27. Salvator. Nie pozwolimy jej skrzywdzić.

2.8K 114 0
                                    

Czas spędzony we Włoszech, na długo zapadnie mi w pamięci. Tam dopiero zrozumiałem ile Viviana dla mnie znaczy. Kocham ją całym sercem i mam ochotę chronić ją przed całym światem. Odstawiłem kobietę do domu i ruszyłem do klubu. Po takiej nieobecności stęskniłem się za tym miejscem. Stałem na światłach, wtedy zadzwonił mój telefon. O wilku mowa.


- Moja diablica się już stęskniła ? - zaśmiałem się, ale odpowiedziała mi cisza. Po chwili odpowiedziała.


- Sal proszę wróć. Szybko.- krzyknęła spanikowana. Co jest kurwa.?


- Vivi kochanie co się stało ? - zapytałem przejęty.


- Jezu nie wiem. Moje drzwi mają wyłamany zamek. - chwila ciszy. Myśl Sal, ona Cię potrzebuję.


- Gdzie jesteś ? - włączyłem kierunkowskaz, żeby zawrócić. Zjechałem na pobocze i zawróciłem przez całą ulicę. Nie obyło się bez klaksonów, ale miałem to gdzieś. Moja kobieta może być w niebezpieczeństwie.


- Zbiegłam na klatkę. Czekam na dole. - byłem z niej dumny, że nie weszła sama do środka.


- Czekaj tam zaraz będę.


- Wjedź na parking. Tam poczekam. Muszę zabrać drugą ładowarkę z samochodu. - powiedziała.


- Dobrze skarbie. Za dokładnie trzy minuty jestem.- rozłączyłem się. Gdy wjechałem na parking podjechałem, na jej miejsce i z prędkością światła wyskoczyłem z samochodu. Złapałem ciało Viviany w locie. Zemdlała. Nie dziwię się jej samochód był doszczętnie zniszczony. Na masce białą farbą widniał wielki napis „Dziwka". Na drzwiach były różne napisy typu „suka" „szmata". Szyby były wybite, a klamki wyrwane. Cały samochód miał wgniecenia, ktoś potraktował go kijem bejsbolowym, albo czymś podobnym. Zaniosłem Vivi do swojego auta i położyłem na siedzeniu. Ocuciłem ją.


- Sal. Kto mógł to zrobić? - wyszeptała i zaczęła płakać. Przytuliłem ją do siebie i zapewniłem.


- Nie wiem kochanie. Obiecuję Ci, że się dowiem. - pocałowałem ją w głowę. - czekaj muszę zadzwonić na policję. Radiowóz policyjny przyjechał po dziesięciu minutach. Wszyscy weszliśmy do góry. Kazali zostać nam przed drzwiami, po czym sami sprawdzili mieszkanie. Po chwili wyszli z minami, które nie wróżyły noc dobrego.


- Możecie państwo wejść. Prosimy zobaczyć czy coś nie zginęło. Ostrożnie proszę, żeby nie zadeptać śladów, zaraz pojawi się ekipa. Tylko niech się pani nie przestraszy widoku. - weszliśmy do środka. Ja pierdole. To słowo nie odzwierciedlało tego co czekało nas za drzwiami. Salon był zniszczony, wszystko było przewrócone, szkło pobite. Ściany były polanę czerwoną farbą. Sypialnia była w nie lepszym stanie. Łóżko ktoś potraktował siekierą. Telewizor leżał na ziemi, a na ścianach widniały obraźliwe słowa. W łazience, lustro było zbite, a na nim szminka napisane „ Dopadnę Cię suko." . Vivi z każdym pomieszczeniem płakała głośniej. Ten kto to zrobił pożałuje. Meble w kuchni miały dziury po siekierze. Na łóżku w sypialni, leżała złożona, biała kartka. Viviana złapała ją przez rękawiczkę którą podał policjant. Gdy czytała, głos jej się łamał.


- Dopadnę Cię suko. Nie zadziera się, z takimi osobami jak ja. Moja skromna, miała Cię za mądrzejszą. Miałaś odpuścić. Szkoda, że mój człowiek spieprzył robotę we Włoszech. Kurde inny był plan na Ciebie. Spokojnie kochanie. Miejsce w meksykańskim burdelu, czeka na Ciebie. Oglądaj się za siebie Słońce. Buziaczki. Do zobaczenia. - gdy skończyła upadła na ziemię i zaczęła przeraźliwie płakać. Usiadłem obok niej i przytuliłem mocno do siebie. Kto pisał w osobie trzeciej, żeby nie zdradzić płci. Sprytne. Tylko kto to może być. Gdy trochę się uspokoiła, popatrzyła mi w oczy.

Black Night ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz