13.

142 17 67
                                    

— Hazel — usłyszałam przytłumiony głos, który nawoływał moje imię. Miałam wrażenie, jakby dochodził z zaświatów. — Hazel, wykład się już skończył. — Poczułam, jak ktoś szturcha mnie w ramię.

Chciałam na to zareagować, ale nie mogłam. Moje zmysły nie działały prawidłowo i miałam wrażenie, że jestem w innym świecie. Wszystko było takie spokojne, błogie. Czułam się jakbym leżała na puchatej chmurze.

Chociaż nie. Ja naprawdę na niej leżałam. A wokół mnie wirowały... kostki czekolady?

Co?  

Gwałtownie się przekręciłam, ale nagle szturchanie ustało, a moje ciało wróciło do pięknego miejsca, w którym się znajdowałam.

Jednak chwilę później znowu poczułam czyjś dotyk, tym razem bardziej stanowczy. Czułam jak delikatna dłoń, w bardzo niedelikatny sposób klepie mnie po policzku, dalej nawołując moje imię. I to spowodowało, że momentalnie chmura i czekolada wokół mnie zniknęły, a za to pojawiło się ostre światło lamp i naprawdę niewygodne krzesło, na którym teraz siedziałam, a w zasadzie leżałam.

— Maya? — zapytałam zachrypniętym głosem, patrząc z niezrozumieniem na moją przyjaciółkę stojącą nade mną. — Co się dzieje?

Dziewczyna na moje słowa uśmiechnęła się nieznacznie i z politowaniem pokręciła głową.

— Zasnęłaś w trakcie wykładu, Hazel — powiedziała z rozbawieniem.

Potrzebowałam chwili, aby całkiem zrozumieć co się wokół mnie działo. Po części dalej byłam w słodkiej krainie snów i nie do końca jeszcze docierały do mnie wszystkie słowa.

Maya widząc moje zdezorientowanie, zaśmiała się i wyciągnęła dłoń w moją stronę, dając mi tym samym do zrozumienia, abym wstała.

— Chodź, musimy się zbierać. Już wszyscy wyszli.

Dalej nieco zdezorientowana, posłusznie wstałam, zgarnęłam torebkę z ziemi i skierowałam się z dziewczyną do wyjścia.

— Czyli chcesz mi powiedzieć, że przez ponad połowę zajęć spałam sobie w najlepsze? — zagadnęłam, gdy już opuściliśmy salę.

— Tak, dokładnie to ci chcę powiedzieć — odpowiedziała, w dalszym ciągu rozbawiona, po czym skierowała się w stronę parkingu.

— I mnie nie obudziłaś wcześniej? — zapytałam, dalej nie dowierzając. Powoli zbliżało się zakończenie roku akademickiego i czekały nas zaliczenia z wszystkich przedmiotów.

Na całe szczęście, większość miałam już zdaną. Ale został mi jeden cholerny przedmiot.

Historia mediów u pana Collinsa.

Potrzebowałam dodatkowych notatek, aby się nauczyć na zaliczenie, i miałam je zrobić na dzisiejszym wykładzie, który przespałam.

— Wyglądałaś na padniętą, Hazel. Odrobina snu dobrze ci zrobiła — powiedziała beztrosko. — Nie martw się, ogarnęłam notatki za ciebie. Pożyczę ci je. Nie chciałabym, abyś powtarzała rok. — Zaśmiała się. — I Josh też nie — dodała, znacząco i dziwacznie ruszając brwiami.

Momentalnie na dźwięk tego imienia, moje ciało nieznacznie się spięło, a w brzuchu pojawiło dziwne uczucie.

— A co Joshua ma do tego? — Popatrzyłam na nią z uniesioną brwią. Dziewczyna zatrzymała się na chwilę, odwracając się do mnie.

— Po prostu, za każdym razem jak rektor był blisko przyłapania cię na tym, że smacznie sobie śpisz, Josh skutecznie odwracał jego uwagę, zadając mu jakieś pytania, które nawet nie miały sensu — wytłumaczyła, a ja uniosłam brwi, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszę. — Zauważył, że usnęłaś, więc dał ci odpocząć. Najwyraźniej też uznał, że przyda ci się chwila spokoju. Ostatnio wyglądasz jak żywa śmierć. — Dziewczyna popatrzyła się na mnie ze zmartwieniem w oczach.

Nigdy nie będę twoja [ZAWIESZONE/W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz