Rozdział 4.

6.6K 355 36
                                    

  Budzę się wyjątkowo wypoczęta. Od razu gdy otwieram oczy, przeciągam się z uśmiechem na twarzy. Nie dość, że jestem wypoczęta to, wstaję przed budzikiem. Chyba coś się dzieje z ciśnieniem.
Ta... Chyba z ciśnieniem w twoim mózgu Zara. 
  Z dobrym humorem, schodze z łóżka i od razu je ściele. Wykonuje poranne czynności w toalecie i nakładam na twarz lekki makijaż. Zakładam ciemne spodnie i cienki czarny sweter. Dobieram dodatki, a z szafy wyjmuje czarno białe trampki.  Gotowa, schodzę na dół i jak każdego dnia spotykam swoją rodzicielkę w kuchni przed komputerem z dużymi czarnymi okularami.

- Witaj mamo - W moim głosie, jest aż namacalny entuzjazm - Jak poranek?
- Poranek? - Pyta z sarkazmem - Popatrz lepiej, która godzina dziecko i nie dobijaj mnie

  Zdziwiona jej zachowaniem, odwracam się w stronę wiszącego na ścianie zegara.
Cholera jasna, do głupiej dupy, ten dzień jest okropny.

- Ja pierd...
- Nie wyrażaj się przy mnie dziecko! - Oburzona chwyta kubek i nachyla go nad ustami
- Dlaczego mnie nie obudziłaś?! Jest już po dwunastej - Kładę dłoń na czole i opieram się o blat. Wszystko jasne. Już wiem dlaczego jestem tak wyjątkowo wyspana. 
- Obiecałaś mi, że nie będziesz miała problemów z frekwencją, więc sama  lepiej tego pilnuj - uśmiecha się 

   Dopiero teraz mogę zauważyć, że budzik nie był nastawiony.
Postanawiam już jednak odpuścić sobie ten dzień i wracam do pokoju. Przypominam sobie o zaproszeniu na dzisiejszą impreze, więc wybieram jakieś ubrania na wieczór. 
gdy otwieram swoją szafę, na wieszakach wiszą prawie same swetry. 
Zara Horan - Miłośniczka grubych, swetrów. Oj tak, zawsze jak jestem na zakupach, muszę kupić nowy. 
Przeglądam wszystkie ciuchy i wyjmuję każdą sukienkę, którą znajduję i rzucam ją na łóżko.
Zbiera się ich kilka, z  czego połowa, wygląda jak szmaty, którymi przed momentem wycierano brudne podłogi. 
Kilka z nich zanoszę na dół, mówiąc mamie, że chcę się ich pozbyć. 
Po godzinnym przymierzaniu słyszę ciche pukanie do moich drzwi. 

- Mogę wejść? - O dziwo to nie moja mama, ani Niall, który i tak rzadko tutaj przychodzi
- Louis? Co ty tutaj robisz i skąd znasz mój adres? - wybucham śmiechem na jego minę, gdy widzi jak jestem ubrana.
- Świetnie wyglądasz, mam rozumieć, że przyjdziesz w tej sukience dziś do mnie? - chwytam poduszkę leżącą na łóżku i rzucam w niego 
- Odpowiadaj na moje pytania durniu - Śmiejemy się przez co prawie nie potykam się o buty.
- Zayn mnie zapytał, czy wiem co się z tobą dzieje i poprosił mnie, żebym po szkole sprawdził czy żyjesz, bo on nie ma czasu wyjątkowo nie może. Oczywiście i tak miałem w planach odwiedziny, bo sam się martwiłem - Porusza śmiesznie brwiami 
- Zayn? - uśmiecham się, ale od razu chcę zmienić temat - Miałam zamiar założyć inna sukienkę

  Brunet podchodzi do reszty ciuchów i je przegląda. 

- O cholera, dobra w tej wyglądasz świetnie, ale jednak chcę cię widzieć w tej i kochanie nie zmieniaj tak szybko tematu, bo wiem, że kręcisz z Zaynem. To  znaczy, że Zayn kręci z tobą, a wracając do ubrania, to będziesz wyglądała seksownie i powalisz Malika na kolana!

  Mówił to tak szybko, że przez chwilę przetwarzałam sobie jego słowa w głowie.

- Dobra niech ci będzie i jak narazie nic mnie nie łączy z tym bogiem! - uśmiecham się szyderczo i zabieram od niego krótką obcisłą czarną sukienkę z wycięciem na plecach. Ma spory dekold i od razu widzę jak obcisły materiał, podkreśli mój seksi tyłeczek. 

 Zara ty żartownisiu!

- Jak było dziś w szkole? - Pytam
- Masakrycznie, Harry dosiadł się do nas ze swoją dziewczyną i musieliśmy wysłuchiwać  opowiadań o chorobie jej chomika 

I Do It Right || h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz