2.

278 43 97
                                    

Nie. Nie. Nie. 

Cholera. Nie. 

No bez jaj.

— Wiem, że jestem przystojny, ale możesz już zamknąć usta — powiedział brunet i wysłał półuśmiech.

Przepraszam, co?

—  Co ty tu robisz? — zapytałam zdziwiona. Byłam w takim szoku, że nawet nie wiedziałam, czy zabrzmiałam wystarczająco głośno, żeby mnie usłyszał.

—  Stoję i czekam aż, wygląda na to, że ty. — Pokazał przy tym na moją osobę. — Mnie oprowadzisz po kampusie. — Uśmiechnął się, a ja miałam ochotę uciec i zrobić wszystko, aby ta sytuacja nie okazała się prawdą.

Dlatego akurat on? Ze wszystkich ludzi na tej pieprzonej planecie, on.

Nie widziałam go przez dwa lata, a teraz stoi tu, jak gdyby nigdy nic.

— Idziemy? — zapytał i tym samym wyrwał mnie z moich przemyśleń.

— Umm. Poczekaj tutaj — powiedziałam i udałam się w kierunku gabinetu sekretarki.

Nagle usłyszałam za sobą czyjeś kroki, odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam, że zielonooki poszedł za mną.

—  Mówiłam, żebyś został — powiedziałam dobitniej, po czym wysłałam mu karcące spojrzenie.

—  Tak, wiem — odpowiedział nonszalancko, posyłając przy tym półuśmiech.

—  I? — zapytałam.

—  I tak idę z tobą — rzekł wymijająco i przyspieszył kroku, aby się ze mną zrównać.

W trakcie drogi, co jakiś czas zerkałam na bruneta, dalej nie mogąc uwierzyć w to, że go spotkałam. Chwilę później dotarliśmy pod sekretariat, zapukałam do drzwi i weszłam od razu, nie czekając na odpowiedź.

—  Dzień dobry — przywitałam się i zobaczyłam, że pani Lewis rozmawia przez telefon.

—  Momencik, złotko — powiedziała, po czym wróciła do rozmowy. Skinęłam głową i razem z chłopakiem stanęliśmy przy drzwiach, czekając, aż kobieta skończy.

W międzyczasie zaczęła rozglądać się po gabinecie, który był prosty i skromny, ale przytulny. Ściany w kolorze złamanej bieli, idealnie komponowały się z ciemnym drewnem mebli. Na wielkim biurku leżała miska z cukierkami, którymi można się było częstować. Wszędzie stały rośliny, które dopełniały wielkość tego miejsca. Na ścianach wisiały obrazy oraz zdjęcia najlepszych absolwentów. 

Po kilku minutach, pani Lewis skończyła rozmawiać przez telefon, odłożyła go i zwróciła się do mnie z uśmiechem na twarzy.

— Słucham cię, złotko, jakiś problem? — mówiąc to, popatrzyła znacząco na mnie, a potem na chłopaka.

— Tak. Właśnie chciałabym zapytać, czy jest ktoś inny, kto może oprowadzić nowego. — Przełknęłam ślinę, nie patrząc nawet na zielonookiego.

— Ja mam imię — wtrącił urażony, ale zignorowałam go.

— Proszę... — Popatrzyłam na nią błagalnym wzrokiem, licząc, że ktoś taki się znajdzie.

— Niestety, złociutka. Wszyscy są na wykładach, więc cię nie uratuję, przykro mi. — Podeszła bliżej i powiedziała tak cicho, żebym tylko ja ją usłyszała: — Chociaż nie rozumiem, czemu narzekasz. Skoro jest na czym oko zawiesić, skarbie. — Uśmiechnęła się do mnie znacząco, jakby wszystko, co nas kiedyś łączyło, wyczytała z mojej i jego twarzy.

Nigdy nie będę twoja [ZAWIESZONE/W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz