⸶16.⸷

30 1 0
                                    

Day off (j.p.)
[2778 słów]

~❁~

Czekałam już od kilku minut przed budynkiem HYBE. Mój zapał stygł z każdą przemijającą sekundą w przeciwieństwie do lodu w kawach. Roztopił się od wysokiej temperatury, więc zaczęłam sączyć swoją przez słomkę do puki była jeszcze zimna. Chciałam miło zaskoczyć Jaya, a on się nie pojawiał, pff.

Dzowniłam do niego, ale nie odebrał ani razu. Gdzie on jest? Raczej nie spóźniał się na spotkania umówione z tak dużym wyprzedzeniem...

Niedawno wyszedł Heeseung. Uśmiechnął się do mnie jedynie, co odwzajemniłam i poszedł w swoją stronę. Teraz kończyła się moja nadwyrężona cierpliwość. Gdy dostrzegłam Sunoo i Sunghoona, przerwałam im rozmowę, żeby dowiedzieć się dlaczego Jay zaginął na tak krótkim odcinku drogi. Obydwoje zgodnie stwierdzili, że zanim wyszli, ubierał się. Podziękowałam im i w duchu poprosiłam, aby wredne lustro nie podpowiedziało mojemu chłopakowi, że wybrany przez niego strój dzisiaj nie wygląda wystarczająco dobrze. W takim układzie mogłoby mu jeszcze trochę zejść.

Na szczęście wreszcie pojawił się w drzwiach.

Impulsywnie wykonałam kilka energicznych kroków, żeby rzucić się mu na szyję. Objął mnie blisko z uśmiechem na twarzy, a wysoka temperatura powietrza nagle przestała mi przeszkadzać. Oparłam brodę na jego ramieniu. Otoczył mnie cudowny zapach jego perfum z nutką szamponu do włosów. Nie sądziłam, że mogło mi tego tak bardzo brakować. Naprawdę dawno go nie widziałam.

- Cześć - przywitał się, wciąż mnie nie puszczając.

- Hej - odparłam, kiedy poprawił rękę na moich plecach.

- Trochę zaspałem - usprawiedliwił się, na co prychnęłam, przewracając oczami.

Mogłabym skomentować to na masę sposób, ale teraz mieliśmy ciekawsze zajęcia.

Odwróciłam twarz do niego i nie pozostawiając miejsca na zbędne zastanowienia złączyłam nasze usta. Pomijając dni pozbawione jakiegokolwiek kontaktu, wymienianie wiadomości nie zapewniało tej samej bliskości, którą wreszcie mogliśmy się nacieszyć. Czułam się tak jakbyśmy pierwszy raz fizycznie okazywali sobie uczucia. Możliwe, że w jakimś sensie był to pierwszy raz. W każdym razie wyglądało na to, że Jay też tęsknił. Jego serce biło tak szybko jak biega polujący gepard.

- Przyniosłam ci mrożoną kawę, ale teraz jest już tylko zimna. - Podałam mu plastikowy kubek.

Zaśmiał się. Pocałował mnie w czoło, mamrocząc podziękowanie i ochoczo chwycił mnie za rękę. Skierowaliśmy się w kierunku naszej ulubionej galerii.

- Cieszę się, że zaczekałaś - stwierdził.

- Nie pozostawiłeś mi wyboru - przypomniałam, na co posłał mi tylko przepraszający uśmiech, który odwzajemniłam z większą intensywnością.

Nie wiedziałam co odwalały motylki w moim brzuchu, ale definitywnie pozwalały sobie na zbyt wiele.

- Zapomniałem już jak cudownie wyglądasz w rzeczywistości. - Oho, idol pełną parą.

- Sugerujesz, że źle wychodzę na zdjęciach? - złapałam go za słowo.

Popchnął mnie lekko zbity z tropu, a ja wybuchłam śmiechem od jego skonsternowanej miny.

Przez całą drogę wesoło rozmawialiśmy. Obydwoje znajdowaliśmy się kilka metrów nad ziemią, więc każdy temat był adekwatnie lekki. W tamtym momencie nic mi nie ciążyło. Mogliśmy później pomyśleć nad sensem życia oraz planami na dalsze funkcjonowanie, teraz potrzebowaliśmy rozrywki. Zawsze tak powinien wyglądać nasz zasłużony odpoczynek.

тєαcн мє нσω тσ ѕℓєєρ||oneshotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz