26.4.

257 12 9
                                    

Weszliśmy do domku i byliśmy całkowicie przemoczeni, bo deszcz złapał nas, kiedy byliśmy w połowie drogi powrotnej. Szybko zdjęliśmy buty, po czym weszliśmy w głąb pomieszczenia.

— Przebierzmy się, a potem wróćmy tutaj, bo mam ochotę zrobić coś fajnego — powiedziała Jenn, rozpuszczając swoje mokre włosy.

— Imprezę sobie zróbmy — zaproponowała Miley, która już stała w połowie schodów. — Nie opłaca nam się nic oglądać, bo znowu zaśniemy, a zawsze można się napić — dodała, a na jej słowa wszyscy się zaśmialiśmy, bo to była akurat prawda.

— Jestem za — powiedział Myles i objął dziewczynę ramieniem. — Czasami masz dobre pomysły, krasnalu. — Miley zmarszczyła brwi i popatrzyła na niego morderczym wzrokiem, przez co chłopak nie mógł się powstrzymać i wybuchł takim śmiechem, że nie był w stanie zaczerpnąć oddechu.

Przyciągnął ją do siebie i mocniej ścisnął jej ramiona. Drugą ręką poklepał ja po głowie, na co dziewczyna spróbowała go ugryźć, więc cofnął szybko rękę.

— Groźnie, krasnalu.

— Nazwij mnie tak jeszcze raz — powiedziała ostro, wymawiając wyraźnie każde słowo i wbijając palec w jego tors. — A połamię ci te gałęzie, które nazywasz umięśnionymi rękami — ucięła i poczerwieniała na twarzy ze zdenerwowania, co było niewyobrażalnie urocze.

Myles uniósł ręce w obronnym geście, ale widziałam, że walczy z tym, żeby nie zaśmiać się z miny, jaką Miley miała na twarzy. Jednak Zack nie wytrzymał i swoim śmiechem spowodował, że wszyscy się zaśmialiśmy.

— Jesteście okropni — żachnęła się rudowłosa, krzyżując ramiona na piersiach. David pokręcił głową i podszedł do dziewczyny, obejmując ją ramieniem.

— Po pierwsze, nie przejmuj się z nimi — zaczął, idąc z nią na górę. — A po drugie, wyglądasz przeuroczo z rumieńcami — dodał, na co dziewczyna zaśmiała się i zaczęła prowadzić z nim jakąś niezobowiązującą rozmowę, której nie usłyszałam, bo zniknęli na górze.

Szybko dołączyłam do nich, znikając za drzwiami mojej sypialni. Oparłam się o drzwi i odetchnęłam głęboko, po czym przeczesałam wilgotne włosy dłonią. Niemrawym krokiem podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam krótką bluzkę na ramiączkach w bordowym kolorze i do tego założyłam czarne szorty.

Poszłam do łazienki umyć jeszcze zęby i doprowadzić się do względnego porządku. Opłukałam twarz chłodną wodą, po czym podsuszyłam włosy, które od razu rozczesałam. Przeglądnęłam się ostatni raz w lustrze, poprawiając spodenki, po czym wróciłam do pokoju i nie wiem, co mną kierowało, ale otworzyłam notatki w telefonie i spróbowałam z pamięci odtworzyć słowa kobiety z rynku.

Mimo że nie było to napisane słowo w słowo, to ogólny zamysł pozostał taki sam. Przeczytałam to jeszcze dwa razy, aż w końcu odłożyła telefon, bo i tak dalej niezbyt rozumiałam sens tego całego wierszyka.

Po mniej więcej czterdziestu minutach zeszłam na dół i ku mojemu zaskoczeniu w salonie siedziało tylko kilka osób. Poszłam do lodówki, z której wyciągnęłam dwa piwa dla siebie. Usiadłam na kanapie pomiędzy Dowell a Caydenem, który śmiał się z czegoś, co powiedziała Vic.

Uśmiechnęłam się do Mayi, która wysłała mi sugestywne spojrzenie, po czym popatrzyła na tę dwójkę. Pokręciłam na nią głową, ale nie mogłam się nie uśmiechnąć, a dziewczyna jedynie wzruszyła ramionami i upiła łyk wina. Usadowiłam się obok niej, otwierając jednego desperadosa.

Do salonu szybko zaczęli przychodzić pozostali, zajmując wolne miejsca i zatracając się w rozmowach. Jenn nalegała, żebyśmy sobie zrobili zdjęcia, w momencie, w którym Davis wszedł do salonu, ubrany w luźne szare spodenki i czarną bluzkę.

Nigdy nie będę twoja [ZAWIESZONE/W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz