Rozdział 11.

4.6K 277 13
                                    

- Ale masz dziwny ryj Harry - Leżę w ramionach chłopaka, na moim łóżku .

  Podnoszę rękę i zaczynam bawić się jego włosami, schodząc do twarzy, którą po chwili macam.
Wydaje się być śmieszniejszy niż zawsze. 
Dotykam palcem jego policzki, chcąc zobaczyć jego dołeczki, ale nie uśmiecha się. Leży nieruchomo wpatrując się we mnie. 

- Nie patrz na mnie jak na jakąś osobę z psychiatryka - śmieję się i szczypię jego wargi
- Dlaczego wzięłaś te narkotyki Zara? - Odzywa się wreszcie
- A dlaczego nie? - Wiem, że się szczerzę jak jakaś idiotka, ale nie mogę się powstrzymać.

  Spuszcza wzrok. Przyciąga mnie do siebie i wtula w moje ciało. Kładę odruchowo dłoń na jego włosach i zaczynam go głaskać, po głowie. Chce mi się śmiać i płakać. To miejsce mnie zmienia, a nie chcę zmieniać czegokolwiek w moim życiu.
  Harry kładzie głowę na moim brzuchy, a rękoma oplata moje uda, tak jakbym była wielkim misiem, zasypia zanim mogę mu powiedzieć, że czuję się już lepiej. 

***

  Budzi mnie strasznie głośna muzyka. Otwieram oczy i staram się poruszyć, ale Styles przygniatający moje ciało mi to uniemożliwia. Odwracam głowę i spoglądam na zegarek na stoliku nocnym.

 Wow Zara, jest dopiero pierwsza w nocy! Spałaś godzinę, a teraz czujesz się jak gówno. Gratuluję!

- Harry.. - Szepczę

  Dlaczego szepczesz idiotko? Masz go obudzić!

 Delikatnie go z siebie spycham i schodzę z łóżka. 
Stojąc przed lustrem, nie mogę uwierzyć, że patrzę na swoje odbicie. Zakrwawione oczy, włosy sterczące na wszystkie strony, rozmazany makijaż i jeszcze... Bluza Harry'ego. Nawet nie pamiętam kiedy ją założyłam na siebie. 
Zmywam z twarzy tusz i podkład. Przemywam twarz w łazience i wychodzę, dłonią przeczesując włosy.

- Dobrze się czujesz? - Harry podnosi głowę i odzywa się zachrypniętym głosem kiedy ze stolika sprzątam resztki białego proszku i wywalam go przez okno. 

  Spokojnie, nie było tego wiele, więc Zayn wiele nie stracił.
O boże Zayn... Co się z nim teraz dzieje? Wogóle Zara... Złamałaś obietnicę Niall'a! Co w ciebie wstąpiło do cholery?! 

  W myślach zaczęłam się wyzywać od najgorszych, zapominając o odpowiedzeniu na pytanie Harry'ego. On najwidoczniej zmartwiony podchodzi do mnie i zatrzymuje przed sobą.

- Zara, lepiej ci już? 
- Prawdę mówiąc, wcześniej było lepiej - Wysilam sięna uśmiech, ale on marszczy czoło 
- Dlaczego mu uległaś? - Podnosi głos
- Ja... Nie wiem, odmawiałam - Nie mam zamiaru zrzucać winy na Malik'a, bo mogłam mu nie ulegać. - Co cię to z resztą obchodzi?

  Nie chcę się z nim kłócić. W końcu mi pomógł i nie zostawił, ale jednak irytuje mnie jego zachowanie.

- Jesteś naiwna Zara - Prycha 
- Słucham? - Nie mogę uwierzyć w jego słowa
- Twoje słowa są nic nie warte, obiecałaś Niall'owi, że tego nie zrobisz - Krzyczy - Masz się trzymać z dala od Zayn'a, jasne?

  Moje oczy zachodzą łzami. Przypomina mi się ból w klatce piersiowej, który czułam godzinę temu. Teraz też je czuje, ale nie przez kokaine, lecz przez słowa Harry'ego. Zapomniałam... Ja nie mam serca. Mimo wszystko po moich policzkach zaczynają płynąc strumyki łez. Złość z każdą sekundą coraz bardziej rośnie i mam ochotę, przyłożyć temu palantowi tak mocno, jak on Zayn'owi.

- Moje słowa są nic nie warte? - Szepczę, wycierając z policzków ciecz 
- Chodziło mi o to, że... - Robi krok w moją stronę i chce mnie złapać za łokcie, ale odsuwam się.
- Zanim powiem, żebyś spierdalał, powiedz mi czy bierzesz udział w jakiś nielegalnych wyścigach - Podnoszę odważnie głowę i cieszę się, że zmyłam wcześniej makijaż.

  Otwiera szeroko oczy i chce wyjść z pokoju, ale podbiegam do niego i zatrzymuję.

- Odpowiedz mi tchórzu! - Teraz to ja krzyczę - No dalej powiedz to!
- Tak, biorę udział w nielegalnych wyścigach - Pochyla się, żeby popatrzeć mi prosto w oczy - Co cię to z resztą obchodzi? - Powtarza moje słowa
- Nie jesteś wcale prawiczkiem prawda? - Nie wiem czy chcę usłyszeć odpowiedź
- Nie jestem - Odpowiada - A to dlaczego cię okłamałem, nie powinno cię w ogóle interesować, bo sama lepsza nie jesteś. Pewnie dałaś dupy Zayn'owi już kilka razy - Rzuca, a ja podnoszę rękę, żeby go uderzyć, ale zatrzymuję ją w powietrzu
- Jesteś dupkiem - Popycham go - Nie będę na ciebie marnować więcej sił frajerze - Podchodzę do drzwi i odwracam się do niego - I niestety muszę cię zmartwić, bo tylko jak Zayn chciał się ze mną przespać, ja mu odmówiłam! 

  Krzyczę, dławiąc się łzami. Prawdę mówiąc to czuję się jak gówno, pomijając fakt, że tak też właśnie wyglądam. Wiedziałam, że było zbyt dobrze, żeby mogło trwać chociaż przez kilka dni. 
Schodzę na dół, starając się jednocześnie uspokoić.

- Zara! - Słyszę nad uchem 

  Louis, łapie mnie za nadgarstek i mierzy moją twarz wzrokiem. Gdy uśmiecham się lekko, on kiwa głową, żebym poszłą za nim. 

  Gdy znajdujemy się w łazience, on zamyka za sobą drzwi. 

- Co się stało? - Pyta i prosi, żebym usiadła na wannie
- No tak w skrócie to wciagnelam narkotyki, Harry przyszedl, pobil Zayn'a, a potem przyznal sie ze bierze udzial w nielegalnych wyscigach - Uśmiecham się

 Louis, nie wie co powiedzieć. Obejmuje mnie i przytula. 

- Mówił mi, że z tym skończył, przepraszam, że ci o tym nie powiedziałem, myślałem, że...
- Mnie to nie interesuje? - Kiwam głową - Wiem, też tak myślałam.
- I co? Wzięłaś narkotyki? Od Zayn'a? 
- Louis, za dużo pytań na raz - wybucham śmiechem - Tak Zayn mi dał, ale to nie jego wina, mogłam mu odmówić. 
- Zara, znam go, więc nie broń go proszę - roztrzepuje moje włosy, pogaraszając ich sytuacje.

  Przewracam oczami i wtulam się w chłopaka. Potrzebuję teraz kogoś.

- Już wiem, dlaczego nie mogłem cię znaleźć przez tyle czasu - Mówi, ale nasz śmiech zakłóca dobijanie się do drzwi.

  Spokojnie wychodzimy, ignorując wzrok chłopaka, wchodzącego do pomieszczenia. 

***

  Impreza kończy się około piątej nad ranem, co i tak mnie dziwi, bo liczyłam, że będą tutaj siedzieć dłużej. Harry'ego już nie spotykam, więc prawdopodobnie musiał wyjść od razu, jak opuściłam swój pokój.

- O cholera... Czeka nas niezłe sprzątanie - Niall staje obok mnie, gdy nasz dom jest już pusty, a po kątach walą się czerwone kubki i butelki po alkoholach. 
- Chciałeś powiedzieć, że czeka ciebie - chichoczę

  Po jakiejś godzinie od rozmowy z Harrym, humor mi się poprawił przez wódkę. Zapomniałam o tym co było wcześniej i szalałam z Liam'em i Eli na parkiecie. 

  Po imprezie udaję się prosto do kochanego łóżka, zapominając, że dziś jest szkoła, do której i tak pewnie nie pójdę. 
Zdejmuję spodnie i kładę się spać w bluzie Harry'ego, w którą się bardziej wtulam. 

  Cholera Zara... Jestem jednocześnie z ciebie dumna i zła. 

Jeśli przeczytałeś/aś ten rozdział i spodobał ci się, zagłosuj na niego i skomentuj! (:

Hej kochani :) 
Rozdział krótszy, ale właśnie chce was zapytać czy wolicie, żebym dodawała codziennie takie jak ten, czy co kilka dni dłuższe. Czekam na opinie i życzę miłej nocy. Kocham was xx


   


I Do It Right || h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz