Cora przez dłuższy czas nie odezwała się, nie wiedząc jak odpowiedzieć.Gdyby zaprzeczyła ich uczuciu, nie dość że wyszłaby na niedojrzałą, to okłamałaby sama siebie.
Tak bardzo chciałaby ażeby czarnowłosa zginęła na tej arenie...
A jednak, teraz to ona leżała na ziemi przygniecona przez własną głupotę, a jej rywalka spoglądała na nią ze spokojem i współczuciem.
Dlaczego jeszcze jej nie zabiła?
Nie musiała długo czekać na odpowiedź.
- Nie chce cię zabijać. - wyznała cicho, mając niemą nadzieję że operatorzy igrzysk tego nie wyłapią. - jednak zostawię cię tutaj, jeżeli ci się uda wydostać, będziesz żyć, jeżeli nie... zginiesz albo z przyczyn naturalnych, albo ktoś inny cię znajdzie. - wzruszyła ramionami chcąc pokazać swoją obojętność, jednakże nikt na tej arenie nie był jej obojętny, nikomu nie życzyła źle. Nawet Loe, któremu zawsze mówiła że zginie pierwszy i dokłuczała na wszelkie możliwe sposoby. Łatwo powiedzieć, trudno zrobić... - sama zadecyduj o swoim losie.
Wstała z ziemi, podchodząc do swojej przyjaciółki.
Pierwszym co zrobiła było oczywiście sprawdzenie pulsu.
Jej wewnętrznej radości nie było końca, gdy wyczuła bardzo wyraźne oznaki życia.
Lekko uderzyła kilkukrotnie w jej policzki.
Uśmiechnęła się lekko słysząc jej wkurzony pomruk.
- Co się stało? - otworzyła nagle szeroko oczy, przypominając sobie gdzie jest.
- Spokojnie. - szepnęła czarnowłosa pomagając jej wstać. - możemy iść dalej. - specjalnie odwróciła przyjaciółkę tak, aby nie widziała rudowłosej leżącej nieopodal.
Niestety w chwili gdy przeszły kilka kroków, za nimi rozległ się dziki wrzask Cory, próbującej uwolnić się z niekomfortowej pozycji.
Mary była szczerze zdziwiona tym że owa nastolatka jeszcze żyje, ale z jednej strony cieszyła się z tego, gdyż wiedziała że najprawdopodobniej jej towarzyszka jeszcze nie jest morderczynią.
Bez słowa ruszyły dalej, w akompaniamencie krzyków dziewczyny, która nie zdawała sobie nawet sprawy z tego jaki teraz błąd popełnia.
Lieke zdawała sobie sprawę z tego iż za niedługo nie tylko one będą ją słyszeć, więc od razu przyśpieszyła kroku. Nie zamierzała jeszcze walczyć z jakąś grupą zawodowców. Może gdyby nie wmawiała sobie że nie da rady.... Ale ona wolała tak myśleć, wolała myśleć że nie jest w stanie nikogo zabić i że tego nie zrobi.
Oczywiście to było bardzo nieuniknione.
***
- Zróbmy postój, zawodowcy zawsze chodzą nocą. - zadecydowała szarooka.
Jej towarzyszka od razu się zgodziła kiwając kilkukrotnie głową.
Była już zmęczona całodniowym marszem, podczas którego skończył im się prowiant. I wcale by się nie zdziwiła gdyby na jej stopach pojawiły się bąble.
Wydała z siebie cichy jęk niezadowolenia, widząc jak jej towarzyszka wspina się na jedno z szerszych drzew. Nie miała ochoty siedzieć na twardej korze, która na dodatek strasznie obcierała skórę. Ale z drugiej strony nie chciała zginąć we śnie.
Tak więc bez dłuższego rozmyślania chwyciła w żelaznym uścisku dłoń trybutki, wspinając się przy jej pomocy.
- Dzięki. - mruknęła układając się na gałęzi mniej więcej półtora metra wyżej.
CZYTASZ
W Oczekiwaniu Na Szczęście // Igrzyska Śmierci ✔
Dla nastolatkówTym razem to ona usłyszała słowa "pomyślnych igrzysk" i już wiedziała, że los nigdy nie będzie jej sprzyjał. Druga część już została opublikowana na moim profilu.