ROZDZIAŁ 28

660 36 23
                                    

Po godzinie leżenia i patrzenia w sufit, stwierdziłam, że dłużej już tak nie mogę i pójdę zrobić dla wszystkich śniadanie, bo już w sumie dawno tego nie robiłam, a z pewnością chłopcy zatęsknili już za czymś jadalnym. Przez ostatnich kilka tygodni byli skazani sami na siebie. Ja jedynie jak coś to zamawiałam im pizzę. Gotowałam jedynie dla siebie i Jadena, ale też nie było to jakoś zbyt często, bo ostatnio bardziej woleliśmy iść zjeść coś na mieście, niż w domu i słuchać tych hien, które też by chciały.

Wyszłam z łóżka i poszłam do garderoby. Przebrałam się w zwykłe czarne jeansy i jaskrawo różowy top, a na to założyłam również czarnego koloru rozpinaną bluzę.

Gdy byłam już przebrana, zeszłam na dół. I tak jak się spodziewałam nie było nikogo oprócz Josha, który leżał na kanapie jakby bolało go życie. W sumie możliwe, że tak jest. Podeszłam do niego, po czym stanęłam nad nim i się zaśmiałam.

E - Dobrze się czujesz? - zapytałam lekko zmartwiona, bo jeszcze godzinę temu był w miarę wesoły i miły, a teraz no nie wygląda zbyt korzystnie. Na moje słowa pokręcił głową, na co zmarszczyłam brwi. - Co się stało? - ukucnęłam obok niego, a on przekręcił głowę, cały czas na mnie patrząc.

Jo - Nie spałem przez całą noc. Poczucie winy zżerało mnie od środka, za to, że... no wiesz? Przypomniałem ci o tym. Japierdole i znów to robię. Przepraszam... - powiedział i przetarł dłońmi twarz. Podniósł się do siadu i poklepał miejsce obok siebie, dając mi tym znak bym tam usiadła. Tak też zrobiłam. Gdy tylko to uczyniłam Josh położył swoją głowę na moich kolanach. Powiem, że mnie to trochę zdziwiło, bo nigdy się tak nie zachowywał, ale nie reaguję na to jakoś szczególnie, tylko zaczynam głaskać go po głowie. - Mogę tak leżeć, prawda? - zapytał po kilku minutach ciszy. Ja jedynie pokiwałam głową, dalej gładząc i bawiąc się jego włosami.

E - Jadłeś już coś? - zapytałam, na co on od razu zaprzeczył. - Pomożesz mi coś ugotować?

Jo - Dobrze wiesz, że nie umiem.

E - Oj no weź Richards. Przecież nie każe ci gotować, tylko pomóc. - próbuje go przekonać, co po chwili mi się udaję, więc oboje idziemy do kuchni. - Na co masz ochotę? - pytam, a w odpowiedzi słyszę jedynie ciche "na ciebie", ale od razu odpycham tą odpowiedź, bo jestem pewna, że to tylko moja podświadomość płata mi figle, a on niczego takiego nie powiedział. Przynajmniej mam taką nadzieję. Josh jest moim przyjacielem, a po za tym mam chłopaka, więc to by było dość nie stosowne z jego strony jakby serio to powiedział.

Po chwili zastanowienia chłopak odpowiada:

Jo - Gofry? - ja kiwam głową i zaczynam wyjmować potrzebne składniki, a jemu każe przynieść gofrownicę. Jego jakże trudna misja się nie udała, bo w zamian przyniósł toster. Zaśmiałam się głośno z jego głupoty. Następnym razem wyjął już odpowiednie urządzenie, lecz przez chwilę wahał się pomiędzy mikserem. Ja nie wiem czy on serio jest taki głupi czy tylko udaje. W ogóle to chciałabym zobaczyć jak on smaży gofry w mikserze. To serio było by ciekawe.

Gdy już ochłonęłam i przestałam się z niego śmiać, zaczęłam przygotowywać ciasto. Josh cały czas podawał mi kolejne składniki, co czasami było dość wkurzające, bo nie pozwalał mi niczego samej podnieść. Ale mimo tego fajnie mi się z nim gotowało. Znaczy to pewnego momentu, bo gdy byłam już w połowie smażenia wszystkich gofrów, Josh postanowił, że dmuchnie mi mąką prosto w twarz. On śmiał się do rozpuku, a mi wcale do śmiechu nie było. Ale ja jak to ja musiałam się zrewanżować i odpłaciłam mu się tym samym. Teraz to ja się śmiałam. I tak nagle powstała mała bitwa, która zakończyła się dość szybko, bo zużyliśmy całą amunicję. Oczywiście po tym wszystkim ja i Josh wyglądamy jak jakieś duchy lub coś w tym stylu. I oczywiście cała kuchnia też oberwała. Nie ma miejsca, które nie jest obsypane mąką.

Love Me Baby // Jaden HosslerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz