W moim pokoju rozbrzmiewa piosenka The Neighbourhood "Afraid". Nie podnosząc głowy, macam łóżko, żeby odnaleźć telefon. Gdy jednak widzę kto dzwoni, ignoruję go i wyciszam telefon.
- Pieprz się Harry - Mówię do siebie
Nie mam najmniejszych sił, żeby wstać. Zegar wskazuje na 19:20, a ja przez kolejne 20 minut zastanawiam się czy jeszcze dziś zrobić coś pożytecznego. Pomijając fakt, że od końca imprezy do siódmej rano nie mogłam spać, a potem gdy wreszcie mi się to udało miałam koszmary, przez które się ciągle budziłam, mogę stwierdzić, że miewałam gorsze bóle. Po imprezach godzina 19:00 to jest dla mnie i tak wcześnie.Postanawiam jeszcze gdzieś dziś wyjść. Nie mam zamiaru z nikim rozmawiać, a zwłaszcza z Harry'm. Muszę wyjść na miasto, bo jeszcze komuś się zachce przyjść do mnie, a wtedy nie ręcze za siebie i moje poimprezowe zachowanie.
Gdy wreszcie wstaje, moje nogi odmawiają posłuszeństwa. Zbiera mi się na wymioty, więc robię wszystko, żeby na czas dobiec do toalety i puścić pawia.
Ja nie wiem, jak ty mogłaś dać się wczoraj namówić na narkotyki Zara... I dziwne, że cię nie boli głowa i nie masz męczącego kaca. Ale i tak jesteś głupiaZ głową w kiblu zaczynam płakać, wspominając to co się stało w nocy. Jak Harry mógł pomyśleć, że przespałam się z Zayn'em? Rozumiem, że w jakiś tam sposób bajerujemy ze sobą, ja podobam się mu, on podoba się mi, ale nie wiem czy chcę traktować go jak kogoś ważniejszego w moim życiu. Nie potrafię sobie odpowiedzieć nawet na pytanie czy mogłabym z nim być, a co dopiero o seks. To nie jest miłe uczucie, gdy osoba, którą znasz krótko, ma o tobie już takie zdanie.
Wkładam bluzę Harry'ego do wanny, aby potem ją uprać. Biorę prysznic i ubieram się w czarne spodnie i bluzę. Suszę włosy i postanawiam nałożyć tylko trochę podkładu i pudru, żeby chociaż trochę zakryć worki pod oczami. Wkładam do kieszeni telefon i paczkę papierosów z zapalniczką.
Gdy schodzę na dół Niall, zbiera z podłogi butelki, co chyba zostało mu jako ostatnie, bo dom o dziwo jest już czysty.- Gdzie się wybierasz? - Mój połżywy brat odwraca się do mnie
- Wychodzę wrócę niedługo - informuję go, zakładając swoje czarne botki
- Niedługo? - Wrzuca butelki do worka - Jutro idziemy do szkoły
- Nie idę - Otwieram drzwi i wychodzęPo jakiś 25 minutach spaceru, zaczynam żałować, że w ogóle wyszłam z domu. Robi mi się niedobrze, jak tylko pomyślę o wczorajszym dniu. Ciekawe co by moja mama powiedziała, gdyby to wszystko wczoraj zobaczyła. Nie wyszłabym chyba do końca swojego życia i karmiłaby mnie suchym chlebem i wodą.
Zatrzymuję się przed szeroką uliczką, do której wchodzi kilka osób. Kiedyś tutaj stała budka z lodami, do której przychodziłam z tatą co każdą sobotę. Kiedy ją zlikwidowali, chodziłam sama i siadałam na krawężniku, myśląc o różnych głupotach.
Stojąc w jednym miejscu, obserwuję dziewczyny i chłopców, ubranych w ciemne ubrania, śmiejących się i pijących piwa.
Wyjmuję jednego papierosa i odpalam go, po czym w oddali zauważam Billy'ego, chłopaka poznanego w centrum.
O nie... Nie mam zamiaru z nim gadać. Spuszczam głowę i idę za grupką dziewczyn wzdłuż uliczki, z której teraz słyszę głośne krzyki.Wychodząc zza jednego z budynków, widzę tłumy, osób, w mniej więcej moim wieku. Podchodze bliżej, nie zwracając uwagi, na innych i rozglądam się. W jednym rzędzie stoją najróżniejsze samochody. Świecą się i ozdobione są wymyślnymi rysunkami.
Podchodzę bliżej.
Ludzie krzyczą, jakby komuś dopingowali. W raz z dźwiękiem silnika, są coraz głośniejsi, a ja staram się zorientować o co chodzi.W pewnej chwili z dużą prędkością jadą dwa auta. Jeden biały, z niebieskimi światłami , oklejony naklejkami, a drugi... Czarny, bez żadnych ozdób, który z piskiem opon zatrzymuje się przy czerwonej fladze. Wszyscy zebrani podbiegają do tego bez różnych bajerów i skaczą. Starając się nie dotykać spoconych ciał facetów z kolczykami na twarzy i tatuażami, idę obok budynku w stronę osoby wychodzącej z samochodu.
Gdy mam idealny widok na wszystko zauważam ciemną czuprynę. Chłopak ubrany na czarno, stara się delikatnie odpychać dziewczyny, które się na niego rzucają. Podchodzi do grupki chłopaków i wymieniają się jakimiś gestami, których nie rozumiem.
Moje serce zaczyna bić szybciej, w moemncie zwrócenia uwagi na ich ubranie. Każdy z nich ma na sobie taką samą bluzę, co Harry na imprezie, z napisem "Bloodshot". Gdy zauważam ten szczegół jeden z nich kiwa w moją stronę głową i mruga do mnie, przez co mogę zobaczyć twarz chłopaka, którego mogę teraz nazwać zwycięscą wyścigu. To są te cholerne wyścigi. Nie powinno mnie tu być, zwłaszcza dlatego, że w każdej chwili, może zjawić się tutaj policja.
Światło księżyca opada na twarz Harry'ego, a ja mogę rozpoznać, że jest wystraszony. Zabiera od mężczyzny obok banknoty, których jest sporo i zaczyna iść w moją stronę, z rękoma w kieszeni.
Nie wiem co robić. Uciekać? Czy stawić mu czoła? Zara jesteś odważna nie uciekniesz!
Robię jednak kilka kroków do tyłu, kiedy Harry się do mnie zbliża.- Co ty tutaj robisz? - Nie mogę rozpoznać jego tonu. Chyba jest zły, ale stara się zapanować nad tym.
Zara pokaż mu! Powiedz co ci na sercu leży! Jakim jest dupkie!
- Nie twój interes - uśmiecham się
- Jesteś na moim terenie, więc w każdym momencie, mogę cię stąd wywalić
- Zrobiłbyś to? - Prycham, na co on się prostuje i szeroko otwiera oczyŁapie mnie za ramie i prowadzi za jeden z budynków, gdzie jest ciszej i nikogo nie ma.
- Dlaczego kazałeś mi trzymać się z daleka od Zayn'a? To ciebie powinnam unikać. W każdym momencie mogą cię zamknąć w pudle - Zachowuję spokój.
- Bo nie chcę, żebyś mnie unikała - Przeczesuje włosy palcami - Jak się czujesz?
- Źle i nie zmieniaj tematu - Odpalam papierosa i opieram się o ścianę budynku - Nie sądzisz, że zasługuję na wyjaśnienia?
- Nie - śmieje sięZdenerwowana, zaciągam się i chcę odejść, ale łapie mnie za nadgarstek. Nie mogę uwierzyć w jego słowa. Był taki słodki, a teraz pokazał jakim dupkiem może być. Miałam tutaj zacząć wszystko od nowa, ale nigdy mi się to nie udaje. Zawsze musi się znaleźć ktoś, kto psuje mi plany i na dodatek mnie okłamuje. Właśnie! Dlaczego do cholery jasnej powiedział, że jest prawiczkiem? Dlaczego nikomu nie powiedział o wyścigach? Najwidoczniej Louis, o tym wiedział, ale on obiecał mu, że przestanie to robić.
- Dlaczego bierzesz udział w tych wyścigach? - Ta rozmowa mnie przytłacza, ale muszę się czegoś dowiedzieć.
Wyjmuje z kieszeni banknoty przyciśnięte gumką recepturką.
- Za jeden wygrany wyścig mam 200 funtów - Mówi dumnie - Mam pieniądze, za robienie czegoś co lubię i co mi się udaje. Wygrywam prawie każdy wyścig, a pieniądze na moim koncie rosną, szybciej niż ci się wydaje. Mam wszystko co zapragnę, poza jedną rzeczą. Nie mogę jej zdobyć pieniędzmi. - Urywa
- Powiesz mi o co chodzi? - Wywalam peta i podnoszę wzrok na błyszczące oczy Harry'ego.Oblizuje swoje usta i zaciska szczękę.
- Chodzi o ciebie Zara - Jego chrypka przyprawia mnie o dreszcze. Mam ochotę wbić mu nóż w plecy, ponieważ nie potrafię go odepchnąć, gdy ściska moje ramiona, a swoje wargi łączy razem z moimi.
♥
Jeśli przeczytałeś/aś ten rozdział i spodobał ci się, zagłosuj na niego i skomentuj! (:
CZYTASZ
I Do It Right || h.s.
FanficZara Horan nigdy nie była osobą, która lubi normalność. Zawsze musi zmieniać swój kolorowy świat na szare barwy i jako jedna z nielicznych potrafi walczyć do samego końca, który dla niej jest zwycięski. Inteligenta i piękna dziewczyna musi się jedn...