35. Viviana. Jestes całym moim światem.

2.7K 108 0
                                    

Niedziela to chyba mój ulubiony dzień tygodnia. Klub jest wtedy zamknięty, więc cały dzień można poleniuchować. Kocham tak od czasu do czasu spędzić dzień. Otwieram oczy i przekręcam się, żeby przytulić do Sala, ale jego miejsce jest puste. Zdezorientowana, nasłuchuje czy może poszedł do łazienki, ale jest cisza. Sięgam po telefon i widzę, że jest za dziesięć dwunasta. O kurde, to za szalałam. Nie dziwię się, że go już nie ma. Pewnie pojechał już do restauracji. Wstaje i idę pod prysznic. Nago ruszam do garderoby i wyciągam ciuchy. Dzisiaj postawiłam na czarną koronkową bieliznę. Wyciągnęłam jeszcze czarne spodnie z dziurami na kolanach i tego samego koloru koronkowy top na ramiączkach. Włosy związałam w byle jakiego koka i wypuściłam kosmyki po boku. Nie chciało mi się malować, więc zrezygnowałam. Ruszyłam na boso po schodach, w kuchni usłyszałam dwa męskie głosy. Jeden należał do mojego uciekiniera, więc jednak nie pojechał. Drugi za to należał do jego młodszego brata. Weszłam do salonu, gdy młody mnie zobaczył rozłożył tylko ręce, a ja wpadłam w jego ramiona.
- Hej Vito. - przywitałam się.
- Hej Vivi. Co tam? - zapytał.
- Wszystko dobrze.
- Hej, a mnie nie przytulisz? - wtrącił się Sal. Popatrzyłam na niego i się uśmiechnęłam, założyłam ręce na piersi i odpowiedziałam.
- Nie bo zostawiłeś mnie samą w łóżku. - na moje słowa oboje się zaśmiali. Podszedł do mnie i patrząc prosto w oczy odpowiedział.
- Spałaś tak słodko, że nie miałem serca Cię budzić. Musiałem coś załatwić.
- No dobra wybaczam Ci - powiedziałam i wtuliłam się w jego wielką klatkę piersiową.
- Dzisiaj idziemy na kolację, do restauracji. Nie sami. Będą moi, Twoi rodzice, Vito, Mat z Arią i Luką, oraz Zuza z Iwanem. Taka rodzinna kolacja. Chciałbym, żebyś była gotowa na osiemnastą. Teraz muszę wyjść coś jeszcze załatwić. Za pół godziny będzie tutaj moja kuzynka, żeby zabrać Cię na zakupy. Ja jadę z Vitem i Iwanem coś załatwić, spotkamy się wieczorem Kochanie. Kocham Cię Najmocniej na całym świecie. Pa ślicznotko moja. - wyrzucał informacjami jak z automatu. Zszokowana patrzyłam na jego znikającą sylwetkę. Nie wierzę w tego człowieka. Szybko postanowił mi powiedzieć. Już mam ruszyć się poprawić, wtedy słyszę dźwięk przychodzącego smsa

Zawsze wyglądasz jak milion dolarów, ale dzisiaj masz wyglądać, jak sto milionów. Kocham Cię księżniczko. ❤️.

Uśmiecham się mimowolnie. Głupek. Jak tu go nie kochać. Chce odpisać, ale telefon się rozdzwania. Zuzia.
- Czekam na dole. Rusz tą dupę.
- Idę. – mówię i się rozłączam. Zakładam jeszcze żakiet w czarno-białą kratę i czarne botki na słupku. Biorę jeszcze dużą torebkę i wrzucam potrzebne rzeczy do niej i wychodzę zamykając uprzednio dom. Przed wejściem do budynku zaparkowała moja przyjaciółka swoje piękne białe audi r8. Wsiadam do środka i witamy się buziakiem w policzek.
- Wiesz co on znowu wymyślił ? Po co ta kolacja ? – spogląda na mnie i marszczy brwi.
- Nie mam pojęcia. Chce się spotkać. Po za tym podobno Matteo coś chciał.- mówi wyjeżdżając z podjazdu. Brama się zamyka, a my włączamy się do ruchu. Jedziemy w ciszy, więc postanawiam włączyć radio. Gdy zaczyna lecieć nasz ukochany numer, spoglądamy na siebie. Tym sposobem obie zaczynamy śpiewać utwór Luka Evans’a – Love is a Battlefield. Szybko nam mija droga. Dziewczyna wjeżdża na parking podziemny i parkuje na wolnym miejscu. Wychodzimy i udajemy się do galerii. Zakupy zajmują nam, trzy godziny, dosłownie padamy. Mam dość, ale jestem bogatsza o seksowną bieliznę, sukienkę, która jest godna wielu milionów dolarów i buty oraz torebka. Postawiłam sobie za cel, odwalenie się na takie bóstwo, że Salvator będzie zbierał szczękę z podłogi. Podjeżdżamy pod moją posiadłość i Zuzka wysiada ze mną. Patrzę, że okrąża samochód i wyjmuje jakiś kuferek z bagażnika. Patrzę na nią pytająco.
- Chyba nie myślałaś, że zostawię Cię z tym samym seksbombo. – mówi i zaczyna się śmiać. Kręcę głową i wpisuje kod, żeby wejść. Wszędzie jest cicho i ciemno. Sala nie ma, dziwne. Zapalam światła i kierujemy się do mojego gabinetu. Tak mój kochany mężczyzna, zrobił dla mnie gabinet i mam w nim toaletkę do malowania, biurko z fotelem i szafy oraz kanapę. Mówiłam już, że go kocham?. Wchodzimy do środka i widzę że na biurku stoją piękny bukiet czerwonych róż. Uśmiecham się i podchodzę, wyjmując liścik, po czym go czytam.

Dla najpiękniejszej kobiety na świecie.

                                                    Twój S.

Czuje łzy pod powiekami. Jezu jak on mnie rozpieszcza. Patrzę na Zuze i widzę, że też coś jej się szklą.
- On na prawdę się zakochał. Nie wierzę dosłownie. – mówi kręcąc głową.
- Ja też. Jestem z nim taka szczęśliwa. – mówię śmiejąc się przez łzy.
- Dobra musimy zacząć się szykować, bo nie zdążymy.
- Masz rację. – przytakuje i rozkładamy wszystko. Idę się odświeżyć do swojej łazienki, a przyjaciółka do tej dla gości. Dobrze, że wczoraj zrobiłam sobie depilację całego ciała, więc dzisiaj oszczędzę sobie czasu. Wykąpana, wycieram się ręcznikiem i zakładam swój jedwabny szlafrok. Idę znowu do gabinetu, gdzie Zuzka już się maluje. Siadam obok i zaczynam robić to samo. Zrobiłam sobie złoto- brązowy makijaż oczu z kreską, kępkami sztucznych rzęs i pomadką w kolorze nude. Delikatnie podkreśliłam jeszcze brwi. Włosy rozpuściłam i zrobiłam fale. Teraz czas na moją olśniewającą sukienkę. Kupiłam burgundową, całą z malutkich cekinów. Dekolt miała w serek i kończyła się na jednym udzie dłuższej, a na drugim krótsza. Przylegająca, z długim rękawem. Cudowna, do tego czarne szpilki, na cieniutkim obcasie i tego samego koloru torebka, na złotym łańcuszku. W uszy włożyłam malutkie diamenciki i na szyję mój ukochany naszyjnik. Popsikałam się jeszcze, moimi ukochanymi perfumami i byłam gotowa. Spojrzałam na Zuze i oniemiałam. Wyglądała cudownie. Miała na sobie czerwoną sukienkę z dekoltem, w stylu hiszpanki i mnóstwem falban. Wyglądała na niej nieziemsko, do tego wsunęła beżowe szpilki i tego samego koloru kopertówkę. Włosy związała w luźny kok i pomalowała się delikatnie, złotymi cieniami. Na usta nałożyła, za to czerwoną szminkę.
- No no. Wyglądała obłędnie. Salvatorowi stanie na Twój widok. – powiedziała przyjaciółka.
- Mogę powiedzieć to samo. Iwan będzie musiał zasłaniać uciskający problem przez cały wieczór. – Na moje słowa wybuchnęłyśmy szczerym śmiechem.
Ruszyliśmy do samochodu i już po chwili byłyśmy pod restauracją. Weszliśmy innym wejściem. W środku dziewczyny urabiały się jak mróweczki.
- Cześć dziewczyny – usłyszałyśmy znajomy głos Nadii. Jest to kelnerka. Niska brunetka, z piękną figurą.
- Hej – krzyknęliśmy w tym samym czasie.
- Wasz stolik jest tam w głębi.- odzywa się jeszcze. Machamy jej i kierujemy się w odpowiednim kierunku. Wszyscy już na nas czekają. Rozmowy ucichły, gdy tylko podeszliśmy. Zauważyłam jak Sal chodzi w kółko. Jest zdenerwowany, kurde coś musiało się stać. Później musze go koniecznie spytać. Gdy tylko mnie zauważa, przystaje jak wmurowany. Jego spojrzenie ukazuje tylko jedno. Pożądanie. Czuje mrowienie w dole brzucha. Uśmiecham się delikatnie. Pierwszy odzywa się Vito.
- Dotarły nareszcie nasze divy. Dziewczyny, aż mi się gorąco zrobiło. – po tych słowach dostaje w tył głowy od swojej mamy.
Sal przytomnieje i odsuwa mi krzesło. Siadam, uprzednio go całując w usta.
Chwilę później dostajemy jedzenie. Wszyscy jemy i pijemy. Zauważam, że tylko Sal i Aria nie piją. Co jest? Nagle głos zabiera Mat, stukając nożem w kieliszek. Zwraca tym uwagę wszystkich. Wstaje.
- Kochana Rodzinko. Chciałbym ogłosić, wraz z moją żoną nowinę. Dokładnie za pół roku zostaniemy znowu rodzicami. Tym razem córeczka. – po tych słowach wszyscy otwieramy szeroko oczy. Pierwsza zrywa się Gabriela. Następnie zaczynają się gratulacje.
Po całym szale wszyscy siadamy i przynoszą nam deser. Jemy i rozmawiamy. Tym razem przerywa Sal. Wstaje i zapina guzik marynarki. Zaczyna mówić.
- Kiedyś myślałem, że zakochanie się w drugiej osobie, jest niemożliwe. Zawsze dziwiłem się rodzicom, albo bratu. Jak mogą, tyle ze sobą wytrzymać. Jedna kobieta na całe życie, istny obłęd. Teraz, wiem jak to jest. Teraz mam kobietę, która uszczęśliwia mnie każdego dnia. Dzięki której mam ochotę wstać z łóżka. Kochanie – zwraca się do mnie, a mi serce zaczyna szaleńczo uderzać o klatkę piersiową. – Nie wiem jak to robisz, ale dalej jesteś u mojego boku. Pomimo, wszystkich przeciwności, jakie do tej pory stanęły nam na drodze. Ty dalej jesteś. Kocham Cię. Jesteś całym moim światem. – łapie mnie za dłoń i podnosi z krzesła. Staje, ale nogi mi się trzęsą. – Chce założyć, z Tobą rodzinę. Chce spędzić, z Tobą resztę życia. Chce cieszyć się, każdym dniem przy Twoim boku. Chce mieć z tobą dzieci, żeby mówili do mnie Tato, a do Ciebie mamo. – łzy już mi ciekną. Nie dbam o to. Klęka przede mną na jedno kolano i wyciąga z kieszeni marynarki, czarne aksamitne pudełeczko. Otwiera je, ukazując pierścionek.– Czy Ty Viviano Iwanow, uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem na tej planecie i zostaniesz moją żoną? Panią Accardi ? – dodaje, a ja patrzę na niego szeroko otwartymi oczami. Po chwili, płaczę już w najlepsze i kiwam głową. Jest w szoku, że jestem w stanie krzyknąć.
- TAK !!! – uśmiecha się z widoczną ulga i wstaje. Zakłada mi krążek na palec i mocno przytula, całując żarliwie. Po czym podnosi i okręca parę razy. Jezu, jestem taka szczęśliwa. Płacze, a mój narzeczony całuje, każdą łzę, która spływa mi po policzkach.
- Kocham Cię malutka. Tak się cieszę. – mówi i widzę, że jego oczy, też są czerwone. Wszyscy zaczynają nam gratulować, a kobiety każą mi pokazać pierścionek. Dopiero teraz, mogę się mu przyjrzeć. Jest to złoty pierścionek z brylantem. Delikatny i skromny. Dobrze wiedział, że nie lubię przesady. Boże, wygląda cudownie na moim palcu. Podbiegłam do niego znowu i wtulam mocno. Trzyma mnie, jakbym była najcenniejsza na całym świecie. Przytulam się jeszcze z rodzicami. Później dowiedziałam się, że rano Sal pojechał do szpitala, żeby zapytać tatę o moja rękę. Pomyślał o wszystkim. Przyniósł mi jeszcze, kolejny bukiet róż. Takich samych jak te w domu, tylko te były chyba, z trzy razy większe. Kolacja mija nam, w cudownej atmosferze. W końcu już, wszyscy zaczynamy się zbierać. Ruszamy z Salem do domu, uczcić narzeczeństwo. Ten człowiek sprawia, że czuje się najszczęśliwszą kobietą, na całej planecie. Wiem jedno, że to on zostanie moim mężem..

___________________________________________

Dobranoc 🥰🥰😈




Black Night ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz