Dwa miesiące później.
Szpital opuściłam po dwóch tygodniach i codziennych spotkaniach z psychologiem. Wszyscy bardzo mi pomogli, uporać się, ze stratą dziecka. Salvator wiedział, jak mnie przekonać lub uspokoić, nie zawsze było kolorowo, czasami wpadałam w rozpacz. Dzięki niemu nie popadłam w depresję, w każdej sytuacji stawiał mnie do pionu. Każdego dnia powtarzał mi, że dam radę i mnie mocno kocha. Po upływie dwóch miesięcy znowu cieszyłam się życiem. Wróciłam do apartamentu Sala. Dzisiaj niestety jest dzień rozprawy. Będziemy musieli się uporać z przeszłością i każdą naszą słabością. Stoję przed lustrem, ubrana w białą, koszule, z czarną kokardą na szyi i tego samego koloru ołówkową spódnice, oraz zwykłe czarne szpilki. Włosy rozpuściłam i zrobiłam lekki makijaż, bo pewnie i tak mi spłynie. Odbicie nie pokazuje już starej mnie. Dziewczyna tutaj strasznie schudła, jeśli to w ogóle jeszcze możliwe. Strasznie boję się tego dnia i spotkania z tymi bestiami. Facetem, który najpierw zabrał mi mojego braciszka, a później tą mała kruszynkę, w moim brzuchu. Usłyszałam otwierające się drzwi i w lustrze ujrzałam Sala w idealnie dopasowanym czarnym garniturze i białej koszuli i krawacie. Wyglądał obłędnie i był cały mój. Podszedł do mnie i przytulił od tyłu. Pocałował mnie w szyje i nachylił do ucha, po czym wyszeptał.
- Moja seksowna Kobieta. - poczułam gęsią skórkę na całym ciele.
- Boje się Sal. - powiedziałam szczerze. Odwrócił mnie do siebie przodem i złapał moją twarz w dłonie. Spojrzał głęboko w oczy i powiedział pewnym głosem.
- Dasz radę Kochanie. Jesteś silną osobą, będę koło Ciebie.
- Nie jestem przekonana, a jak go zobaczę i spanikuje.
- Viviana. Powtórzę to po raz kolejny dasz rade - powiedział i pocałował mnie w usta. - Ruszamy Mała. - złapał mnie za rękę i weszliśmy na dół. Wzięła ze stołu torebkę, a w tym czasie Sal zakładał swój czarny płaszcz. Podeszłam do niego pomógł mi założyć mój i ruszyliśmy o samochodu. Dzisiaj pojechaliśmy tego bmw. Droga do sądu minęła nam w ciszy. Zaparkował i ruszyliśmy do środka. Przed salą czekali już moi i Sala rodzice, Vito oraz Iwan z Zuzą. Podeszliśmy do nich i przyjaciółka od razu mnie przytuliła.
- Pamiętaj my jesteśmy silne babki i zawsze dajemy radę. - wyszeptała mi do ucha, a ja się uśmiechnęłam. Nagle Sal podszedł do mnie szybkim krokiem i wziął w ramiona, nie wiedziałam co się stało, ale wtuliłam się w jego wielką klatkę piersiową. Po chwili wszystko zrozumiałam, jak usłyszałam ciężki męski głos.
- Dopadnę Cię jeszcze suko. Przyjdą po Ciebie. - zamarłam i cała się spięłam. Kątem oka zauważyłam mężczyznę, którego prowadzili funkcjonariusze. Wykrzykiwał jeszcze wyzwiska pod moim i brata adresem, ale został sprawnie wprowadzony na sale.
- Kocham Cię Mała. Pamiętaj. - powiedział w moje włosy. Usiedliśmy. Rozprawa się zaczęła, świadkowie byli po kolei wzywani. Gdy Sal zostaje wyczytany zostaje kompletnie sama na korytarzu. Próbuje opanować nerwy, jakie się we mnie kotłują. Pochylam się i chowam twarz w dłonie, a łokcie opieram na udach. Nie wiem, ile czasu tak spędzam, ale słyszę otwierane drzwi następnie moje imię i nazwisko.
- Viviana Iwanow. - wstrzymuje powietrze. Wstaje i dumnie z podniesioną głową wchodzę na sale. Próbuje nie patrzeć na tego mężczyznę i mój wzrok pada na Giulię. Nie przypomina kobiety, którą poznałam. Jej włosy są dłuższe z widocznym odrostem. Twarz ma opuchniętą, tak samo jak oczy. Płakała. Widać, że ciężko daje sobie radę. Byłoby może mi jej trochę żal, bo jednak serce nie sługa. Zakochała się w nieodpowiednim facecie, który nie był w stanie odwzajemnić jej uczuć. Szkoda, że wcześniej tego nie zrozumiała, teraz nie siedziałaby na tej sali. Ja i Sal bylibyśmy może szczęśliwymi rodzicami, kto to wie. Wszyscy patrzą centralnie na mnie, a ten bandzior uśmiecha się do mnie cwaniacko i jeździ powoli po moim ciele. Jezu niedobrze mi, nie dam rady. Czuje narastającą panikę, próbuje ją odpędzić. Podchodzę do wyznaczonego miejsca i odpowiadam na wszystkie pytania, które sędzia mi zadaje. Opowiadam dokładnie co się stało. Wszystko trwa stanowczo za długo, mam ochotę odwrócić się i uciec. Gdy mogę już usiąść, przysuwam się blisko Sala i wtedy dopiero czuje się bezpieczna. Jego cudowny męski zapach, uspokaja mnie. Po wysłuchaniu mowy końcowej i później przerwie na naradę, sąd w końcu wydaje wyrok. Giulia dostaje dziesięć lat w zawieszeniu na pięć i zakaz zbliżania do mnie i Salvatora. Jestem pewna, że już nie będzie robić problemów, za to Misza, bo tak miał na imię ten bandzior, dostał dożywocie, bez możliwości uzyskania przepustki, przez najbliższe trzy lata. Poczułam jak kamień z serca spada mi z ogromną siłą. Wychodzimy z sądu, a ja muszę oprzeć się o ścianę. Czuje jak świat mi wiruje. Słyszę szybkie kroki i już Sal jest przy mnie.
- Kochanie co się stało ? – pyta z troską. Prostuje się.
- Nic. Już wszystko dobrze. Zakręciło mi się w głowie z tych nerwów. – odwracam się do niego i przytulam.
- Już po wszystkim mała. Jesteś bezpieczna.- mówi i całuję mnie w głowę.
- Kocham Cię Sal.
- Ja Ciebie też Vivi.
Podchodzą do nas rodzice.
- Pojedźmy do restauracji to uczcić, co wy na to ? – pyta Antonio. Sal uśmiecha się chytrze, a ja już wiem, że on ma inne plany.
- To jest cudowny pomysł. Poczekajcie na nas. Ja mam jeszcze niespodziankę dla mojej kobiety. – uśmiecha się promiennie.
- Co ty znowu wymyśliłeś ? – pytam marszcząc brwi.
- Zobaczysz. Mam nadzieję, że Ci się spodoba i zgodzisz się na moją propozycję.– powiedział jeszcze bardziej tajemniczo. Zabrał mnie za rękę i poprowadził do samochodu. Obszedł go i usiadł na swoim miejscu, po czym odjeżdżając z piskiem opon. Jechaliśmy już od jakiejś godziny. Zauważyłam tylko, że wyjechaliśmy kawałek za miastem. Sal skręcił w polną drogę i zauważyłam cudowną białą rezydencje.
- Gdzie jesteśmy ? – zapytałam cicho.
- Zaraz wszystkiego się dowiesz.- odpowiedział, otwierając bramę. Zatrzymaliśmy się pod samymi drzwiami.
Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy do środka. Wszystko było po prostu piękne. Przeważała biel, szarość, czerń i beż.
Jezu zakochałam się w tym miejscu. Przeszliśmy do salonu, a gdy go zobaczyłam, to mnie zamurowało. Na środku stała wielka, narożna, siwa kanapa. Przed nią stolik kawowy i na ścianie wisiał ogromny telewizor, zabudowany regałami. Okna były od sufitu do podłogi, przyozdobione białymi zasłonami. Ściany i wykładzina, były koloru gołębiego. Dalej w jadalni stał ogromy stół z krzesłami, na dwanaście osób. Wszędzie było pełno kwiatów i małych drzewek. Sal ciągnął mnie dalej i doszliśmy do kuchni, a mnie znowu odjęli mowę. Cała zabudowa było w czarnym, matowym kolorze z marmurowymi blatami, na których stal ekspres do kawy i inne pierdoły. Nad kuchenka, a pod szafkami była fototapeta, z motywem czarno-białych wzorów geometrycznych. Szliśmy dalej, gdy chciałam spytać, gdzie on mnie prowadzi i po co tutaj jesteśmy, znowu otworzył jakieś drzwi. Weszliśmy do sypialni. Ściany były popielate, a wykładzina beżowa. Po prawo stało ogromne łóżko, z pikowanym wezgłowiem. Posłane białą pościelą z masą siwych poduszek. Okna tak jak w salonie były od podłogi do sufitu. Obok znajdowały się przeszklone drzwi które oddzielały pokój od łazienki. Otworzył je Sal i zaprosił do środka. W rogu stał prysznic podłogowy. Podłoga była z marmuru, a ściany jasno- siwe. Czarne szafki z kawowymi blatami, zajmowały jedną ścianę, a nad nimi wisiało ogromne lustro. W kolejnym rogu była jeszcze toaleta i pisuar. Każde pomieszczenie było przemyślane. Obeszliśmy każdy pokój. Były jeszcze dwa gabinety, pralnia i parę pokoi. Zeszliśmy do piwnicy i moim oczom ukazał się basen, salka treningowa i ogromna siłownia z przeróżnym sprzętem. Oczy mi się dosłownie zaświeciły na ten widok. Przeszliśmy do salonu i Sal ustał przede mną.
- Kochanie wiem, że przeniosłaś się do mnie puki u ciebie nie skończy się remont. Który kończy się za dwa dni. Chciałbym, żebyś zamieszkała ze mną na stałe. - przerwał, a ja otworzyłam szeroko oczy. - Tutaj. W tym domu, ze mną. - nie odzywałam się. Nie wiedziałam co miałam powiedzieć, zaskoczył mnie. - powiesz coś? - zapytał, a ja w końcu się odezwałam.
- Kupiłeś go dla nas? - zapytałam, czując łzy pod powiekami.
- Tak chciałem Cię zapytać już dawno. To jak zgadzasz się? - w jego głosie usłyszałam nadzieję. Po moich policzkach popłynęły łzy, podbiegłam do niego i mocno się wtuliłam - To znaczy, że się zgadzasz?
- Tak. Tak. Tak. - wypowiadałam słowa jak z automatu
- Tak się cieszę. - wziął mnie na ręce i okręcił. - Jutro wszystkim się zajmiemy. Kocham Cię Mała. - złapał moją twarz w dłonie i pocałował mnie agresywnie. Moje ciało, zareagowało na niego błyskawicznie. Nasze języki walczyły o kontrole, a dłonie błądziły po ciele. Zaczęliśmy zrzucać z siebie ubrania. Sal złapał mnie za pośladki i położył na kanapie. Usadowił się między moimi nogami i wszedł we mnie gwałtownie. - Jezu jaka ty jesteś mokra.
- Sal. Proszę. - czułam, że wiele mi nie trzeba.
- O co prosisz Malutka?
- Chce dojść.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem Kochanie. - wtedy zaczął mnie pieprzyć w szaleńczym tempie. Czułam, że zaciskam się, a on kończy zaraz za mną. Leżeliśmy tak i łapaliśmy powietrze. - Musimy się zbierać na kolacje. - powiedział i wstał, podciągając mnie ze sobą. Ubraliśmy się i ruszyliśmy do samochodu. Bardzo się cieszyłam, że wszystko się skończyło i w końcu możemy spokojnie żyć.
___________________________________________Hej Kochani🥰
Już niedługo koniec. Łapcie jeszcze rozdziały😍
Miłego dnia
CZYTASZ
Black Night ✓
RomansaPiękna Viviana Iwanov po śmierci brata wraz z rodzicami przeprowadza się do Warszawy. Dostaje pracę menadżerki sali w klubie piekielnie seksownego i przystojnego Salvatora Accardi. Przeszłość zapuka do drzwi. Jak potoczą się losy tej dwójki.? Przeko...