Trio

1K 50 1
                                    

Rodzice już dawno opuścili imprezę pozostawiając młodzież samą sobie. Wszyscy bawili się wyśmienicie.
Eve, Haz, Tom, Harry i Sam siedzieli przy jednym ze stolików sącząc drinki i odpoczywając po tańcach.
-Hej Tom... - usłyszeli słodki głos jednej z sąsiadek, Maddy.
-Cześć. - burknął Tom.
-Jeszcze nie miałam okazji zatańczyć z solenizantem.
-mmm...
-Bardzo fajna impreza...
-Zatańczymy? - Haz szepna na ucho Eve. Dziewczyna tylko kiwnela głową i wstała z miejsca. - Nie chce mi się słuchać piszczenia Maddy.
-Tylko że zostawiliśmy Toma z tą piszczałka.
-Jest dużym chłopcem. - zaśmiał się i obrucil Eve. Potańczyli chwilę i z nadzieją ze nie ma już Maddy przy stoliku wrócili.
Jednak bardzo się mylili. Maddy siedziała obok Toma i cały czas piszczała. Haz usiadł na swoim miejscu, a Eve podeszła za Maddy.
-O!! Co to jest?? - prawie krzyknęła z obrzydzeniem Eve tak że wszyscy spojrzeli na nią - Oh to tylko Twoja twarz. - powiedziała wskazując na Maddy. Wszyscy zaczęli się śmiać, po za Maddy która patrzyła nienawistnie na Eve. - Żartuję! To tylko żart! Hahah pomijając fakt że jestem patologicznym kłamca. - w okół chłopaki zagrzmieli większym śmiechem. Haz i Sam lerzeli już na podłodze, Tom trzymał się za brzuch a Harry gryzł własną rękę. - Chcecie usłyszeć dobry żart?
-Bardzo chętnie. - odezwał się Tom płacząc ze śmiechu.
-Właśnie na jeden patrzę. Hahaha-klepnęła Maddy po ramieniu. Dziewczyna z mordem w oczach i ogromnym fochem bez słowa wstała i odeszła od ich stolika w stronę swoich koleżanek.
-Hahaha hahaha...... Hahahaha.... - nie mogli się uspokoić. Wystarczylo by ktoś na kogoś spojrzał by znów wybuchnąć śmiechem.

-Nie na widzę Eve Evans! - warknęła Maddy do swoich koleżanek. Wszystkie od razu spojrzały w stronę roześmianej grupy przyjaciół.

-Co Wy na to by się ulotnić do mnie na basen? - zapytał Haz patrząc uważnie na przyjaciół.
-A co my tu jeszcze robimy? - zapytał Tom i razem wyszli z imprezy. Postanowili wrócić na piechotę. Byli już w połowie drogi gdy nogi Eve odmówiły posłuszeństwa.
-Nie wiem czy to był dobry pomysł...-jęknęła. Nim się obejrzała Haz, jak kilka dni temu przezucil ja przez ramię. Brunetka oparła łokcie o jego plecy i dłońmi podparła głowę by móc spokojnie rozmawiać z chłopakami.
-Haz tylko pamiętaj że mam krótka sukienkę. - wtrąciła do blondyna. Tom zdjął marynarkę i przykrył tylek Eve. - Mieć takich kumpli to skarb. - powiedziała rozmarzona.

Dotarli do domu Haza. Rozsiedli się na lekzakach ustawionych wokół paleniska.
-Eve! Ty masz kocyk! - oburzył się Harry i wpakował się na lerzak brunetki. Przytulili się i przykryli kocem. Eve zrobiło się na tyle ciepło że oczy same jej się zamknęły.

Tom siedział obserwując przyjaciół. Śmiało mógł powiedzieć że Haz i Eve to po prostu rodzenstwo z innych rodziców. Mieli lepsze i gorsze dni. Ale zawsze mogli na siebie liczyć.
Przypomniał sobie jak po klucil się z Eve. Obraziła się na niego i dwa tygodnie skrzętnie go omijała. Ale gdy dowiedziała się że ma problem od razu u niego była i w dwuch słowach wyjaśnili wcześniejszą sytuację.
Haz był dla niego chodząca inspiracją. Mądry, stateczny i pełen pasji. To on od początku wiedział w jakim kierunku chce iść. To Harrison rozwiązywał problemy, wyciągał ich z tarapatów w które wpadali dzięki Eve.
Eve...ona była po prostu idealna. Niby wariatka, pakująca się w kłopoty na każdym kroku ale miała w sobie coś co sprawiało wrażenie że każdy jej ruch jest idealnie przemyślany. Była bardzo uzdolniona rysowniczka. Jednak ona sama w to nie wierzyła.
Harry i Sam-pomimo że bliźniacy byli zupełnie różni. Jednak każdy jeden wpasowywał się w cała grupę.

-Mam wspaniałych przyjaciół. - westchnął patrząc jak wszyscy śpią.

BĘDĘ PRZY TOBIE / Tom Holland  1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz