Nie mogę połapać się czy rzeczywiście to co teraz się dzieje przede mną jest prawdziwe. Szczupłe ciało Zayn'a przygniata Harry'ego, który leży jak kłoda. Malik uderza go w twarz i zaczyna się śmiać, gdy ten krzyczy do niego, że nie ma już życia.
W przeciągu kilku sekund Harry, łapie go za ramiona i odpycha nogą. Rzuca się na niego z pięściami. Zayn zaczyna się bronić, ale nie daje mu to zbyt wiele.Muszę interweniować. Nie mogę tak po prostu patrzeć aż się pozabijają. Jeśli komuś stanie sięcoś poważniejszego to będę winiła tylko siebie. Zrywam się z miejsca i podbiegam do szarpiących się za ubrania chłopców.
Zaczynam krzyczeć, żeby przestali, ale ignorują mnie. Ludzie zbierają się wokół nas, a ja czuję, że na moich policzkach pojawiają się czerwone kolory przez wstyd i złość jaką teraz doznaję.
W moich oczach zbierają się łzy i jestem bliska poddaniu się.Nie Zara! Jesteś silną, odważną i cudowną dziewczyną! Nie będziesz ryczeć jak głupia, bo coś ci nie poszło tak jak sobie zaplanowałaś jasne?! Bierz się w garść człowieku i rób co masz robić!
Biorę głęboki wdech i chcę oderwać Zayn'a od Harry'ego, ale zostaję odepchnięta. Czuję jak ktoś mnie ciągnie i mówi, żebym przestała, ale ja krzyczę na nich, z nadzieją, że odejdą od siebie i zostawią w spokoju. Widok jest okropny, dwójka ważnych dla ciebie osób bije się ze sobą na twoich oczach. Z nosa Zayn'a zaczyna lecieć krew i ma kilka innych ran na twarzy, Harry'ego natomiast nie mogę ocenić, bo pochyla się nad nim i wali jego głową o podłogę. W pewnym momencie Malik zamyka oczy, a jego ciało jest jak jeden wielki flak.- Harry! - Krzyczę - Harry, do cholery jasnej przestań!
Wyrywam się jakiemuś chłopakowi i podbiegam od tyłu do Styles'a. Przytulam się do niego i szepczę, żeby już przestał. Wtulam się w jego szyję i nasłuchuję jego ciężkiego oddechu.
Wstaje, jednocześnie sprawiając, że muszę go puścić.- Ktoś zadzwonił po gliny! - Louis wpada do pomieszczenia spanikowany i do nas podbiega - Harry zabieraj stąd Zare, a ja się zajmę Zayn'em.
Szarooki, podnosi, nie wiem jakim cudem, bruneta i podąża w stronę wyjścia.
- Wynosimy się - Idę za Louis'em.
Biegnę do samochodu Harry'ego. Wchodzę od razu, gdy słyszę piknięcie alarmu. Zasiadam za kierownicą i czekam na chłopaka.
Siada obok skulony i zapina pasy, każąc mi już ruszyć.
Wyjeżdżając już z ulicy, na któej odbywała się impreza, kątem oka obserwuję poczynania postaci obok.Harry zdejmuje sweter, a ja mogę zauważyć plamę krwi na białej koszulce. Zakrywam jedną dłonią usta, żeby nie zacząć krzyczeć. Jego twarz jest trochę posiniaczona, a przy skroni widoczna jest czerwona rysa, ze spływającą bordową cieczą.
Wyjmuje ze schowka chusteczki i wyciera ranę dookoła.- Głęboka jest ta rana? - Pytam
- Nie, raczej nie - Odpowiada spokojnie - Upadłem na rozbitą butelkę.
- Czy ty wiesz co zrobiłeś? - Staram się opanować
- Wiem, stanąłem w swojej obronie. - Wzrusza ramionami
- Pobiłeś człowieka do nieprzytomności! - To brzmi bardziej jak pytanie, bo sama jeszcze nie mogę tego pojąć, co się stało kilkanaście minut temu.
- Nie wiedziałem, że masz prawko - Zmienia temat i opiera się o siedzenie.
- Bo nie mam - Odpowiadam, ignorując jego szeroko otwarte oczy i mały uśmiech.Dojeżdżamy pod mój dom. Parkuję przed garażem i idę w stronę drzwi wejściowych, nie czekając na Harry'ego. Z doniczki wyjmuję zapasowy klucz i dostaję się do domu. Rozkladam apteczkę na stole i nakazuje usiąść chłopakowi i zdjąć koszulkę. Ma mojej twarzy pojawia się grymas, gdy widzę dwa kawałki szkła wbite jak łopata w ziemie. Szukam pincety, a potem delikanie chwytam za szkło i je wyjmuję, nie zwracając uwagi na syczenie, które wydaje Harry. Z drugim kawałkiem idzie trochę gorzej, bo jest umieszczony głębiej i jest mniejszy. Odkarzam ranę i owijam ją bandażem, co chwilę bijąc się z myślami. Jego uśmięśnione ciało napina się za każdym razem, gdy dotknę jego skóry. Tatuaże pokrywające klatkę piersiową i ramiona, są cudownym dodatkiem do jego osoby.
Kończąc swoją robotę, sprzątam krew i i apteczkę. Prowadzę Harry'ego do mojego pokoju. Przebieram się szybko w łazience w krótkie spodenki od piżamy i koszulkę, mojego ulubionego zespołu. Siadam na łóżku, obok bruneta i przytulam do siebie poduszkę. Dopiero teraz orientuję się, że od wyjścia z samochodu, nie odezwaliśmy się do siebie ani jednym słowem. Podnoszę wzrok i obserwuję jego twarz. W porównaniu do Zayn'a, wygląda bardzo dobrze.
Boję się zadzwonić nawet do Louis'a, zapytać czy sobie poradzil. Jeśli, rzeczywiście przyjechała tam potem policja, to lepiej, żeby nie wpakowali go razem z Lou do paki.
Panująca cisza, jest jeszcze gorsza niż się spodziewałam. W momentach, gdy nasze spojrzenia się krzyżują, odwracam się, w środku na siebie krzycząc. A co jeśli Zayn oskarży o coś Harry'ego? Czuję się strasznie z myślą, że widział mnie z nim w łazience, całujących się. Jak to wogóle możliwe, że Styles teraz siedzi na przeciwko mnie z raną na ramieniu? Chcę stąd zniknąc i to jak najszybciej. Chowam twarz w poduszkę i zastanawiam się czy może tak dam radę się udusić.
Łóżko się ugina obok mnie, a ciepła dłoń na moim kolanie, przyprawia mnie o dreszcze.
- Przepraszam Zara, to moja wina - Opuszczam poduchę i wpatruję się w zielone, cudowne oczy.
Nie będziesz płakała! Nie będziesz! Jesteś silna i jestem z ciebie dumna, że go nie zostawiłaś na pastwę losu. Zayn ma za swoje, chociaż troszkę słabo, że spowodowane było to wszystko twoim pocałunkiem, wiesz? Mimo wszystko cieszę się, że jesteś już w domu.
Uśmiecham się. Mam ochotę się roześmiać, rozładować napięcie i naprawić to co zepsułam, ale nie mogę... Przytulam się do Harry'ego, który mnie przenosi kilka centymetrów dalej. Kładzie mnie na łóżku i wtula się w moje ciało, obejmując je ramionami. Zamykam oczy, chcąc jak najszybciej zasnąc. Spokój jaki teraz panuje na twarzy chłopaka, jest czymś cudownym. Widząc kogoś ważnego dla ciebie, walczącego i starającego się o twoje dobro. To uczucie jest jednym z niewielu, które chciałabym, żeby towarzyszyły mi przez całe życie.
- To nie twoja wina Harry - Szepczę, wpatrując się w oświetlający mój pokój księżyc i marzę o ucieczce z tego miejsca.
O ucieczce z Harrym...
♥
Jeśli przeczytałeś/aś ten rozdział i spodobał ci się, zagłosuj na niego i skomentuj! (:
Ten rozdział chodził po mojej głowie, przez cały dzień w szkole, więc mam nadzieję, że się wam spodobał. Miłego dnia misiaki, kocham was x

CZYTASZ
I Do It Right || h.s.
FanfictionZara Horan nigdy nie była osobą, która lubi normalność. Zawsze musi zmieniać swój kolorowy świat na szare barwy i jako jedna z nielicznych potrafi walczyć do samego końca, który dla niej jest zwycięski. Inteligenta i piękna dziewczyna musi się jedn...