Japanese garden
|702 słowa|❀❀❀
Wracałam ze szkoły, kiedy Jimin zadzwonił, aby zaproponować mi spędzenie razem popołudnia. Niewyobrażalnie mocno ucieszyłam się, ponieważ planowaliśmy już od jakiegoś czasu wyjść gdzieś tylko we dwójkę, jednak za każdym razem coś uniemożliwiało nam to sprawiając tym samym, że mogliśmy rozmawiać jedynie przez telefon. Lepsze to niż nic, ale i tak bardzo za nim tęskniłam. Miałam ogromną nadzieję związaną z dzisiejszym dniem, więc w celu uniknięcia ewentualnego rozczarowania, od razu po dotarciu do domu poinformowałam rodziców, że zaplanowałam już sobie czas. Na szczęście nie dostałam odpowiedzi w postaci pilnego wyjazdu, a zwykłe przytaknięcie, więc to już była połowa sukcesu.
Poszłam do swojego pokoju, gdzie zostawiłam torbę przy biurku i mając trochę czasu zabrałam się za zadania domowe. Kiedy zostało mi pół godziny do wyjścia, zdecydowałam zacząć przygotowania. Nawet jeśli widzieliśmy się już w różnych stanach, niekoniecznie zawsze perfekcyjnych, to chciałam wyglądać jak najlepiej i liczyłam, że chociaż częściowo uda mi się to osiągnąć.
Poznałam Jimin'a dwa lata temu, podczas pobytu w ogrodzie japońskim. W zasadzie to tamtego dnia wpadliśmy na siebie kompletnym przypadkiem, ale nigdy nie żałowałam. Szybko zauważyliśmy, że dobrze nam się rozmawiało, a zatem przeprowadzaliśmy coraz więcej, dłuższych wymian zdań. Zawsze uważnie mnie słuchał, kiedy ja byłam gotowa wyciągnąć do niego dłoń przy najgorszych problemach. Również dawał mi wsparcie, które niedługo później zostało wzbogacone o bezpieczeństwo i poczucie bycia dla kogoś ważną. Bardzo ważną.
Jimin lubił przebywać w tamtym parku, także odwiedzenie go na pewno musiało znaleźć się na naszej dzisiejszej liście zajęć obowiązkowych.
Zawsze było tam cicho i spokojnie. Barwy kwiatów układały się w idealne kompozycje, zachowując przy tym symetrię zasadzonych roślin, a odbiegające od normy gałązki, pomimo zaburzania ogólnej harmonii były czymś przyjemnym dla oka. Zawsze zastanawiałam się czy Jimin lubił to miejsce, ponieważ utożsamiał się z nim? Chłopak również odznaczał się ponadprzeciętnym spokojem, delikatnością i wrażliwością na bodźce. Dostrzegał najmniejsze zmiany oraz bacznie analizował przestrzeń wokół siebie. Wielokrotnie mogło to być pomocne, jednak równie często zadawało mu ból. Wtedy ja mu pomagałam.
Wzięłam telefon oraz portfel, zbiegłam po schodach, wykrzykując krótkie pożegnanie i wyszłam z domu.
Przedostanie się przez zatłoczone ulice zajęło mi nie całe dwadzieścia minut. Zadzwoniłam do odpowiednich drzwi, a kiedy z uśmiechem otworzyła mi mama chłopaka, najwidoczniej szczęśliwa z powodu, że mnie widzi - powiedziała, że Jimin siedział u siebie w pokoju, więc szybkim krokiem ruszyłam w znaną mi stronę. Bez pukania wparowałam do środka, sprawiając że lekko się wzdrygnął, jednak od razu po tym wstał ze swojego łóżka i przytulił mnie, jakbyśmy ostatni raz widzieli się lata temu.
— Tęskniłam — powiedziałam nawet jeśli to wiedział, na co uśmiechnął się.
— Ja za tobą też — odparł swoim spokojnym, delikatnym głosem.
Po chwili poświęconej na pozostanie w swoich objęciach, stanęłam na palcach, ujęłam ostrożnie jego twarz w swoje dłonie i pocałowałam go przymykając oczy, co od razu odwzajemnił. Było przyjemnie, jednak odsunęłam się pierwsza, bo mieliśmy przecież jeszcze inne rzeczy do roboty.
— Chodźmy najpierw na lody — zaproponowałam z uśmiechem.
Chwyciłam go za rękę, żeby poszedł za mną bez apelacji.
— Dobra, ale ja teraz wybieram gdzie — zgodził się — ostatnim razem wiesz jak się to skończyło — przewrócił oczami, jednak kiedy ja się zaśmiałam jego subtelny śmiech również rozległ się po pomieszczeniu.
No cóż, przynajmniej rybki w jeziorze się najadły.
Jimin założył buty, po czym zgodnie z zapowiedzią poszliśmy do budki, którą on wybrał. Zdala od wody. Zjedliśmy, rozmawiając o tym co ostatnio się działo oraz nadchodzących wydarzeniach na temat, których wyraziliśmy swoje opinie. Idąc już tym razem znaną mi drogą, spytał:
— Gdzie mnie prowadzisz?
— Do parku japońskiego — odpowiedziałam wprost uśmiechając się — wiem jak bardzo kochasz tam siedzieć.
— Nienawidzę go — stwierdził obojętnie, co mnie bardzo zdziwiło.
— Co? — zatrzymałam się — przecież uwielbiasz to miejsce…
Nic mi nie odpowiedział, po prostu patrzył na mnie wzrokiem, którego nie potrafiłam rozszyfrować.
— Dlaczego go nienawidzisz? — zadałam to pytanie, bo nie wiedziałam co innego mogłabym zrobić lub o co innego mogłam spytać w tamtej chwili.
Nie odpowiadał mi znowu, a do tego zaczął się wpatrywać w jakiś punkt za mną, żeby skutecznie uniknąć kontaktu wzrokowego.
— Jiminie — położyłam mu dłoń na policzku, żeby znowu na mnie spojrzał.
O co mogło chodzić? Stało się coś o czym mi nie powiedział?
Nasze spojrzenia znowu się spotkały, jednak tym razem po chwili ciszy, otrzymałam odpowiedź:
— Tam umarłem.
❀❀❀
CZYTASZ
тєαcн мє нσω тσ ѕℓєєρ||oneshoty
RandomOpowiadania, które zaczęły powstawać nocami, kiedy nagle postanowiła nawiedzić mnie wena, ale na spisanie całej, długiej historii jej nie starczyło. ⸶1.⸷ Na podstawie Rings (m.yg.) ⸶2.⸷ Playgirl x badboy xd (h.js.) ⸶3.⸷ ...ѕz̰̃тõ̰r̰̃м (m.yg.) ⸶4.⸷ O...