Łza

1K 48 3
                                    

Z samego rana Tom wysłał smsa do Alana i swojego menadżera. Zszedł na dół by poinformować rodzinę o swojej decyzji.
Wszyscy byli bardzo zaskoczeni ale rozumieli jego chęć realizacji marzeń i celów nie mogli go zatrzymywać.

Tom cały dzień spędził na pakowaniu najważniejszych rzeczy, zakupach i załatwianiu wszelkich niezbędnych spraw przed wyjazdem.

-Tom?...Moge na chwilę? - głowę do pokoju bruneta wsadził Harry.
-Jasne wchodź. - Tom odłożył do pudełka kartki i odstawił pudełko na biurko.
-Na Wspomnienia Cię wzięło braciszku? - zaczął rozmowę Harry zaglądając do odstawionego pudełka.
-eh...tak jakoś...co tam chciałeś?
-Jestem ciekaw czy powiedziałeś Hazowi i Eve o swoich planach...ale wydaje mi się że nie bo inaczej oboje by tu byli i pomagali w pakowaniu.
-Nie powiedziałem im...
-Przecież to Twoi przyjaciele...dlaczego? Na pewno by zrozumieli...
-Pewnie tak. Ale nie wiem czy tu wrócę, czy będę miał czas...wole ich tak zostawić. Chyba będzie lepiej...po za tym... - Tom wstał z łóżka i nerwowo przestawiał ramki ze zdjęciami na komodzie. -... Po za tym Alan powiedział że to będzie najlepsza opcja. Zacznę z czysta karta...
-ale bez przyjaciół którzy Cię wspierają.
-Harry...nie.
-Jak chcesz...a może jak Alan chce. On nie ma przyjaciół i rodziny więc gówno wie... Ale to moje zdanie. Zrobisz jak uważasz. - powiedział lekko zdenerwowany Harry i wyszedł z pokoju brata. Dobrze wiedział że Tom nie chciał tej sprawy tak załatwić. Harrisona traktował jak kolejnego brata, a Eve kochał całym sercem.

Tom też o tym wiedział, dlatego załatwił samolot z samego rana by przez przypadek nie spotkać ani Haza ani tym bardziej Eve.
Wychodząc z pokoju wyłączył swój telefon i schował wraz ze starymi zdjęciami w pudełko głęboko w szafie i ostatni raz spojrzał na swój pokój.
-Mamo napisze Ci wiadomość jak tylko będę na miejscu, będę musiał kupić tam nowa kartę z numerem więc dam znać.
-Uważaj na siebie proszę i dawaj znać co się u Ciebie dzieje. - ucałowała go w czoło.
-Dobrze Mamo. Kocham Cię. - pocałował ją w policzek i mocno przytulił. Pożegnał się z braćmi obiecując że będzie pisał i dzwonił.
Na lotnisko zawiózł go Dominic, tato.
-Jestes pewny tego co robisz synu?
-Tak, chyba tak. Przynajmniej chce spróbować.
-Nie mówię o wyjeździe Tom.
-Tato, rozmawialiśmy na ten temat...musze juz iść. - uściskał ojca i udał się w stronę wyznaczonej bramki.

Dzwonek do drzwi wyrwał Panią Holland z nad gazety. Otworzyła drzwi. Jej oczom ukazała się roześmiana Eve. Miała jak zwykle kolorowy makijaż oczu, jej włosy przyozdobiły kolorowe pasemka, różowe okolary i koszulka ze śmiesznym nadrukiem. "Cała Eve, kolorowa, wesoła jednocześnie pyskata i pewna siebie." pomyślała Nikki Holland.
-Dzień dobry Pani Holland. Jest może Tom? Od wczoraj nie mogę się z nim skontaktować.
-Cześć Eve, Toma nie ma.
-O! Jak przyjdzie może Pani mu przekazać żeby do mnie zadzwonił albo przyszedł? Zrobiłam nowy projekt i chciałam zapytać go o zdanie.
-Eve, kochanie ale Tom dzisiaj rano wyjechał do Stanów. Nie powiedział Ci? - Nikki była załamana zachowaniem syna. Była pewna że poinformował ja o swoich planach.
-N...nie. Nie odzywał się od kilku dni...moze mam zepsuty telefon. - dziewczyna wyciągnęła swój telefon i zawzięcie zaczęła w niego stukać. - A kiedy wróci? - zapytala zerkając na mamę Toma.
-On się wyprowadził do Stanów. Nie wiemy kiedy przyjedzie. Przykro mi Eve. - entuzjazm Eve zgasł jak na pstryknięcie palcami. Kobieta widziała w jej oczach żal, rozczarowanie i pustkę.
-oh...dobrze...do widzenia.
-Do widzenia Eve. - dziewczyna przebiegła przez ulicę i szybko znikła za drzwiami swojego domu.
-Tomie Stanleyu Hollandzie jak ja bym Ci dała w ciry za to....-westchnęła i zamknęła drzwi domu.

Eve usiadła w swoim pokoju na podłodze i nie wiedziała co ma robić, myśleć. W głowie i w sercu miała ogromną pustkę.
Podniosła wzrok na tablice zawieszona nad biurkiem, z umieszczonych tam zdjęć śmiała się do niej trójka nastolatków. Ramię w ramię stali obok siebie brunet i blondyn, na swoich ramionach trzymali roześmiana dziewczynę z kolorowymi włosami, na nosie miała wielkie niebieskie okolary z jakiegoś festynu.
Wszystko było takie proste, liczyli się tylko oni. Obiecali sobie ze zawsze będą się wspierać i będą razem, nie zależnie od tego jak potoczy się ich życie, nic ich nie rozdzieli.
"-Ale mu przywaliłas...kto Cię tego nauczył?
-Et i Evan. Powtarzają mi że muszę umieć się bronić bo nie zawsze będą ze mną żeby mnie obronić.
-ja mogę Cię bronić. - powiedział Tom
-Obiecujesz? - wyciągnęła w jego stronę rękę.
-Ja też będę Cię bronić. - wtrącił się Haz.
-Brońmy się wzajemnie. Ja Was, Wy mnie...bedziemy nie pokonani. - powiedziała Eve. Połączyli swoje dłonie na znak zawarcia paktu.
-Już zawsze.
-Już zawsze.
-Już zawsze. "
-Już na zawsze?? Dobre te Twoje na zawsze!! - krzyknęła do zdjęcia. Jej serce pękło, a pierwsze łzy popłynęły po pociągniętych różem policzkach.

BĘDĘ PRZY TOBIE / Tom Holland  1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz