34. Salvator Jakiego mam cudownego mężczyznę.

2.6K 103 0
                                    

Kolejny tydzień minął jak jeden dzień. Przez ostatnie dni urządzaliśmy się w nowym domu. Cudownie było budzić się koło Viviany każdego ranka. Codziennie do pracy jeździliśmy razem, mało ze sobą rozmawialiśmy. Ja miałem problemy z innymi biznesami, mało czasu spędzałem w klubie, a ona szykowałam sobotnią imprezę. Wszystko musiało być idealne, widziałem, ile serca wkłada w ten wieczór. Właśnie nadszedł ten oczekiwany długo dzień. Było już po dwudziestej pierwszej, a ja siedziałem w swoim gabinecie i kończyłem resztę papierów. Dzisiaj byłem ubrany cały na czarno. Koszulę z podwiniętymi rękawami i odpiętymi dwoma guzikami u góry idealnie odsłaniały moje wytatuowane ramiona, wsunąłem do garniturowych spodni i do tego eleganckie buty. Ruszyłem na dół zobaczyć jak moja kobieta sobie radzi. Zauważyłem ją jak kłóci si z jakimś facetem, jest cała czerwona, więc musi być porządnie wkurzona. Jest niski z dużym piwnym brzuchem, może mieć z pięćdziesiątkę na karku. Podchodzę szybko, gdy ten pajac łapie ją za ramię. Pokazuje na chłopaków i już idą w naszą stronę.

- Puść ją. - patrzę na niego z mordem w oczach. Chyba zrozumiał, wykonuje polecenie. - W czym problem? - pytam spokojnie, aż za.  Czuje dłoń Vivi na plecach i wiem, że próbuje mnie uspokoić, ale nic z tego. Chce już coś powiedzieć, ale wchodzi jej w słowo, ten oblech.
- Ta suka wyrzuca mnie z klubu. - wypluwa z siebie, pokazując na moją kobietę. Wiem, że muszę zachować cierpliwość.
- Ty pijana świnio. - wtrąca się Vivi i pokazuję na niego palcem. - Nie będziesz moich kelnerek po tyłku klepał. One są nietykalne rozumiano.? To nie jest burdel. - krzyczy, tym razem ja dotykam jej pleców. Delikatnie się uspokaja, ale ten idiota nie umie się zamknąć.
- Każda z was jest dziwką- zatacza ręką koło i uśmiecha się obrzydliwie, a mi puszczają nerwy. - Jesteście tylko do jednego, żeby was pieprzyć. Suki i dziwki. - krzyczy, a ja wybucham. Rzucam się na niego. Wymierzam mu je prawego sierpowego, a poźniej doprawiam jeszcze szczałem w nos. Krew się leje, a ja czuje, taką wściekłość, że bym go zabił na miejscu, gdyby nie Iwan który mnie odciągnął.
- Moja kobieta nie jest dziwką, a ty wypierdalaj z tego klubu. - drę się.
- Kim ty niby jesteś, żeby mi mówić takie coś? - mówi hardo. 
- Właścicielem. Śmieciu. Zabrać go. - mówię ochroniarzom. Wściekły odwracam się i idę do gabinetu. Trzaskam drzwiami i wchodzę do łazienki. Łapię się umywalki i nachylam się. Nagle czuje drobne ręce oplatające mnie w talii i czuję ten słodki zapach.
- Dziękuje. - szepczę.
- Za co? - pytam się marszcząc brwi, bo kompletnie nie mam pojęcia o co jej chodzi.
- Broniłeś mnie jak wilk. - Na jej słowa uśmiecham się delikatnie i odwracam do niej przodem. - Kocham Cię. - mówi mi prosto w oczy.
- Ja Ciebie też Skarbie. Zawsze będę Cię bronić. Chociaż nie powinnaś nawet z nim zaczynać. Od tego są chłopaki, zresztą dostanie im się za to, że nie widzieli. - mówię delikatnie.
- Przepraszam. Wiem, że źle zrobiłam, ale to był impuls. - mówi spuszczając głowę. Łapię za jej podbródek, zmuszając, żeby na mnie spojrzała.
- Grzeczna dziewczynka. - mówię i wpijam się w jej usta. Odwzajemnia go, łapię ją za pośladki i podnoszę, a ona oplata mnie nogami w pasie. Jedną rękę ma na mojej szyi, a drugą we włosach. Podciągam jej sukienkę, do talii i sadzam na biurku. Dalej całując, odpinam swoje spodnie i zsuwam je razem z bokserkami. Zjeżdżam mokrymi pocałunkami z ust, przez kości policzkowe, aż do szyi. Na moją pieszczotę odchyla głowę, aby dać mi większy dostęp. Słyszę cichy jęk. Odsuwam jej skąpe koronkowe majtki i wsadzam w nią palec, a ona wciąga powietrze.
- Sal proszę. - jęczy.
- O co prosisz Kochanie? - pytam i dokładam drugi palec.
- Wejdź we mnie.
- Jeszcze nie Malutka. - odpowiadam i padam na kolana przed nią. Ściągam jej majtki, zaczynam pieprzyć ją palcami i liże jak szalony. Krzyczy moje imię. Łapie moje włosy między palce i przybliża moją głowę jeszcze mocniej do swojej cipki. O tak mała. Czuję, jak zaciska się już na moim języku.
- Salvator.- krzyczy i orgazm obezwładnia jej ciało. Wstaje z kolan i wchodzę w nią mocno i zaczynam pieprzyć. Zbliżam się do niej i całuje. Znowu zaciska się na moim kutasie.
- Poczekaj na mnie kochanie. - mówię i przyspieszam jeszcze. Gdy czuje, że zaraz dojdę, odzywam się. - Teraz Mała. - mówię i po chwili oby dwoję odpływamy w ekstazie.
Wychodzę z niej i zakładam spodnie. Idę do łazienki i zwilżam go wodą po czym wracam do Vivi. Wycieram ją i ściągam z biurka. Wygładza sukienkę i zakłada bieliznę. Całuje mnie miękko w usta i uśmiecha zalotnie. Kocham tą wariatkę. Nareszcie jestem szczęśliwy, po tych wszystkich trudnościach na naszej drodze.
- Idę na dół zobaczyć czy wszystko dobrze. - mówi.
- Dobrze za godzinę zejdę do Ciebie i się zbieramy do domu co? - pytam a ona kiwa głową. Całuje mnie ostatni raz i wychodzi.
Siedzę jeszcze tą godzinę nad tymi papierami. Powoli mam już ich dość. Muszę jeszcze zorganizować moją niespodziankę, ale najpierw muszę porozmawiać z pewną osobą. Jutro będę miał okazję. Patrzę na zegarek i uświadamiam sobie, że czas iść po moją kruszynkę. Zabieram wszystkie swoje rzeczy, gaszę światło i zamykam drzwi.
Schodzę na dół i widzę ją przy barze, rozmawia z Zuzą. Podchodzę do nich.
- O czym gadacie ? - pytam. Viv odwraca się do mnie przodem i uśmiecha się, zarzucając mi ręce na szyję.
- Jakiego mam cudownego mężczyznę.
- Bajerujesz Skarbie. - śmiejemy się.
- Wydaje Ci się.
- Dobra jedziemy do domu. Mam już dość na dzisiaj.- kiwa głową i żegnamy się z moją kuzynką. Wsiadamy do samochodu i jedziemy do naszego gniazdka. Na miejscu idziemy pod prysznic i zasypiamy w swoich objęciach.

___________________________________________

Miłego dnia kochani 😘

Black Night ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz