- Jesteśmy zbyt blisko kąta. - oznajmiła Mary, po chwili bolesnej ciszy.Nadal rozjuszona lekko Lieke to zaciskała, to rozluźniała pięści na przemian, chcąc stąd zniknąć zapominając o całym tym szaleństwie i znaleźć się w szczelnym uścisku Finnicka.
Jednak pomimo jej niewysłychanych niemych próśb, nic nie dało się zrobić.
- Ej! Słyszysz mnie? - zapytała łagodnie brunetka szturchając ją w ramię, czym wyrwała towarzyszke z rozmyśleń.
Jej szare niczym pochmurne niebo oczy, łagodnie błądziły po lekko zaczerwienionej z bezsilności twarzy przyjaciółki.
- Co? - wykrztusiła dziewczyna, starając przypomnieć sobie niedawno wypowiedziane słowa przyjaciółki. - A! Tak. Masz rację, powinnyśmy iść nieopodal bariery.
Mary Wilngerb uśmiechnęła się lekko, podając jej plecak z niewielką ilością prowiantu.
Nadal starały się nie myśleć o nieuniknionej śmierci, która prędzej czy później ich dogoni.
Obie wolały zginąć byleby ta druga przeżyła, ale nie mówiły tego na głos chcąc uniknąć tego tematu.
Zwinnie zeskoczyły z drzewa, starając się nie wydawać głośnych dźwięków.
Bez słowa, czujnie rozglądając się na boki szły przed siebie.
Dla nich oczywistym było iż arena jest w kształcie koła, więc zmierzały wprost do jednej z nich.
- Sądząc po mchu na drzewach, idziemy na północ. - oznajmiła nagle brunetka spoglądając na niektóre drzewa.
Jej towarzyszka nie odezwała się, tylko nadal kroczyła po wilgotnej ziemi tak cicho jak tylko się dało.
Nie chciała walczyć, a co gorsza kogoś zabić. I nie zbyt zdawała sobie sprawę z tego jak bardzo może być niebezpieczna pochłaniając się całkowicie w walce.
Nagle przechodząc obok dosyć grubego i wysokiego drzewa, na Mary nieoczekiwanie spadł kamień przez co upadła na ziemię nieprzytomna.
Zdezorientowana Walsh od razu doskoczyła do niej i z lekko drżącymi rękoma zaczęła kierować dłonie w jej stronę.
Jednak nie zdążyła nic zrobić, gdy przez nieuwagę dostała czymś twardym między żebra.
Zupełnie się tego nie spodziewając, z cichym jękiem opadła na ściółkę, łapiąc się za bolące miejsce.
Gdy spojrzała na napastnika, zmarszczyła brwi.
Tuż przed nią stała Cora, w dłoni dzierżąc za ciężki jak na nią topór.
Ponownie się zamachnęła, ale tym razem czarnowłosa zdążyła przytoczyć się do boku unikając ciosu.
Nie chcąc zostać stratowaną przez rywalkę, Lieke wstała z ziemi wysuwając zza siebie czarny kij z dwoma ostrzami.
Nieumyślnie zakręciła bronią w dłoni.
- Uspokój się. - pomimo iż miało to zabrzmieć jak prośba, zabrzmiało jak pretensja.
Jednakże nie ważne co by powiedziała, rudowłosa była w zbyt wielkiej furii aby odpuścić.
- Spokojnie!? - krzyknęła wrzucając ręce w górę, jednak nie na długo gdyż topór był zbyt ciężki ażeby długo trzymała go w górze. Piwnooka już miała ją uciszyć, bojąc się że ktoś jeszcze tu przyjdzie, ale nie zdążyła. - Po tym jak bezczelnie puszczałaś się z Odairem!?
Trybutka zamrugała kilkukrotnie, nie mogąc uwierzyć że to powiedziała.
- Słucham? - zapytała lekko zaskoczona.
CZYTASZ
W Oczekiwaniu Na Szczęście // Igrzyska Śmierci ✔
Teen FictionTym razem to ona usłyszała słowa "pomyślnych igrzysk" i już wiedziała, że los nigdy nie będzie jej sprzyjał. Druga część już została opublikowana na moim profilu.