ROZDZIAŁ 25

695 33 5
                                    

Cóż... po tym zdjęciu najzwyczajniej w świecie się załamałam. Kurwa jak bardzo trzeba mieć nie tak we łbie żeby wymyśleć coś tak podłego i okropnego. Ja od zawsze wiedziałam, że ona mnie nie lubi. I od jakiegoś czasu też wiem, że jest zdolna do przeróżnych złych rzeczy, ale nie sądziłam, że jest zdolna do okłamania takiej ilości ludzi. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że oni w to wierzą. Wierzą mimo tego, że Jaden, chłopacy, a nawet i ludzie z Hype i nie tylko piszą wszędzie, że to co mówi ta szmata nie jest prawdą.

Pierdolona Mads Lewis i wyznawcy szmacizmu.

Szmata rozwala mi życie na każdym kroku. Najpierw usiłowała mnie zabić, a teraz próbuje mi zniszczyć związek i zrobiła ze mnie pośmiewisko. Bo przecież "Jaden mnie zostawił i wrócił do swojej ex". Bardzo śmieszne.

Japierdole, ale to jest popierdolone.

Chyba muszę się zemścić...

Od jakiejś godziny siedzę sama w pokoju i przeżywam kolejne załamanie nerwowe. A do tego jeszcze myślałam, że dostane jakiejś zapaści, gdy co jakieś pięć minut dzwonili do mnie najróżniejsi ludzie, pytając czy ta sytuacja z Jadenem jest prawdziwa. Ja jedynie się rozłączałam, bo nie miałam ochoty o tym mówić. I w ogóle skąd oni wytrzasnęli mój numer?!

Teraz od jakiś kilku minut jest spokój. Nikt nie dzwoni, nikt nie pisze. Jedynie ciszę, która panuje w pokoju zagłuszają krzyki chłopaków z salonu. Jaden tą całą sytuacją przejął się najbardziej. W sumie mu się nie dziwie. Gdy tylko zobaczył to zdjęcie zaczął mi tłumaczyć, że to zdjęcie jest stare, że jeszcze wtedy byli razem. A ja tylko w duchu śmiałam się z niego, że tak bardzo boi się, że będę na niego zła. A ja nawet nie miałam zamiaru, bo wiedziałam, że to zdjęcie jest z czasów naszej początkowej znajomości. A skąd to wiedziałam? To proste. Nie miał tylu tatuaży co teraz, więc nawet bez jego zapewnień byłam tego pewna.

Gdy już się trochę uspokoiłam, myślałam, że zwariuje, gdy do moich uszu dotarł dźwięk dzwoniącego telefonu. Bez zastanowienia podniosłam telefon leżący koło mnie na łóżku i bez patrzenia kto dzwoni, odebrałam.

E - Ludzie przestańcie do mnie dzwonić i tak wam nic nie powiem! - wrzasnęłam mocno podirytowana ciągłymi telefonami. Po moich słowach od razu usłyszałam cichy śmiech i już wiedziałam z kim rozmawiam. O mój Boże ale mi głupio. - O Jezu Amy przepraszam. Nie wiedziałam, że to ty.

Amy - Nic się nie stało. - powiedziała miło. Ale zrobiłam z siebie idiotkę. Wydarłam się na matkę Jadena. - Jest Jaden? - zapytała po chwili ciszy, lekko zmieszanym głosem.

E - Jest. Znaczy tak mi się wydaję. - powiedziałam od razu. - Coś się stało?

Amy - Nie mogę się do niego dodzwonić. - trochę się zmartwiłam, bo mówiła dość dziwnie. Zawsze była spokojna, a teraz... była roztrzęsiona? Przynajmniej takie miałam wrażenie. Po miedzy nami zapanowała w sumie dość niezręczna cisza, którą zakłócały jedynie jej kroki. Po chwili westchnęła i zaczęła. - Emilly nie chcę cię martwić...

E - Amy co się dzieję? - przerwałam i teraz serio się przestraszyłam. Czy coś jej się stało albo komuś z ich rodziny?

Amy - Mads do nas przyjechała. - wyszeptała, na co wytrzeszczyłam oczy. Ta wariatka? Co ona tam robi? - Mówi, że zostaniemy dziadkami. Szczerze to jej nie wierzę. Bo przecież to nie może być dziecko Jadena, bo on ma ciebie. Wszystko pomiędzy wami w porządku, prawda?

E - Oczywiście, że tak. Ta wariatka próbuje nas zniszczyć, ale my nie damy się tak łatwo. - powiedziałam zaskakująco bojowo, czym uspokoiłam kobietę, bo powiedziała, że to całe szczęście, bo by chyba nie przeżyła jakby oni do siebie wrócili. Cóż w sumie się nie dziwię. Ja też bym tego nie przeżyła.

Love Me Baby // Jaden HosslerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz