Brat

1.6K 66 1
                                    

Skip time 2004 rok.

-Eve! Haz! Mam braciszka! - do pokoju Haza wpadł 8letni Tom. Cała trójka czekała z niecierpliwością aż urodzi się brat Toma.

Tom, Haz i Eve byli nie rozłączni. Wszystko co robili, musieli zaangażować się wszyscy. Praca w parach oni razem siadali do pracy. Na nic się zdały próby i groźby nauczycieli.
Czy coś się zmieniło w ich zachowaniu?
Eve pakuje ich w kłopoty. Wdaje się w bójki gdy ktoś ich obraza lub zaczepia. Jest odważna i zawsze pierwsza próbuje nowych rzeczy. Tom podąża za nią krok w krok jednak to Haz jest ich głosem rozsądku. Razem tworzą naprawdę zgrany teem.

-A nie siostrę?
-Patrick na pewno nie jest dziewczyna. - zaśmiał się Tom. - Jutro będzie z mamą w domu.
-Super. Nie mogę się doczekać chciałbym zobaczyć takie małe dziecko. - Westchnal Haz.

Na drugi dzień po południu Eve i Haz pobiegli do sklepu by kupić coś dla małego braciszka Toma.
-Paddy na pewno lubi słodycze.
-Weźmy mu też żelki! - wybrali odpowiednie słodycze i poprosili panią o ładna torebkę. Gdy wszystko zapakowali pobiegli do domu przyjaciela.
-Dzień dobry Panu. - powiedzieli chórem gdy w drzwiach stanął tato Toma.
-Cześć dzieciaki. Co tam?
-Tom powiedział że Paddy jest już w domu...
-Mamy dla niego prezent. - powiedzieli dumnie. Pokazując kolorowa torebkę.
-Oh! Miło z Waszej strony. Patrick właśnie zasnął ale jak będziecie cicho to możecie go zobaczyć. Mężczyzna wpuścił ich do środka. Najciszej jak się dało weszli do pokoju. Mama Toma trzymała na kolanach malutkie zawiniątko.
-Cześć dzieciaki.
-Dzień dobry Pani.
-Chcecie zobaczyć Patricka? - pokiwali razem głowami. Kobieta delikatnie rozwinęła kocyk. Ich oczom ukazała się malutka główka śpiącego chłopca. Miał jeszcze mniejsze rączki. I tak śmiesznie marszczył nosek.
-Jaki malutki...-westchnela Eve.
-Mamy dla niego prezent. Mamy nadzieję że się mu spodoba.- powiedział Haz wręczając Pani Holland torebkę.
-Oh... Haha...Patrick jest troszkę za mały na żelki i cukierki ale dziękujemy bardzo. - kobietę bardzo rozbawiła szczerość dzieci. Dominic odebrał torebkę i przesypal słodkości do miseczek. Eve i Haz pobiegli do Toma na zewnątrz.

-Mama mi powiedziała że teraz muszę być bardzoodpowiedzialny...mam trzech młodszych braci.

-Evan ma nas dwoje i nie musi być tak bardzo odpowiedzialny...Nie lubię go jak jest poważny. Harry, Sam i Paddy też nie będą Cię lubić jak będziesz taki poważny. - Bardzopoważnie stwierdziła Eve, próbowała namówić chłopaków na pójście do pobliskiego lasku sprawdzić kryjówkę starszaków.

-Wydaje mi się że możemy pójść w okolicę lasku sprawdzić czy nikt się tam nie kręci. A jutro jak nie będzie się ściemniać pójść tam dalej. -wtrącił się Haz

-Dobre i to. -westchnęła Eve i poszła przodem zostawiając chłopaków z tyłu.

-Coś czuję Haz że będziemy mieli przez nią kłopoty.

-Też tak myślę.

Dzieciaki podeszły pod skraj lasku. W około panowała głucha cisza.

-Widzisz...tam na pewno nikogo nie ma, słyszelibyśmy jakieś głosy.

-Nie, na pewno tam się chowają....ja idę, a Wy jak chcecie. -oznajmiła Eve i weszła między drzewa. Chłopcy chwilę stali i z przerażeniem patrzyli w miejsce w którym zniknęła Eve. Po chwili nie było słychać już jej kroków.

-Idziemy za nią? chyba nie możemy jej tak zostawić.

-Ja myślę że powinniśmy biec do domu i powiedzieć dorosłym albo chociaż znaleźć Et'a albo Evana.

-AAAAAAAAAAAAAAAAAAA....!- chłopcy usłyszeli krzyk Eve, był przytłumiony. Naweet się nie zastanawiali gdy wbiegli między drzewa

-EVE!! EVE!!! - nawoływali koleżankę lecz odpowiadało im ich własne echo.

BĘDĘ PRZY TOBIE / Tom Holland  1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz