- Uciekaj stąd! - krzyknęła desperacko Walsh.Brunetka spojrzała na nią stanowczo kręcąc głową, nie zamierzała zostawiać jej na pewną śmierć. Nie wybaczyłaby sobie tego.
- Już! - Lieke nie mogła pozwolić jej tu zostać, za bardzo się starała ją od tego odciągnąć.
- Pomogę ci! Coś wymyślę! - mówiąc to zaczęła rozglądać się po okolicy w poszukiwaniu czegoś przydatnego, ale jedyne co miała przed oczami to korony drzew i zmodyfikowane zwierzęta rzucające się sobie do gardeł.
Zrozumiała jednak że ma jedno wyjście, chociaż było ono desperackie i była możliwość że nic nie wniesie, musiała przynajmniej spróbować. Ostatni raz z skrzyżowała spojrzenia ze swoją przyjaciółką szepcząc bezgłośnie "przepraszam", a ona widząc to przeraziła się jeszcze bardziej przewidując co chce zrobić.
Czas jakby spowolnił, czarnowłosa przez łzy zbierające się w jej oczach widziała jak Mary krzycząc spada wprost na jednego z pargarów, zwracając na siebie najwięcej uwagi ile dała radę.
Każde zwierzę bez wyjątku na nią spojrzało, przez chwilę stali w bezruchu. Ich głównym zamiarem było unicestwienie największej ilości trybutów, więc od razu gdy wyczuły od niej charakterystyczną dla człowieka woń, rzuciły się na nią zaczynając rozrywać, gryźć i drapać.
Był to idealny moment do ucieczki, ale dziewczyna jeszcze przez kilka następnych sekund stała osłupiała, a po jej rumianych policzkach płynęły łzy.
W końcu jednak zaczęła uciekać, puki jeszcze miała czas, nie odwracając się za siebie na wszelki wypadek gdyby miała nie wytrzymać tego widoku i tym samym zatrzymać i użalać.
Starannie pozbywała się każdej nadchodzącej myśli, chcąc po prostu uciec. Z oczu lały się strumienie łez, na ciele pojawiały się zadrapania od krzewów których jakby w ogóle nie miała zamiaru omijać, chcąc aby coś oderwało ja od widoku twarzy Wilngerb przed jej oczyma, uśmiechniętej, smutnej, zaskoczonej, martwej...
Biegnąc nie zauważyła pewnej bardzo istotnej rzeczy, a mianowicie nogi poniosły ją kilka kroków przed łąkę na której znajdował się róg obfitości, oraz zapewne sporo jej przeciwników którzy czekają tylko na takich głupców jak ona, żeby nabić sobie ich głowy na miecz, oszczep, bądź pal.
Piwnooką przeszły ciarki na tę myśl. Najgorsze w tej wizji jest to że nie swoją głowę tam widziała, a Mary i Finnicka. Łzy na nowo zaczęły płynąć, a ona na darmo starała się je wycierać, skoro co chiwla przybywały nowe.
Zsunęła się po drzewie koło którego stała zasłaniając się tym samym kłującymi krzakami i zaczęła cicho szlochać zasłaniając twarz rękoma.
***
Snow uśmiechał się sam do siebie, uważnie oglądając igrzyska, które jak narazie śledziły tylko i wyłącznie losy czarnowłosej. Może i nie udało mu się jej zabić, ale od teraz jego ulubionym widokiem był obraz owej, cierpiącej nastolatki.
Zaśmiał się triumfalnie upijając kolejny łyk różowego wina i rozsiadł się wygodniej w swoim fotelu.
Miał już plan doskonały. Wiedział już jak potoczą się losy dziewczyny w najbliższym i nieco dalszym, od teraz jej cierpienie będzie niczym wiatr. Raz mocniejszy, raz słabszy, a raz niewyczuwalny będzie czekać kiedy uderzyć. Ponownie na jego niepozornej pomarszczonej twarzy pojawił się uśmieszek godny samego diabła.
- Co o tym sądzisz panno Walsh? - zapytał nadal patrząc w ekran.
Kobieta związana na żelaznym krześle, spojrzała na niego nienawistnie po raz kolejny powtarzając nieudolne próby wydostania się i powiedzenia czegoś przez nasączoną kwasem szmatkę, która drażniła jej gardło z każdym wykonanym wdechem. Jej posklejane od potu włosy opadły jej na twarz.
CZYTASZ
W Oczekiwaniu Na Szczęście // Igrzyska Śmierci ✔
Teen FictionTym razem to ona usłyszała słowa "pomyślnych igrzysk" i już wiedziała, że los nigdy nie będzie jej sprzyjał. Druga część już została opublikowana na moim profilu.