-14-

486 24 0
                                    


- Z moich obliczeń wynika, że na arenie jest jeszcze dziewięciu trybutów. Chyba że zawodowcy jeszcze kogoś zabili. - powiedziała czarnowłosa, machinalnie przypominając sobie ciało Mary rozszarpywane przez ostre zębiska zmodyfikowanych zwierząt. - No i jest możliwość że one też kogoś zabiły...

- One? - przerwał jej rudowłosy marszcząc brwi.

Piwnooka zacisnęła zęby i przymknęła oczy, nie chciała znów tego wspominać. Jednak jak chciała ich chronić, musiała powiadomić ją o tym fakcie.

- Jest możliwość... - zaczęła gdyż nie była też do końca pewna, czy aby na pewno się nawzajem nie rozszarpały. - że przerośnięte, ulepszone wilki oraz hybrydy lwa i orła biegają po arenie. - powiedziała na jednym wdechu.

Na chwilę zapanowała cisza, podczas której rodzeństwo patrzyło na nią niezrozumiale, marszcząc brwi. Nadal siedzieli na drzewie, więc musieli się mocno trzymać żeby nie spaść od ogromu tej informacji.

- Co? - zapytali jednocześnie rządając natychmiastowych wyjaśnień.

Czarnowłosa otworzyła usta, aby po chwili znów je zamknąć. Rozglądnęła się jeszcze nerwowo, normalnie jakby ktoś miał ich podsłuchiwać, ale w końcu westchnęła i postanowiła wytłumaczyć im o co chodzi.

- Wypuścili na nas zmodyfikowane zwierzęta. Wilki wysokie na ponad trzy metry i mniej więcej tego samego wzrostu lwy z głową orła. - wytłumaczyła wolno wypowiadając każde słowo i sama nie mogła uwierzyć w to, jak absurdalne były.

- To za wcześnie... - powiedziała jakby sama do siebie złocistowłosa. Cała reszta spojrzała na nią marszcząc brwi, a ona nieco zaniepokojona zaczęła tłumaczyć. - Nie mają prawa w jakikolwiek sposób utrudniać igrzysk przez pierwszy tydzień. - wytłumaczyła spoglądając w ziemię daleko pod nimi. - Chyba że byłoby to ćwirećwiecze. - odparła luźno unosząc nieznacznie brwi.

Piwnooka nie miała pojęcia o co jej chodzi z ćwierćwieczem, ale jak narazie nie to było najważniejsze. Potrzebowała rzeczy znajdujących się w kącie obfitości. No i musiała wytłumaczyć swoim nowym sojusznikom plan działania. A jak narazie zdołała im jedynie wytłumaczyć że po arenie biegają maszyny do zabijania, oraz ile trybutów jeszcze żyje. Właśnie w tym momencie zdała sobie sprawę z tego, że wszystko dziwnym trafem i zdecydowanie za szybko zbliżało się ku końcowi. Przecież nigdy, w żadnych igrzyskach po tak krótkim czasie nie zostało mniej niż piętnaście osób. Minęły zaledwie trzy dni!

- Wracając. - wyrwała się z zamyśleń, przejeżdżając wzrokiem po rodzeństwie. - Trzeba odwrócić jakoś ich uwagę. Czym zajmę się ja. - ostatnie zdanie wypowiedziała z małym grymasem. Wiedziała że tylko ona z tej trójki była w stanie wyjść z życiem z takiego zadania. - potem obydwoje zakradniecie się po zapasy. Jak największą ilość zapasów.

Plan wydawał się prosty, jednak rudzielec nie wyglądał jakby był z niego zadowolony. Chyba w ogóle nie myślał że będzie musiał się jakoś narażać, chociaż było to raczej oczywiste dla każdego. W ogóle nie umiał ukrywać uczuć, więc z łatwością dziewczyny ujżały całą niepewność i strach przed daną misją.

Philippa dotknęła czule ramię brata, marszcząc brwi w zmartwieniu.

- Wszystko w porządku?

Morse nie wyglądał jakby został urażony tym pytaniem. Śpojrzał na nią lekko się uśmiechając, z widoczną wdzięcznością. Cieszył się że się o niego martwiła, że w ogóle miał teraz przy sobie kogoś takiego. Jakoś nigdy nie potrafił docenić tego jak bardzo go wspierała.

- No więc... - odchrząknęła Wlash, nie chcąc oglądać tak czułej chwili, pamiętając iż Odair nie może teraz jej tak wspierać jak oni siebie nawzajem. I bardzo jej tego brakowało.

W Oczekiwaniu Na Szczęście // Igrzyska Śmierci ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz