? - zapytałem podirytowany tą sytuacją.
Mondo: Tak się nie ciesz, bo zostały jeszcze dwa. - gdy to mówił zjadł drugą połowę trzeciego naleśnika.
Kiyotaka: O nie, nie ma mowy. Starczy już, serio.Wziąłem od niego widelczyk.
Mondo: Niech będzie. Ale jak następnym razem to się powtórzy to wepchne ci jedzenie do mordy bez zastanowienia, tak jak ty mi. - podał mi talerzyk bym odłożył go na szafkę, następnie położył się na łóżku tak jak wcześniej.
Kiyotaka: Ta, dobra.
Mondo: Obiecujesz, że będziesz codziennie jeść przynajmniej trzy posiłki? - oparł głowę o rękę.
Kiyotaka: Boże, czemu aż tak ci na tym zależy?
Mondo: Po prostu obiecaj. - powiedział to poważniejszym tonem.
Kiyotaka: Okej, okej. Obiecuję.
Mondo: No i zajebiście.Po złożeniu obietnicy usiadłem obok Mondo, który... usnął?!
_____________________________________
Zbyt gejowo? To tylko gejowskie żarty dwóch przyjaciół, nie ma w tym nic gejowskiego xD Mam nadzieję, że pozostawicie po sobie jakieś komentarze, bo super się je czyta *-*
Tak offtopic, czy tylko mi Taka kojarzy się z tym teledyskiem? ;;;;_;
Mam wrażenie, że to takie randomowe skojarzenieXD
CZYTASZ
Czy to jeszcze 'braterska' miłość?♥️Ishimondo//Kiyotaka x Mondo♥️
FanfictionCzy losy dwóch przyjaciół mogą zakończyć się szczęśliwym związkiem? Książka o relacji Kiyotaki Ishimaru oraz Mondy Owada. ⚠️ PRZEKLEŃSTWA, TEMATY SAMOBÓJSTWA, SCENY 18+ itd⚠️