Bunt

1K 55 7
                                    

Eve przez jakiś czas wychodziła z domu tylko wtedy jak naprawdę musiała, nie odbierała telefonów i nie odpisywała na smsy. Jak tłumaczyła swoim braciom, którzy próbowali wyciągnąć ją z domu, przechodziła wewnętrzna żałobę po przyjaźni.

Prawda była taka ze dziewczyna miała roztrzaskane w drobny mak serce. Była zawiedziona, zła na Toma za to że ja zostawił i na siebie że wcześniej nie zauważyła że coś się dzieje i może się zmienić.

Nikki Holland nie raz widziała młodą Evans jak wychodzi z domu. Widziała za każdym razem zmiany w jej wyglądzie. Najpierw zniknęły wiecznie roześmiane oczy i uśmiech. Nie szła już chodnikiem prawie podskakując tylko szybko przemieszczała się z punktu A do punktu B jakby przed kimś uciekała. Pewna siebie z podniesiona głowa-tej Eve już Nikki nie widziała. Nie zaglądała też do garażu Dominica by pomóc mu w naprawie auta.
Nie ubierała się już w koszulki ze śmiesznymi napisami, kolorowe koszule, sukienki...dominował kolor czarny.
Dzisiejszego dnia Pani Holland zauważyła również że Eve przemalowala włosy, ale nie jak zwykle na różne kolory rzucające się w oczy...wyprostowane, ułożone na gładko czarne kosmyki opadały jej na twarz gdy idąc chodnikiem patrzyła pod nogi.

-Mamo? - z zamyslan wyrwał ją głos młodszego syna. Odwróciła się od okna z kubkiem herbaty w dłoniach.
-Słucham Cię Synku?
-Co tam obserwujesz?
-A tak patrzyłam...widzialam Eve jak wychodziła z domu...zmienila się. Masz z nią kontakt albo Haz?
-Nie, nie odbiera telefonów, nie wpuszcza nas do domu, a jej mama mówi że jest zajęta albo jej nie ma chociaż widzieliśmy ją w jej pokoju.
-Wiesz martwię się o nią.
-Ty? Z tego co mówił Tom to jej nie lubiałaś?
-Moze nie przepadałam za nią. Ale zrozumiałam jej zachowanie. No i przyzwyczaiłam się do niej, do niezapowiedzianych wizyt itd...zobacz sam... - odwróciła się do okna wskazując ruchem głowy na wracającą dziewczynę z zakupami. -... Harry proszę weź Sama i Harrisona i zróbcie coś.
-Mamo, wiesz ze to przez Toma. Zrobił najgorsza głupotę. Haz też jest na niego zły. Nie powiedział im słowa o wyjeździe. Nic. A teraz się do nikogo nie odzywa. Nie ma go miesiąc a ile razy zadzwonił do Ciebie? Dwa?...no właśnie. Nie wiem, napisz mu meila, smsa...sprobuj wpłynąć na Toma. Ja Ci obiecuje ze postaram się zrobić wszystko by pomóc Eve.
-Ja też. - w kuchni pojawił sie Sam. - Ona po prostu mocno go kocha.
-Spróbujmy naprawić błąd Toma. - powiedziała zamyślonym głosem Nikki. Bliźniaki miały rację. Eve kochała Toma, mocno. On ja też, byli nie rozłączni a jednak posłuchał nie serca a rozumu. Bliźniaki wyszli do Haza, a ona dopila herbatę i zaczęła robić obiad.

-...musimy być stanowczy. Nie dać się nabrać ze jest zajęta czy coś.
-Nie ma na co czekać... Idziemy. - Haz, Harry i Sam poszli pod dom brunetki. Śmiało zastukali do drzwi.
-Dzień dobry Pani Evans. My do Eve.
-Eve poszła się położyć.
-My na prawdę tylko na chwilę. - powiedział pewnie Haz. Kobieta spojrzała na nich niepewnie. Odwróciła się w stronę wnętrza domu i przymykając drzwi wyszła do chłopaków.
-Obiecjacie mi że spróbujecie jej przetłumaczyć co kolwiek. Z nikim nie rozmawia od wyjazdu Toma. Patrzy tylko w telefon, wychodzi tylko do sklepu albo po paczki na pocztę. Potrafi całymi dniami przelerzec w łóżku. Nie mam już pomysłów. - w głosie i oczach Molly Evans było błaganie i bezradność.
-Postaramy się zrobić co w naszej mocy. - Haz objął dłonie Molly Evans dając jej nadzieję. Kobieta uśmiechnęła się blado i wpuściła chłopaków do środka. Cicho weszli po schodach wprost do pokoju Eve.
Otworzyli drzwi i ogarnął ich półmrok chociaż na dworze było jeszcze dość jasno. Brunetka nawet nie drgnęła lerzac na łóżku i patrząc w sufit jakby miało się tam coś pojawić.
-Eve, słoneczko....-ostroznie odezwał się Haz podchodząc bliżej. -...cześć, przyszliśmy sprawdzić co się dzieje.
-Obiecał że zawsze będziemy razem...pamietasz? - spojrzała na blondyna zrozpaczonym wzrokiem.
-Pamiętam, ale pamiętaj że jestem jeszcze ja...
-I my...Twoi ulubieni bracia bliźniacy.- wtrącił wesoło Harry. Eve zaczęła płakać.
Żaden z chłopaków nigdy nie widział jej w takim stanie. Haz przysunął się odruchowo bliżej. Eve usiadła na łóżku i wtuliła się w chłopaka.
-Jest mi przez niego tak bardzo źle...-jęknęła między urywanym oddechem od płaczu.
-Chodź do nas. - Harry, Sam i Haz zamknęli Eve w mocnym uścisku. -My Cię nie zostawimy. Nigdy. - powiedział Sam.

Eve chyba musiała wypłakać całe emocje. Chłopaki zaoferowali pomoc w remoncie pokoju Eve. Starali się ją rozśmieszyć. Postawić względnie na nogi.

"Obecność jest jednym z najwspanialszych prezentów, jaki możesz podarować drugiemu człowiekowi. Nie musisz nie wiadomo czego robić, wystarczy że jesteś."

~
Kochani taki mały prezent z okazji środy 😊
Te rozdziały mogą być trudne ale postaram się wpleść trochę dobrych momentów.

Czekam na Wasze komentarze 💋
Pozdrawiam
Joan B. 💋

BĘDĘ PRZY TOBIE / Tom Holland  1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz