26.2.

59 10 7
                                    

— To, na co macie ochotę? — zapytał Myles, idąc odwrócony przodem do nas wszystkich. — Pizza, coś na słodko, a może...

— Tam. — Joshua wskazał ręką jedną z knajp przy głównej drodze.

— Dobra, może być — powiedział Campbell głosem, którym chciał ochrzanić bruneta za to, że mu przerwał. — Wszyscy za? — zapytał i uśmiechnął się do nas.

Skupił swoje uważne spojrzenie na mnie, jakby czekał tylko i wyłącznie na moją reakcję. Skinęłam mu głową, po czym zobaczyłam, jak Zack, David, Miley i Brandon patrzą na mnie uważnie.

Wysłałam im lekki uśmiech, po czym poprawiłam włosy, przesuwając je do przodu, żeby zasłonić szyję. Obróciłam głowę w lewo, bo poczułam na sobie czujne i intensywne spojrzenie zielonookiego. Uśmiechnęłam się do niego, wiedziona przyzwyczajeniem, ale chłopak od razu odwrócił się do mnie tyłem, po czym skierował w stronę wskazanej wcześniej knajpy.

Moje ręce opadły wzdłuż ciała z bezsilności. Już miałam za nim krzyknąć i jakoś zareagować, ale powstrzymała mnie Maya, która delikatnie chwyciła mnie za dłoń. Uścisnęłam w odpowiedzi jej rękę i uśmiechnęłam się słabo, chcąc przekazać jej, że już nie wytrzymać dłużej takiego traktowania. Miałam ochotę się rozpłakać i zostać tu, gdzie stałam.

— Porozmawiaj z nim — zaczęła czarnooka. — Przecież to was nie zabije, a sporo wyjaśni — dodała i przytuliła mnie mocno. — Przynajmniej mam nadzieję, że się nie pozabijacie. — Prychnęła pod nosem, po czym chwyciła mnie ponownie za dłoń i pociągnęła bliżej grupy.

Teraz szłyśmy obok Alexa i Mylesa, którzy próbowali wciągnąć mnie i Dowell w jakąś rozmowę. Nie słuchałam, o czym dyskutowali, gdyż moje myśli i cała uwaga były skupione na brunecie.

Zamknęłam oczy i wypuściłam ciężkie powietrze. W mojej głowie pojawiła się jednoznaczna i konkretna myśl. Nie była zbytnio przemyślana, ale w tym momencie poczułam dziwny przypływ odwagi i determinacji.

Wyminęłam ich szybkim krokiem i poszłam w stronę zielonookiego, który szedł sam z samego przodu. Kiedy wyprzedziłam już wszystkich, znalazłam się tylko kilka kroków za brunetem. Poczułam na swoich plecach spojrzenie każdego z nich. Zatrzymali się, jakby domyślali się, co zamierzam zrobić. Wzięłam głęboki wdech, chcąc przygotować się w jakimkolwiek stopniu, nawet najmniejszym, do tego, co chcę zrobić.

Teraz albo nigdy.

— Joshua, czy możemy porozmawiać? — zapytałam, a chłopak zatrzymał się, mierząc najpierw wzrokiem wszystkich, a potem przeniósł go na mnie.

Uniósł swoją ciemną brew, a w jego zielonych oczach nie widziałam żadnych emocji ani życia. Matowe, zmęczone spojrzenie bruneta zabolało bardziej niż każdy cios, który kiedykolwiek otrzymałam.

Włożył ręce do kieszeni spodni i nieznacznie pochylił się w moją stronę. Przeskanował ponownie moją twarz, a ja ponownie próbowałam wyczytać coś z jego oczu. Uniósł brew, po czym zamknął oczy i wypuścił ciężki oddech.

— Teraz? — zapytał, a moje serce zabiło szybciej.

Nie mogłam uwierzyć, że wystarczyło tylko podejść i zapytać. Zrobić pierwszy krok, żeby znowu było normalnie. Już otwierałam usta, kiedy Joshua zrobił krok w tył i odezwał się:

— Hazel, błagam — Skrzyżował ramiona na torsie. — Skoro nie chcesz mi powiedzieć nic, kiedy jesteśmy sami, to mam ci uwierzyć, że przy nich to zrobisz — dodał, pokazując ręką wszystkich, a w jego oczach widziałam smutek i pustkę, która była tak podobna do mojej.

Nigdy nie będę twoja [ZAWIESZONE/W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz