- Chyba nie rozumiem. - odparła zdezorientowana czarnowłosa. - Ty CHCESZ umrzeć? - zamrugała kilkukrotnie.Chłopak uśmiechnął się lekko prychając. Nadal spoglądał na ziemię jak na najciekawsze zjawisko tego świata.
- Nie tak bym to określił. - przyznał przechylając głowę w prawą stronę. - raczej... Jest to pewnego rodzaju obowiązek, który jestem w stanie spełnić. - wytłumaczył przymykając oczy.
W takiej sytuacji starał się nie myśleć o swojej siostrze, która najprawdopodobniej wierzy w to, że wróci. Pomimo iż nie chciał sprawiać jej zawodu, znał kierunek jaki obrał jego los. Jeżeli nie zginął do tego czasu, jego przeznaczeniem i jednocześnie ostatnim zadaniem jakie wypełni w życiu była jego pomoc Walsh. Zamierzał wypełnić swoją ostatnią misję nawet jak nie będzie tego chciała.
- Nie mogę pozwolić znowu komuś za siebie umrzeć. - zaprotestowała wstając.
Po tym jak Mary umarła zamiast niej, nie chciała znowu przeżywać tego bólu. To, co wtedy czuła... prawie to samo czuła jako mała dziewczynka oglądająca śmierć swojej przyjaciółki, która wciągana była przez maszynę. Te dwie sytuację złączone były jednym, bezsilnością. Drugi raz w swoim życiu czuła rozdzierajcą ją od środka bezsilność.
- Wiesz... Finnick mówił, że ci się to nie spodoba. - spojrzał na nią ze stoickim spokojem.
Znowu to imię, znowu dreszcz przebiegający po jej ciele i ciepło zalewające ją od środka. Jakież miała szczęście że na jej twarzy nie pojawiły się rumieńce...
- I? - odrzekła już nieco ciszej, po chwili chrząkając, aby poprawić swój ton głosu. - co w związku z tym?
- Raczej nie zrozumiałaś moich intencji. - powiedział obierając taktykę jaką polecił mu chłopak dziewczyny. Czyli tą bardziej przekonującą. - śmierć to jest dla mnie swego rodzaju wybawienie... - dokładnie, szedł na litość. - nie mam czego szukać w swoim dystrykcie. Wszyscy są tam przeciwko mnie, a ja nic nie mogę z tym zrobić. - skłamał umiejętnie, jednak widząc niepewność swojej towarzyszki, postanowił wyciągnąć asa z rękawa. - poza tym, jak wrócę, będą chcieli się zemścić za... - przerwał, aby dodać większej dramaturgii. Chociaż tak naprawdę wszystko zawarte w jego wypowiedzi było kłamstwem. - za Core. Oni ją kochali, a ja... Ja ją zabiłem... - spojrzał teatralnie na swoje ręce, jakby znajdowała się na nich krew rudowłosej.
Lieke poruszona usiadła obok niego i pocieszająco ścisnęła jego ramię. W ogóle nie wyczuła kłamstwa z jego strony. Myślała że przeżywał teraz ten sam ból co ona pamiętając że zabiła już dwóch trybutów, a innych pozostawiała na śmierć z rąk kogoś innego.
Chłopak chociaż pokazywał smutną i jednocześnie przygnębioną twarz, od środka śmiał się z jej naiwności i chwalił siebie za dar przekonywania. Pomimo iż nie miał złych zamiarów, stwierdził że z łatwością mógłby ją pokonać. Już nawet zaczął rozumieć Finncka dlaczego polecił mu ją chronić.
Nagle rozległ się głośny hymn Panem, a zaraz za nim na niebie zaczęły się wyświetlać dzisiejsze ofiary.
Mary, dziewczyna którą rozszarpały wilki na oczach Walsh, szalony chłopak próbujący ją zastrzelić, oraz czwórka zawodowców. W tym dniu zginęło aż siedem osób... I w dodatku każda z nich w jakiś sposób związana była właśnie z piwnooką, z czego zdawała sobie sprawę.
- Jeszcze pięć osób. - nastolatka przełknęła śline.
- Tak. - potwierdził szatyn, wpatrując się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą widoczna była ostatnia osoba. - jeszcze rodzeństwo Morse, my i... O ile się nie mylę... Horcy Leads z dystryktu piątego.
CZYTASZ
W Oczekiwaniu Na Szczęście // Igrzyska Śmierci ✔
Teen FictionTym razem to ona usłyszała słowa "pomyślnych igrzysk" i już wiedziała, że los nigdy nie będzie jej sprzyjał. Druga część już została opublikowana na moim profilu.