ROZDZIAŁ 18

729 36 14
                                    

Jest już po 23.00, a na ulicach korki jak w godzinach szczytu. Gdzie ci ludzie jadą o tej porze? No ja rozumiem, że jest piątek i ludzie w takie dni imprezują, no ale chyba nie aż tyle?! Razem z Griffinem jedziemy już z dobre 30 minut. W sumie to tak sobie myślę, że ja chyba bym szybciej doszła na pieszo do tego klubu, niż dojedziemy tam samochodem. Jedyne co mnie powstrzymywało od wyjścia z tego auta to, to, że Johnson wie dokładnie gdzie znajduję się ten klub, a ja tak średnio. Ale jak bym już serio musiała to na pewno bym znalazła, bo tu przecież chodzi o mojego chłopaka... Znaczy... chyba chłopaka. W sumie nie wiem czy nadal jesteśmy razem. Po tej akcji w szkole śmiem wątpić. No, ale... w sumie jakbyśmy nie byli razem to chyba by do mnie nie napisał, prawda?

E - Griffin, kurwa! Ile jeszcze? - krzyknęłam na co chłopak lekko się wzdrygnął.

G - Jeszcze chwilę. - warknął trochę wkurzony, bo pytam się go o to, co jakieś pięć minut. No ale co ja na to poradzę?! Martwię się o tego idiotę w cholerę. Siedzi schlany w jakimś klubie, a po jego Smsie mogę stwierdzić, że chyba znalazł sobie koleżanki. Jest niedobrze. I to bardzo. Może ja przesadzam? Nie no skądże. Nie no ja oszaleje.

Po jakiś pięciu minutach ciągłego myślenia o schlanym Jadenie i wkurzaniu Griffina ciągłym pytaniem o to samo, chłopak zatrzymał samochód, a ja jak błyskawica wysiadłam z niego. On chyba nie podzielał takiego samego zapału co ja, albo po prostu chciał mnie trochę wkurzyć, co mu się nawet udało, bo wysiadał strasznie wolno. Zgaduje, że nawet jakaś starsza pani, która ledwo chodzi zrobiła by to szybciej niż on. Po chwili chłopak znalazł się koło mnie i już tym razem szybko, ruszyliśmy w stronę klubu. Przed budynkiem była strasznie wielka kolejka ludzi oczekujących na wejście, że już się w sumie załamałam, że nigdy go stamtąd nie zabierzemy, bo chyba szybciej się zestarzejemy, niż wejdziemy do środka. Ale jakie było moje zdziwienie, gdy w pewnym momencie Griffin powiedział, że jego znajomy jest ochroniarzem w tym klubie i akurat ma swoją zmianę, więc wpuści nas bez kolejki. On ma znajomych innych niż ludzie ze Sway i Hype? Nie no tego się nie spodziewałam.

Szybko przecisnęliśmy się przez ludzi i po chwili byliśmy już przy wejściu do klubu. Gdy tylko jeden z ochroniarzy (najprawdopodobniej to ten jego kolega) nas zobaczył otworzył bramkę i w akompaniamencie jęków ludzi z kolejki, którzy zapewne stoją tu od dłuższego czasu, weszliśmy do środka. Jak jeszcze byliśmy na dworze słyszałam muzykę, ale gdy tylko weszliśmy do pomieszczenia stała się ona o wiele głośniejsza. W sumie nawet, aż za głośna. Jak ludzie przy tym wytrzymują? Ja nawet nie jestem tu od minuty, a już mi głowa pęka od hałasu.

Szybko zaczęłam rozglądać się po klubie w poszukiwaniu Jadena, podobnie jak Griffin, ale nigdzie go nie widziałam. Ten klub jest strasznie duży. On może być wszędzie!

Po jakiejś chwili Johnson szturchnął mnie łokciem w bok. Popatrzyłam na niego pytająco, a ten tylko wskazał palcem na dużą grupę ludzi (szczególnie dziewczyn), która znajdowała się w jednej z loży w rogu pomieszczenia. On tam jest?! Żartujecie sobie ze mnie?!

Szybkim krokiem ruszyliśmy w tamtym kierunku i gdy tylko tam dotarliśmy zobaczyłam jego. Jego i masę nieznajomych mi dziewczyn, które były na nim uwieszone. Ciężki widok. Było po nim widać, że jest mocno schlanym i prawdopodobnie jutro nie będzie niczego pamiętać, albo częściowo.

E - Jaden! - krzyknęłam, próbując przekrzyczeć dudniącą muzykę, co mi się udało, bo chłopak natychmiast przeniósł swój wzrok z dekoltu koleżanki po prawej, na moją twarz. Naprawdę ciężki widok. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem, po czym uśmiechnął się zadziornie przygryzając wargę. Jaden momentalnie przestał obejmować ramionami kilka najbliżej siedzących koło niego dziewczyn i w akompaniamencie ich jęków rozczarowania, chwiejnym pijackim krokiem podszedł do mnie.

Love Me Baby // Jaden HosslerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz