⸶6.⸷

49 9 1
                                    

Babysitting
|867 słów|

\-유-/

Yoongi od dłuższego czasu był moim przyjacielem. Chodziliśmy razem do klasy, ale przez większość dni w tygodniu spotykaliśmy się również poza szkołą. Wszystko układało się wspaniale. Ufaliśmy sobie i zawsze darzyliśmy wsparciem. Do tego stopnia, że nie miałam nawet pojęcia, kiedy wpadłam w friendzone… Ale w każdym razie byłam gotowa zrobić wszystko o co tylko mógł mnie poprosić i tym razem nie było inaczej.

Kiedy tylko powiedział mi, że musi załatwić coś ważnego, a przyjedzie do niego młodsza kuzynka, którą musiał się zająć, bez najmniejszego wahania zaproponowałam pomoc. Mogłam przecież poświęcić jedno popołudnie dla dziecka. To nie był duży problem. W sensie mógłby być, jeśli ktokolwiek inny chciałby mnie do tego zmusić, jednak wobec Yoongi'ego moje funkcjonowanie działało inaczej.

— Hej — przywitałam się z nim, kiedy tylko otworzył drzwi od swojego domu.

— Cześć — uśmiechnął się, przytulając mnie tak jak zawsze.

No i jak tu nie wpaść we friendzone na dłuższą metę? Ehh…

Przedstawił mi dziewczynkę oraz dał znać, że wróci za jakieś dwie godziny, więc w sumie nie było aż tak źle. Pozwolił mi robić wszystko na co mam ochotę, a zatem zakładałam, że czas szybko zleci.

Tak też było.

Od razu kiedy wyszedł chwyciłam dziewczynkę za rączkę i poszłyśmy do pokoju mojego przyjaciela. Spytałam jej czy miała ze sobą jakieś zabawki, a w odpowiedzi uzyskałam wiadomość o klockach, które zostały przy wejściu. Skoro tak to przyniosłam karton i kilkadziesiąt minut budowałyśmy wspólnie miasto. Musiałam przyznać, że była miła oraz chętna do współpracy, a zatem na prawdę przyjemnie spędzało się z nią czas. Przynajmniej nie rządziła się i nie wymagała ode mnie jakiś cudów.

Po pewnym czasie uznała, że chciałaby robić coś innego. Szczerze mówiąc wątpiłam, żeby Yoongi trzymał w domu jakieś zabawki ze swojego dzieciństwa, a nawet jeśli to musiały być skryte w piwnicy, więc chyba nie było sensu w próbie poszukiwań. Sprzątając doszłam do wniosku, że mogłyśmy pobawić się w chowanego, skoro brakowało zakresu.

— Ja chowam się pierwsza — ogłosiła w odpowiedzi na moją propozycję, co uznałam za oczywistą zgodę.

— Ale jak powiem, że się poddaję to wyjdziesz, dobrze? — chciałam się upewnić, żeby obyło się bez ewentualnego problemu.

— Jasne — odparła, po czym zaśmiała się — będziesz wtedy lamusem.

No szczerość to odziedziczyła po Yoongi'm.

— W porządku — przytaknęłam. — To zaczynam liczyć.

— Nie podglądaj! — zawołała jeszcze, po czym wybiegła z pokoju, a ja zakryłam oczy, licząc głośno do trzydziestu.

— Szukam! — dałam znać po dokończeniu.

Wstałam i zaczęłam rozglądać się najpierw po piętrze.

Zakładałam, że ona akurat znała o wiele lepiej rozkład pokoi niż ja, ale nie przejmowałam się tym. W razie czego mogłam przecież się poddać lub jeśli trwałoby to zbyt długo to pewnie sama wyszłaby z ukrycia.

Moje poszukiwania przerwała melodia płynąca z telefonu. Yoongi dzwonił.

— Halo?

— Hej Y/N, serio wielkie dzięki, że zajmujesz się moją kuzynką — podziękował kolejny raz — za chwilę ktoś powinien po nią przyjechać, więc pomyślałem, że może chciałabyś zostać i spędzić później trochę czasu razem ze mną, bo w sumie ja też nie długo będę w domu.

— Miło z twojej strony, ale wybacz, dzisiaj nie mogę — westchnęłam, bo gdyby sytuacja nie była krytyczna to przecież nie zmarnowała bym takiej propozycji — jutro jest sprawdzian, a wiesz jak ostatnio wyglądają moje oceny.

— Poprawisz to — nie miałam pojęcia czemu jeszcze w to wierzył, ale nawet go już nie upomniałam przez stwierdzenie faktów.

— Wybacz, dzisiaj to na prawdę nie możliwe — żałowałam, ale nie mogłam nic poradzić. — Może jutro gdzieś wyjdziemy?

— Może się uda — przytaknął — to do zobaczenia.

— Pa — pożegnaliśmy się, po czym kontynuowałam zabawę z dziewczynką.

Skoro nie znalazłam jej na piętrze, zeszłam na dół licząc, że właśnie tam pobiegła, mając dosyć spory zakres czasu do znalezienia kryjówki. Otwierałam kolejne drzwi, starając się wykryć ewentualny ruch lub jakiekolwiek elementy naprowadzające na jej położenie, jednak dotychczas zupełnie nic.

Otworzyłam następne drzwi ze szczerą nadzieją, że to tutaj siedziała, ale za nim porządnie przekroczyłam próg, drzwi gwałtownie zamknęły się za mną. W pośpiechu chwyciłam za klamkę, ale nawet nie drgnęła pomimo szarpania. Fuck. Zaczęłam walić w drewno i krzyczeć, mając nadzieję, że to kuzynka Yoongi'ego mnie zamknęła, żeby narobić mi strachu, a za moment otworzy drzwi, śmiejąc się. Nic takiego jednak nie następowało.

Za to strach i frustracja mimowolnie narastały.

Włączyłam sobie latarkę w telefonie, a od razu po tym rozległ się mój krzyk po pomieszczeniu, wynikający z bliskości zejścua na zawał. Kilka metrów ode mnie zobaczyłam sylwetkę, której naturalnie się przestraszyłam. Nie spodziewałam się kogokolwiek tu ujrzeć.

Na szczęście po bliższym przyjrzeniu się zdałam sobie sprawę, że bynajmniej nie był to żywy człowiek, a jakaś statuetka clowna czy coś takiego. Kto mógłby chcieć trzymać takie okropieństwo w domu? Ale to nie było w tamtym momencie ważne, chciałam się stąd po prostu wydostać.

Zadzwoniłam do Yoongi'ego i po kilku próbach w końcu odebrał. Starałam się uspokoić głos na tyle, żeby nie wyczuł w nim strachu, co prawdopodobnie mi się udało, więc zobrazowałam mu wygląd sytuacji:

— Yoongi, kiedy będziesz?

— Jestem pod domem — ulżyło mi.

— Posłuchaj mnie, bawiłyśmy się w chowanego i przez przypadek zatrzasnęły się za mną drzwi w jakimś ciemnym pokoju z figurką clowna i…

— Figurką clowna? — zdziwił się, a przez całe moje ciało przeszedł dreszcz.

To czym to było…?

— Tak, jest przerażająca — przytaknęłam po uprzednim przełknięciu śliny.

— A, już wiem — zorientował się — to po prostu jedna z moich ofiar.

— Co…?

— I ty jesteś następna.

Po tych słowach rozłączył się…

\-유-/

тєαcн мє нσω тσ ѕℓєєρ||oneshotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz