9. Viviana. Papiery Wyleciały Mi Z Ręki.

3.1K 140 1
                                    

Viviana

Dojechałam pod klub i zaparkowałam na swoim miejscu parkingowym. Zobaczyłam, że samochód Sala już jest, więc może uda mi się z nim porozmawiać przed pracą. Jak zawsze przywitałam się z chłopakami na bramce.


-Viv Skarbie ciężka noc? - zapytał Iwan z głupkowatym uśmiechem na twarzy.


-Nie dlaczego pytasz? Aż tak źle wyglądam.? - zapytałam śmiejąc się cicho.


- Absolutnie. Wyglądasz obłędnie. Po prostu jakoś dziwnie chodzisz.


-Dzisiaj miałam pierwszy trening z Pool dance. Mam cholerne zakwasy. Dowiedziałam się o posiadaniu przeze mnie innych mięśni, o których istnieniu nie miałam bladego pojęcia. - zaśmiałam się na to stwierdzenie.


- Matko. Kobieto nie masz sumienia. Musisz kiedyś dać nam pokaz. - odpowiedział śmiejąc się w głos. Machnęłam na niego ręką.


- Damian jak ty z nim wytrzymujesz.? - zwróciłam się do drugiego ochroniarza.


- Nie mam pojęcia. Muszę do Szefa zgłosić się po podwyżkę.


-Tak? I niby co powiesz? - wtrącił Iwan.


- Szefie potrzebuje podwyżki za prace w trudnych warunkach z możliwością uszczerbku na zdrowiu psychicznym. - po jego słowach wybuchliśmy śmiechem.


- Jesteście niemożliwi. Dobra idę zabrać się do pracy. Do później. - Pomachałam im i podeszłam do baru.


- Hej Przystojniaku. -przywitałam się z Fabianem.


- Hej Piękna. Co tam? - zapytał


- Wszystko dobrze. Ale mam sprawę. - uśmiechnęłam się słodko.


- Jasne jakżeby inaczej. Czego chciałaś wiedźmo jedna? - zapytał śmiejąc się, a ja wiedziałam, że sobie żartuje.


- Kawkę bym chciała, taką pyszną jak mi zawsze robisz.


- Oj ty. Już robię. Usiądź sobie a chwilę, zaraz wracam. - Tak też zrobiłam. Barman wrócił po pięciu minutach z ogromnym kubkiem cudownie pachnącego napoju.


- Dziękuje jesteś cudowny. - puściłam mu całusa w powietrzu i wstałam z krzesła. Trzymając kubek w ręce udałam się do swojego biura. Odłożyłam swoje rzeczy i wzięłam papiery dla Salvadora do podpisania. Ruszyłam korytarzem, gdy już byłam pod drzwiami zapukałam i nie czekając na zaproszenie otworzyłam je na oścież. To co zobaczyłam wprawiło mnie w osłupienie. Sal całujący się z jakąś kobietą. Wszystkie papiery wyleciały mi z ręki i poleciały na podłogę. Schyliłam się, żeby je pozbierać. Wstałam i wymamrotałam tylko zakłopotana.


- Przepraszam nie wiedziałam, że masz gościa. Już mnie nie ma, przyjdę później. - już byłam przy wyjściu, ale zatrzymał mnie głos szefa.


- Vivi poczekaj. To nie tak jak myślisz. Ta kobieta już wychodzi. - odpowiedział szybko.


-Słucham?! - Wydarła się. Wtedy dopiero na nią spojrzałam. Była śliczna. Miała blond włosy ścięte na boba, idealnie ułożone. Makijaż miała mocny dopełniony czerwoną pomadką na ustach. Czerwona sukienka na ramiączkach cała z koronki, którą miała na sobie ledwo zakrywała jej tyłek, a piersi wylewały jej się z niej. Wyglądała jak dziwka dosłownie. Jeszcze te niebotycznie wysokie czarne szpilki na platformie z ćwiekami. Nie wiedziałam, że Sal gustuje w takich kobietach.


-Nie ma takiej potrzeby. To nic pilnego mogę przyjść później zaraz otwieramy więc pójdę na dół wszystkiego przypilnować. - uśmiechnęłam się sztucznie. Kobieta odwzajemniła gest i podeszła do mnie.


- Więc to Ty zajęłaś moje miejsce tutaj?


- Nie rozumiem? - odpowiedziałam marszcząc brwi.


-No tak bo my przecież się nie znamy. - kobieta się uśmiechnęła. Widziałam kątem oka tylko spanikowane spojrzenie Sala. Co jest do cholery.? Czemu on się boi? Blondynka patrząc mi w oczy przedstawiła się.


-Giulia Moretti. Narzeczona Salvadora. - odpowiedziała z promiennym uśmiechem a ja zamarłam. Jaka kurwa narzeczona. Jezu, ale ja byłam głupia. Kręcił mnie mój szef i zajęty mężczyzna.


-Była. Więc sobie nie dorabiaj. Trzeba było trzymać dupę tam, gdzie powinnaś. - odpowiedział, a jego głos aż ociekał jadem. To jest moja poprzedniczka, to jej tak nienawidzi Zuzka. - Teraz wyjdź i nie wracaj. - pokazał jej ręką drzwi.


-Jeszcze nie skończyliśmy. - odpowiedziała i usiadła na kanapie. Dlatego ja postanowiłam się wycofać. Nie będę już wam przeszkadzać. Tutaj masz papiery szefie. - położyłam teczkę na biurku i wyszłam z pomieszczenia, po czym udałam się do swojego gabinetu po telefon i zeszłam na dół.


Ludzie powoli zaczęli się zbierać, więc usiadłam na krześle przy barze. Po drugiej stronie stał Fabian i Zuzka. Uśmiechnęli się na mój widok, po czym kobieta się odezwała.


- Co ty masz taką minę? Stało się coś? - spytała marszcząc brwi.


- Nie nic mi nie jest. Po prostu zastałam nieprzyjemną sytuacje u szefa w biurze. - odpowiedziałam machając ręką jakbym chciała odgonić natrętną muchę.


-Tym razem co odwalił mój ukochany kuzyn?


- Nie nic może Ci się to nie spodobać a ja, potrzebuje tej pracy. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.


- Mów Vivi. Proszę.


- Gdy weszłam do jego gabinetu. Zastałam go całującego się ze swoją narzeczoną. - odpowiedziałam cicho.


- Vivi jaka narzeczona? Jak on żadnej nie ma?


- Pamiętam tylko imię. Giulia. - odpowiedziałam a dziewczyna poczerwieniała na twarzy. Kątem oka zauważyłam tylko jak rusza z miejsca a Fabi taranuje jej drogę i łapie za ręcę.


-Uspokój się Kochanie. Proszę. Na pewno to jest pomyłka. On nie jest taki głupi. - Głaskał ją po plecach a ja się zastanawiałam co mnie ominęło.


-Tylko przez nią wycierpiał. - wyszeptała


Już miałam się wtrącić, gdy nagle zobaczyłam tą blond wywłokę idącą w stronę wyjścia. Później już wszystko potoczyło się szybko.

_________________

To się porobiło 😮😮.
Ciekawe co dalej.
Miłego czytania buziaczki 😘😘

Black Night ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz