19.2.

116 15 39
                                    

Chwilę później znajdowałam się w salonie, już z wolną od myśli głową i z niemałym rozbawieniem przyglądałam się scenie, która rozgrywała się przede mną.

Mianowicie, Cooper właśnie próbował siłą zaciągnąć Joshuę na parkiet, aby ten zatańczył z nim kaczuszki. Cayden specjalnie pogłośnił piosenkę, a Zack z Davidem wyrwali się na środek, aby dołączyć się do tańca.

Zielonooki za to z całej siły próbował się zaprzeć, aby jego przyjaciel nie był w stanie go podnieś z kanapy i zmusić do dołączenia. Jednak chwilę później brunet zaprzestał swoich działań i po prostu się poddał.

Dlatego teraz też obserwowałam, jak Joshua porusza rękami, po czym kręci pupą do rytmu kaczuszek, wraz z Cooperem i resztą. Widok był przekomiczny głównie dlatego, że byli oni bandą umięśnionych, wysokich facetów, którzy teraz z uśmiechem na ustać wywijali do piosenki dla dzieci. Zielonooki co prawda robił to z grymasem na twarzy, ale wiedziałam, że w głębi duszy też się świetnie bawił.

Zaśmiałam się cicho i pokręciłam głową, po czym ruszyłam do kuchni. Po drodze minęłam jeszcze rozmawiające Jenn, Amy, Tanike i Sophie o nowych przepisach na drinki, które odkryły, Brandona całującego się z Miley oraz Caydena podchodzącego do Vic, aby porwać ją do tańca. Maya i Alex za to, nakładali sobie właśnie sałatkę, która stała na stole obok parkietu.

Niedługo później byłam już w pomieszczeniu, do którego się wcześniej kierowałam, spotykając tam Mylesa, popijającego drinka, którego przed chwilą kończył robić.

— Jak tam, mała? — spytał, gdy mnie tylko zobaczył.

— Zważając na wszystko, co się wydarzyło ostatnimi czasy, nie jest aż tak źle — odparłam, sięgając po czystą szklankę i nalewając sobie wody. Chłopak spojrzał na mnie uważnie i podszedł odrobinę bliżej.

— Wiesz, że jak tylko będziesz czegoś potrzebowała, to jesteśmy tu dla ciebie, tak? — Złapał mnie lekko za ramię i przyciągnął do siebie. Ja jedynie pokiwałam głową, wtulając się nieznacznie w chłopaka. Po chwili jednak odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam się, co on odwzajemnił.

— Więc Myles, jak się bawisz? — zagadnęłam bruneta, biorąc łyka ze szklanki. Chłopak westchnął cicho i również napił się swojego napoju, spoglądając w stronę salonu.

— Dobrze, naprawdę dobrze — odparł szczerze, a ja podążyłam za jego spojrzeniem. Jednak, kiedy zrozumiałam, na kogo patrzył, zagryzłam wnętrze policzka.

— Amy — bardziej stwierdziłam, niż zapytałam, powodując, że brązowooki przeniósł wzrok z powrotem na mnie.

Widziałam w jego oczach nieznaczny błysk i już wiedziałam.

— Myles... — zaczęłam. — Amy to świetna babka, ale zdajesz sobie sprawę z tego, że ma czteroletnie dziecko? — Przechyliłam lekko głowę. — Dużo przeszła, dużo wycierpiała i zasługuje teraz na wszystko, co najlepsze — kontynuowałam. — Bycie odpowiedzialnym za dziecko, to nie zabawa. Widzisz się w ogóle w roli ojca? — zapytałam w końcu.

— Wiesz, spotkałem się kilka razy z Amy — zaczął. — Nawet z Rebeccą. — Uśmiechnął się nieznacznie na wspomnienie dziewczynki. — Dużo rozmawialiśmy, opowiedziała mi swoją historię. I cholera, Hazel, naprawdę ją lubię. — Spojrzał na mnie, przeczesując włosy. — I Rebecę też — dodał. — I myślę, że byłbym w stanie zostać tatą — westchnął. — Pokochałbym ją jak własną córkę. O ile już tego nie zrobiłem. — Zaśmiał się. — Naprawdę mi zależy. I mam nadzieję, że Amy to zauważy. — Przetarł zmęczoną twarz dłońmi.

Ja jedynie patrzyłam na niego z lekko zaszklonymi oczami, bo, cholera, to co powiedział, naprawdę mnie poruszyło. Pierwszy raz widziałam Mylesa, który mówi o czymś tak poważnie. Bez sarkazmu, bez ironii. Po prostu szczerze.

Nigdy nie będę twoja [ZAWIESZONE/W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz