Rozdział 14

369 24 15
                                    

Otworzyłam oczy. Było już popołudnie.

Znowu zasnęłam... Cóż. Co jak co ale naprawdę lubię sobie czasem pospać.

Zeskoczyłam z gałęzi i przypadkiem na coś wpadłam, a raczej na kogoś...

– złaź – Iguro jednym ruchem ręki zrzucił mnie ze swoich pleców – patrz czasem pod nogi – wstał i stanął przede mną

Zaśmiałam się i uśmiechnęłam ukazując swoje białe kły

– przepraszam, nie chciałam – wyjęłam z włosów źdźbło trawy, któro mi w nie weszło kiedy Iguro mnie z siebie zrzucił

Czarnowłosy spojrzał w niebo i zaczął iść w stronę domu

– musimy iść? Tu jest tak fajnieeee – ziewnęłam przez co przeciągnęłam ostatni wyraz

– tak, trzeba coś zjeść, a ty powinnaś potrenować – rzucił chłopak i zaczął się dokładniej rozglądać dookoła

– znowu? Przecież rano trenowaliśmy! – założyłam ręcę na piersi i teatralnie westchnęłam

– twój styl walki jest beznadziejny, więc tak, musimy – zatrzymał się i spojrzał gdzieś między drzewa

– taaa... Bo szczerość to podstawa – zatrzymałam się obok chłopaka i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą

Szczerze mówiąc to stawało się już męczące... Wszędzie mnie ciągał... Jakby nie mógł po prostu powiedzieć "Yuki, chodź coś zobaczyć" poszłabym.

Wkońcu zaczęłam dostrzegać wielkie drzewa wisteri. Momentalnie się zatrzymałam i odskoczyłam do tyłu

Iguro posłał mi pytające spojrzenie

– ja nigdzie już z Tobą nie idę! – krzyknęłam i schowałam się za drzewem – jeszcze mi życie miłe! Idioto! Jestem demonem! I powinnam trzymać się jak najdalej od tego chaszczu! – zmierzyłam go morderczym wzrokiem

– no tak. Przez twoje ludzkie nawyki całkiem o tym zapomniałem – stanął pod jednym z drzew wisteri

– drażnisz się ze mną – spiorunowałam go wzrokiem

Usłyszałam cichy śmiech

– zdaje Ci się – zrobił kilka kroków w tył tym samym wchodząc głębiej między drzewa

– Iguro Obanai! Wracaj mi tu w tej chwili! – krzyknęłam lekko wychylając się zza drzewa

Chłopak w odpowiedzi rzucił w moją stronę jeden z kwiatów

Odrazu odskoczyłam do tyłu jak poparzona

– zabić mnie chcesz?! – choć kwiaty wisteri były dla mnie nieziemsko piękne to jednak nie chciałam się do nich zbliżać. Z resztą... Jak każdy demon.

– dobra, nie chisteryzuj – chłopak wyszedł spomiędzy drzew i odrzucił kwiat do tyłu – nie jesteś na nie odporna?

– nie, bynajmniej tak mi się zdaje,ale wolę nie ryzykować – zmierzyłam czujnym wzrokiem chłopaka od góry do dołu, aby sprawdzić czy nie chowa gdzieś kwiatów

°new life°new me°KNY°Iguro Obanai X Oc°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz