Rozdział 8.

5.6K 302 9
                                    

Pierwszy sygnał...

  Zara to chyba jednak zły pomysł. Moze jednak, przejdziesz się na pieszo? Nie znasz dobrze Harry'ego i to może być rzeczywiście taki frajer, jakiego opisywał Zayn. Gdyby tak było pogratulowałabym sobie tego, że w szkole od razu powiedziałam, że jest idiotą, a teraz go bronię. Porażka życia po prostu...

Drugi synał...

Och Zara, nie odbiera. Może śpi? Albo jest teraz z jakąś inną laską w domu?  Chyba gorsze byłoby spotkanie z nim i z Paige. Chyba nawet przy niej zapytałabym czy Zayn ma racje i dla Styles'a każda by się oddała

Trzeci sygnał...

Dobra trudno, moze jednak odpale jakas apke, zeby sie chociaz zorientowac gdzie jestem.

- Halo? - Slyszę zachrypnięty głos
- Harry, śpisz? - Pytam cicho

   Szkoda, że teraz tutaj nawet nikogo nie ma idiotko, poza tym nikt nie chcialby sluchac ciebie, zwlaszcza o tej godzinie.

- Nie, podtrzymuje ścianę - chichocza, na co kamień spada mi z serca - Wszystko w porządku Zara?
- Tak... To znaczy nie.. - Przewracam oczami,  swoje niezdecydowanie - Słuchaj stoję od jakiegoś czasu przed hotelem, w którym mieszka Zayn i zastanawiam się...
- Cholera Zara, dlaczego ty tam stoisz o tej porze sama? - Coś się u niego przewraca i zaczyna bluźnić cicho - Zaraz po ciebie będę, nigdzie się z tamtąd nie ruszaj!

  Rozłączył się. 
Zara do cholery co się z tobą dzieje?! Musisz trzymać Harry'ego na dystans, a ty w środku nocy do niego dzwonisz i prosisz, żeby przyjechał.

- Ej rozum mógłbyś się kiedyś zamknąc? Gadasz jak moja matka - szepczę do siebie

  A widzisz, może jednak masz coś z matki.
I przestań gadać do siebie samej, bo jeszcze ktoś usłyszy i wylądujesz w psychiatryku, a tego chyba nie chcemy. Zayn nie będzie umawiał się z dziewczyną, któa nazywana będzie wariatką.

  Przewracam oczami i zaczynam się rozglądać za samochodem Harry'ego.
Po niecałych 10 minutach, czarne auto podjeżdża na podjazd przed hotelem.
Wychodzi z niego chłopak z burzą loków na głowie i z przerażeniem w oczach, albo mogę powiedzieć, że... Wybiega z niego...

- Jezu Zara wszystko w porządku? Nic ci nie jest? - Zdyszany dziesięcioma metrami biegu, zatrzymuje się przede mną i łapie za łokcie. 
- A co miało się stać? - Odchylam głowę do tyłu - Wyszłam z apartamentu Zayn'a, a nie z jakiegoś burdelu czy coś... Uspokój się - Zdziwiona jego zachowaniem robię krok do tyłu
- Sądziłem, że...- Zauważa mój grymas i się prostuje. - Nieważne...

  Zaczyna oddychać z ulgą. O co ci chodzi Styles? Jak się poznaliśmy pomyślałam, że nawet jakby ktoś zacząłby mnie zaczepiać na ulicy, on nie kiwnąłby palcem.

- Po prostu Zayn jest specyficzną osobą - Jąka się
- Zayn nic by mi nie zrobił - Marszczę brwi, a on uchyla usta, żeby coś powiedzieć, ale tego nie robi.

  Przesuwa się, żeby otworzyć mi drzwi pasażera, przez które po chwili wsiadam do środka.

Co ci jest Harry? Zara zapytaj go co mu jest! 

 
Siedzę jednak cicho. Kątem oka obserwuję powolne ruchy bruneta i przymrużam oczy. Wyglądam pewnie jak debil, ale... Nie no w sumie nie wiem po co mrużę te oczy. Może jednak mam coś z tą głową?

- Gdzie cię zawieść? - Pyta odpalając silnik
- Do domu - Kładę torebkę na kolanach i szukam w niej kluczy - o cholera...
- Wszystko okej? - Odwraca głowę w moją stronę
- Nie - Zaczynam panikować - Chyba zgubiłam klucze

  Może zostawiłaś je u Zayn'a pacanie? 

 
Zara przypomnij sobie... Usiadłaś u niego na kanapie, kładąc torebkę na fotelu obok. Oglądaliście głupi film, a jak chciałaś poszukać telefonu to się zdenerwowałaś i wysypałaś jej zawartość na ziemię, bo nie mogłaś go znależć w tym syfie, jaki zawsze panuje w twoich nawet najmniejszych torbach!

- Są u Zayn'a - Kładę dłoń na czole. Wydycham powietrze z ulgą, ale mam ochotę strzelić sama sobie w twarz, bo zapomniałam głupich kluczy.
- Możesz zostać na noc u mnie - proponuje - To nie będzie żaden problem zwłaszcza, że moi rodzice wracają do pracy dopiero o 12.

  Co?! Nie! Zara nie pozwalam!

Ale no w sumie... Rozum no plis...
Nie mam zamiaru wracać teraz do Zayn'a, bo to będzie oznaczało, że przegrałam sama ze sobą, a jak obudzę moją mamę , która wyjeżdża rano, to chyba jednak wolę spać na ulicy, niż mieć piekło w domu. Można powiedzieć, że pójdę nocować do Louis'a.

Louis...

 Dlaczego do cholery Louis mi nie powiedział o tych przypuszczeniach co do Harry'ego?

Uh... Zara nie myśl o tym teraz, tylko podejmij tę głupią decyzję, proszę.


- Okej - To jedyne co mogę powiedzieć i aż mi się śmiać chce z mojej głupoty.

  Gdzie się podziała stara Zara? Czyżbyś tchórzyła przy tym przystojnym podrywaczu? Tzn... Podrywaczy jeśli Zayn miał racje? TAK WIEM MOGŁAM SOBIE ODPUŚCIĆ "PRZYSTOJNY", NIE MUSISZ SIĘ CZEPIAĆ.

  
Po 15 minutach jazdy przejeżdżamy przez wydoką, zarośniętą przez pnącza bramę i zatrzymujemy się przy znanym mi już małym pałacyku rodziny Tomlinson'ów... To znaczy Styles'ów... Jeden pies...
Wysiadam, nie czekając na miły gest Harry'eho, który chciał mnie w tym wyręczyć.
  Mam ochotę mu powiedzieć, że nie jestem kaleką, ale jednak to tylko świadczy o jego dobrych manierach ( KTÓRYCH PRAWDOPODOBNIE NIE MA, BO LATA ZA INNYMI LASKAMI), a moja chęć ciągłego dopieprzania się do wszystkiego, świadczy o moich złych.

A no życie Zara, ty i tak to lubisz.

 
Nic nie mówiąc, Harry zdejmuje buty, będąc już w środku i kopie je lekko pod ścianę. Zdejmuje kurtkę i rzuca ją na fotel. No cóż... Przynajmniej chciał, żeby tam wylądowała. Niestety kurtka od razu zleciała, a do moich uszu dobiegło głośne pisknięcie. Wystraszona łapię się za pierś... hehe tak za pierś, ale nie dlatego, bo miałam ochotę, tylko dlateg, bo się wytraszyłam, zbereźniki! 

Z pod kurtki wydostaje się, a raczej stara się coś wydostać. To coś po chwili okazuje się cudownym małym białym kotem. Zupełne przeciwieństwo mojego Alfreda! Mój kot jest Łysy, a Harry'ego normalnie jakby miał jeszcze doczepianą sierść. 

- Nie wiedziałam, że masz kota - Stwierdzam, przypominając sobię imprezę tutaj i brak jakichkolwiek zwierzątek
- Dlatego nie lubię jak Louis robi tutaj imprezy - oznajmia - zamykam ją w piwnicy, żeby chociaż trochę zagłuszyć muzykę.
- Louis mi mówił, że je kochasz - uśmiecham się do czworonoga, który na mój widok ucieka

  Nie słyszę odpowiedzi, a tupanie. Odwracam się gwałtownie i szybkim krokiem staram się dogonić Harry'ego. Podążam za nim na piętro i wchodzę do pokoju, w którym odbywały się nasze żałosne gierki... A raczej nieudany wstęp do nich.

- Jeśli chcesz to poszukaj jakiejś koszulki, bo w sukience chyba spać nie chcesz - Pod koniec zdania ziewa i przeciera oczy - Rozgość się, rób co chcesz, pij co  chcesz i jedz co chcesz.
- Dziękuję ci Harry - mówię cicho, ale on najwidoczniej ma dobry słuch, bo uśmiecha się i pokazuje swoję dołeczki w policzkach - Spałeś jak zadzwoniłam?

  Liczę na odpowiedź, że był z jakąś lasencją albo chociażby z Paige. Nie wiem czemu o to go nie zapytam wprost. Jesteśmy przecież niby przyjaciólmi ( omijając fakt, że znamy się tak krótko ) i myślę, że dostałabym odpowiedź bez jego namysłów, czy dziwnych spojrzeń. 

- W zasadzie to... - "Byłem na randce z taką seksowną dziewczyną, miała niezłe cycki, wiesz?" - Grałem w fife

 Ups, Zara przegrałaś


Dostrzega moje zażenowanie i wybucha śmiechem.

- A co ty myślałaś? - Kręci głową - Pozwól, że dokończę grę i pójdę spać - wychodzi
- A gdzie ty będziesz spał? - Zatrzymuję go
- Jeden dzień na kanapie mnie nie zbawi - mruga do mnie - A ciebie jeden dzień w moim łóżku chyba też nie? - Mogę jeszcze tylko usłyszeć jego kroki dochodzące z korytarza i moje szybko bijące serce.

  Zdejmuję sukienkę i w bieliźnie szukam jakiegoś luźnego ubrania. Otwieram kilka szafek, w których znajduję bieliznę i kilka innych z książkami ze szkoły. Z jednej z większych szaf wyjmuję pare bluzek i je przeglądam. Wybieram trochę zniszczoną, z prawie zmytym napisem "hipsta please" i zakładam ją na siebie. Dosięga mi do połowy ud więc, więc już nawet nie ruszam tylka w poszukiwaniu dresów czy jakiś spodenek.
Zaczyna mi burczeć w brzuchu.

 Zara nie powinnaś jeść o tej godzinie. Będziesz narzekać jak rzytyjesz, zobaczysz!

 Wzruszam ramionami i wolnym krokiem schodzę na dół. Przechodząc przez salon zauważam lokowatego na kanapie z padem w dłoni. Cholera on rzeczywiście w to gra. Jeszcze bardziej zwalniam i jak ten ostatni debil wpadam w ścianę przed sobą. Masuję swój nos i modlę się, żeby nie napotkać spojrzenia chłopaka.
Na szczęście Styles nic nie usłyszał, więc teraz prawie biegiem idę do kuchni.
Stojąc przed lodówką odwracam głowę. Kuchnię od salonu oddziela ściana z dwoma przejściami bez drzwi. Dlatego też stojąc przy moim przyjacielu ( lodówce ), wpatruję się w harry'ego przejętego widocznie grą. Otrząsam się w momencie gdy się odwraca i zaczyna patrzeć na mnie z rozbawieniem.
Co się lampisz brzydalu? 

W zasadzie to chciałbym ci przypomnieć, że to ty się na niego gapisz, a teraz stoisz jak debil przed otwartą lodówką. Brakuje ci jeszcze uchylonej buzi i cieknącej się z niej śliny.

Wyjmuję z lodówki sok pomarańczowy i pudełko z chińszczyzną. Siadam przy stoliku i sprawdzam wiadomości na telefonie.

- Ej kochanie to moje śniadanie, wiesz? - Zza pleców słyszę roześmiany głos Styles'a 
- "Rozgość się, rób co chcesz, pij co chcesz i jedz co chcesz" - Naśladuję jego głos i ruchy rękoma które wykonywał kilkanaście minut temu w swoim pokoju - Masz mi jeszcze coś do powiedzienia?
 
  
Wybucha śmiechem, ale po chwili stara się opanować, ze względu na śpiącego już Louis'a.
Uh trudno, żeby nie spał, w końcu jest TRZECIA W NOCY!
Siada obok mnie ze szklanką, Zabiera stojącą obok mnie butelkę i nalewa sobie do szkła.

- Jak tam z Paige? - Pytam z pełną buzią klusek
- Słabo, chyba z nią zerwę - Mówi to takim tonem jakby to nie było nic wielkiego.

  Gdy to słyszę zaczynam się ksztusić. Biorę kilka łyków napoju i kieruję wzrok na twarz chłopaka. Zara możesz się cieszyć, że wygrasz zakład, ale jednak... Jesteśmy coraz bliżej prawdy, że ugania się za innymi. Może ma już dosyć ukrywania tego, że lubi czasem skoczyć na lewo albo na prawo, do jednej albo do drugiej? A co jeśli znalazł sobie jakąś super blondi z długimi nogami i chce teraz z nią być? A co jeśli jest PUSTĄ blondi? Wtedy ona też nam się nie spodoba i plan z rozdzieleniem Harry'ego i Paige, będzie uznany jako najgłupszy plan. Dlaczego wogóle on tak szybko zmienił te głupie zdanie?!

 Niczego nie rozumiem do cholery!
Znamy się chyba od kilku dni, podczas których mówił, że kocha Paige, a teraz z nie wiadomo jakiej dupy mówi mi, że chce chyba z nią zerwać.
Może to on ma coś z psychiką, a nie ja? Nie, żebym coś miała z psychiką, oczywiście, ale...
Co jeśli oboje mamy coś z głową i oboje trafimy do tego samego szpitala i tego samego pokoju?! O boże... kilka lat z nim w jednym budynku, a co najgorsze  W POMIESZCZENIU to zbyt wiele!

- Słucham? - Otwieram szeroko oczy
-  Wiem, że Paige nie należy do ulubionych osób naszej paczki, poza tym ona ostatnio zaczęła zachowywać się dziwnie
- Harry, niedawno mi mowiłeś, że... 
- Wiem co mówiłem - Przerywa mi, powiększając moje zdziwienie o kilka razu.

  Zamykam się.
Mam ochotę mu powiedzieć, żeby tego nie robił, ale odkąd go poznałam nikomu nie mówię tego co chcę. Muszę kilka razy przemyśleć wszystko, a to "wszystko" okazuje się i tak bzdurą, więc siedzę cicho. Poza tym, mam wygraną w kieszeni, jeśli to się stanie.

- Jak chcesz - wzruszam ramionami, kontynuując posiłek.

 W między czasie Harry opuszcza kuchnię, beż żadnego słowa pożegnania. 

Liczyłaś na śłodkie dobranoc z jego strony? Zara nie załamuj mnie okej?

Tak, liczyłam...
Zwłaszcza dlatego, że myślałam o nim jak o frajerze. O słodkich frajerze, który troszczy się o każdą dziewczynę, ale nie wie o nich nic. Myślałam, że jest chłopakiem, z marzeń każdej, który nie patrzy na wygląd tylko na charakter. 

 Co ty pierdzielisz Zara? Ta chińszczyzna była chyba otruta, radzę ci ją jak najszybciej zwrócić!

Przez Zayn'a zaczęłam patrzeć na niego zupełnie inaczej. Zaczęłam zastanawiać się czy poza Paige są też inne dziewczyny.
Co jeśli ten cholerny Zayn Malik ma rację?

- Dobranoc - Głos z mniejszą już chrypką rozbrzmiewa po całym pomieszczeniu i sprawia, że wymazuje te wszystkie mysli z głowy.

  Opieram się rękoma o blat, nie dwracając się do Harry'ego. Wiem, że mnie obserwuje. Czeka na odpowiedź Zara.

- Kolorowych snów Harry - odpowiadam

  Zamykam oczy, starając sobie wszystko jeszcze raz przetworzyć.
Proszę Zara przestań zamieniać się w niedołęgę. Wyłącz tę głupią opcję "Żałosna Zara"!

Harry cholera jasna, wracaj tutaj i mnie przytul...
 




Jeśli przeczytałeś/aś ten rozdział i spodobał ci się, zagłosuj na niego i skomentuj! (:

  

 


 

I Do It Right || h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz