15. Viviana. Uznaj, Że Złapałeś Pana Boga Za Nogi.

3.4K 125 0
                                    

Obudziłam się około 10. Byłam umówiona z Vito na 12, więc wstałam poszłam do łazienki. Po porannej toalecie, jak zawsze ruszyłam do sypialni i otworzyłem szafę. Założyłam koronkowe czarne body na cienkich ramiączkach, tego samego koloru skórzane spodnie opinają w idealnie moje pośladki i nogi. Na ramiona zarzuciłam ciemną bomberkę. Na stopy włożyłam białe skarpetki i czarne ciężkie buty z ćwiekami. Włosy rozpuściłam i wyprostowałam. Twarz pomalowałam fluidem, zrobiłam kreski eyelinerem, wytuszowałam rzęsy, a na usta nałożyłam krwistą czerwoną  pomadkę. Z głębi szafy wyciągnęłam skórzany czarny plecak z złotymi wstawkami od Michaela Korsa. Wrzuciłam do niego portfel, klucze, telefon, dokumenty i kopertę z pieniędzmi. Gdy sprawdzałam mieszkanie, usłyszałam klakson. Wychodzi na to, że mój pomocnik nie rozmyślił się po wczoraj. Zamknęłam dom i ruszyłam do czarnego błyszczącego Audi rs7. Wsiadłam na siedzenie pasażera i zapięłam pasy. Vito ruszył bez słowa.
- Hej. – Powiedziałam przerywając ciszę.
- Cześć. – burknął tylko.
- Ciebie też miło widzieć. – Powiedziałam śmiejąc się. Jednak był zły. – No już się nie gniewaj. – pogłaskałam go po ramieniu dłonią. Którą zaraz ściągnął z siebie
- No normalnie foch, gorzej niż u kobiety w ciąży.
- Być może. – odpowiedział tylko. Stwierdziłam, że jak nie chce ze mną rozmawiać to nie. Przez resztę drogi nie rozmawialiśmy. Po jakiejś godzinie jazdy podjechaliśmy pod metalową bramę. Gdy się otworzyła wjechaliśmy do środka. W nasza stronę szedł już przystojny mężczyzna. Miał brązowe włosy ułożone w artystyczny nieład. Niebieskie oczy były przykryte przez okulary. Na sobie miał czarny garnitur i bordową koszulę. Gdy wyszliśmy z samochodu, przywitał nas z szerokim uśmiechem.
- Vito przyjacielu. – wyciągnął do niego dłoń która tamten szybko przyjął.
- Witaj. To jest moja przyjaciółka Viviana. – wskazał na mnie.
- Cześć. Viktor – uścisnął mi dłoń.
- Cześć. Viviana.
- W takim razie jakiego szukasz samochodu.?
- Mercedes AMG E53 Coupe. – odpowiedziałam szybko, a oboje się zaśmiali.
- Konkretna kobieta. To lubię. Zapraszam za mną. – machnął ręka, a my poszliśmy za nim. Doszliśmy na plac, a tam ukazał się mój ukochany samochód w różnych barwach. – Wybieraj. – zaprosił. Krążyłam tak wokół nich, aż zobaczyłam moje marzenie. Czarny, matowy Mercedes. Cudowny.
- Ten. – wskazałam auto palcem. Dosłownie zaświeciły mi oczy. Mężczyzna wyciągnął kluczyki z kieszeni i nacisnął przycisk. Drzwi się otworzyły. W środku siedzenia były z brązowej skóry. Podał mi kluczyk. Usiadłam za kierownicą, nacisnęłam sprzęgło i przekręciłam kluczyk. Silnik przyjemnie zaryczał, budząc się do życia.
- mogę się przejechać? – zapytałam Victora.
- Pewnie. – odpowiedział i wsiadł na fotel pasażera, a Vito usadowił się z tyłu. – miłej drogi.
Ustawiłam sobie wszystko i ruszyłam. Pokonywałam ulice, z taką lekkością. Czułam się taka wolna. Gdy objechałam parę ulic, wróciłam do salonu. Jak wysiadłam, poczułam się taka pusta.
- Biorę go. – oznajmiłam – możemy brać się za papiery.
- W takim razie zapraszam. – wszystkie formalności zajęły nam dużo czasu. Już miałam się zbierać gdy usłyszałam dźwięk telefonu. Wyciągnęłam telefon z plecaka i odebrałam
- Hejo Zołzo . – przywitałam się.
- Hej Franco – odezwała się Zuzka – Co porabiasz ciekawego? – spojrzałam na Vito który cały czas rozmawiał z kolegą.
- Właśnie kupiłam samochód. Miałam się już zbierać. – odpowiedziałam, po drugiej stronie usłyszałam pisk.
- Pierdolisz że w końcu kupiłaś auto? Jakie?
- Zobaczysz później. A co się stało że dzwonisz?
-  Bo jestem z ciocia i kuzynką na zakupach, ale właśnie idziemy na obiad. Dołącz do nas. Mamy do Ciebie sprawę.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. – Powiedziałam Cicho
- Najlepszy. Wpadnij do tej naszej ulubionej knajpki.
- No dobra będę za pół godziny. Buziaki. – pożegnałam się
- No papa. – rozłączyła się
Zobaczyłam idących w moim kierunku mężczyzn. Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam dłoń w kierunku Viktora.
- Dziękuję Ci za pomoc i pokaźny rabat.
- Nie ma sprawy. Przyjaciele Vito, są moimi przyjaciółmi.
- Dobra piękna. Jedziemy. – zarządził Vito jak już zostaliśmy sami.
- Ty jedziesz swoim, a ja swoim. Po za tym jadę do Zuzki na obiad. Ma do mnie jakąś sprawę. – oznajmiłam wsiadając za kierownicę.
- No dobra to do zobaczenia pewnie jutro. Chociaż nie wiem.
- Dobra Papa Buziaczki i dziękuję za pomoc. – posłałam mu buziaka w powietrzu.
- Nie ma za co Wariatko. Papa. – pomachał mi i wsiadł do swojego samochodu.
Odpaliłam sobie muzykę i ruszyłam w drogę. Mknęłam ulicami Warszawy i nawet nie wiem kiedy dojechałam pod restauracje.
Weszłam do środka i od razu zauważyłam piękna blondynkę w granatowej prostej sukience i czarnych szpilkach. Obok siedziała starsza kobieta z włosami związanymi w kok na karku, na sobie miała zwiewną pudrowo różową sukienkę. Na końcu sofy siedziała moja przyjaciółka ubrana w złota sukienkę z rękawem 3/4. Gdy mnie zauważyła ruszyła w moim kierunku.
- Super ze już jesteś – objęła mnie ramieniem i pokazała na śliczna blondynkę. – To jest Aria żona Matteo. Tego którego wczoraj poznałaś. – uśmiechała się do mnie promiennie i podała mi dłoń która zaraz przyjęłam.
- Aria. Miło mi
- Viviana. Mi również.
- A tutaj kochana kobieta, jedyna w swoim rodzaju. Gabriela Accardi. Mama Salvatora, Vita i Mata. – kobieta uśmiechnęła się do mnie szeroki i podała mi rękę, a ja podałam jej swoją.
- Viviana Iwanov. Miło mi Panią poznać. – odpowiedziałam lekko zawstydzona. Już zapisywałam sobie w pamięci, żeby zabić później Zuzę za to. Mama Sala matko jedyna.
- Mi również kochanie. – odezwała się do mnie takim ciepłym głosem. – mów mi proszę Gabriela, żadna Pani.
- O nie, nie broń Boże. Nie powinnam. – odpowiedziałam szybko.
- Powinnaś, powinnaś. – poklepała mnie po ręce i następnie ja puściła. – Ten szatan tutaj – wskazała na przyjaciółkę. – dużo nam o Tobie opowiadał. Muszę przyznać, że urodę odziedziczyłaś po Zofii.
- Dziękuję serdecznie. Pani mąż opowiadał wczoraj, że się Państwo znacie z moimi rodzicami. – przyznałam cicho.
- Oj Antonio, Antonio. Znamy się od długich lat. Ale to nie rozmowa na dzisiaj – machnęła ręką – usiądźmy i coś zamówmy bo umieram z głodu.. – każda zajęła swoje miejsce. Gabriela i Aria zamówiły makaron carbonara, a ja z Zuzą lazanie z sosem szpinakowym. Każda wzięła jeszcze po dużej kawie z karmelem.
-Powiedz mi kochanie co ty ciekawego porabiasz w życiu – zapytała Gabriela.
-  ćwiczę pool dance, to jest taniec na rurze. Pomimo wszystkiego co jest mówione na ten taniec. Nie tańczą go tylko damy lekkich obyczajów. Jest to bardzo ciężki i męczący rodzaj wysiłku. Po każdym treningu dowiaduje się o istnieniu nowego mięśnia w swoim ciele. – spojrzałam na kobiety, a każda się do mnie uśmiechała.
- spokojnie nie potępiamy Cię. Broń boże. Sama kiedyś tego próbowałam i wiem, że wcale to nie jest proste. – powiedziała Aria.
- Dokładnie Viv. Mów dalej proszę. – poprosiła mama Sala.
- Więc teraz pracuje jak menagerka klubu Sala. Kocham tą pracę, ludzi i klimat. Nigdy nie pomyślałam, że może być taka rodzinna atmosfera w miejscu pracy.
- Tak mój syn bardzo się stara żeby ludzie czuli się dobrze w jego dobytku. A jak pracuje Ci się z nim? – zapytała ostrożnie, a ja bałam się co z tego wyniknie.
- Jest dobrym szefem. Chociaż czasami potrafi dać w kość. – wszystkie kobiety się zaśmiały.
-  No tak urok osobisty odziedziczył po ojcu. Co jest między wami? Wybacz mi Skarbie tą szczerość, ale jestem bardzo ciekawska więc po prostu pytam. – popatrzyłam na nią i przełknęłam ślinę.
- Nic szczególnego. Nie jestem dla niego kimś ważnym. – odpowiedziałam cicho.
- Vivi wiesz on nikomu się nie tłumaczy, a Tobie się tłumaczył. W Twoim imieniu przyłożył przyjacielowi z którym zna się dłużej niż z Tobą. Na osobę która jest nikim ważnym nie patrzy się takim wygłodniałym wzrokiem. Przepraszam ciociu – popatrzyła na nią. – A co najważniejsze nie całuję się nikogo ważne na środku klubu, żeby wszyscy widzieli. – ona skończyła a mnie zamurowało.
- No Zuzia udała Ci się przemowa. – powiedziała uradowana Aria. Popatrzyłam na nie i schowałam twarz w dłoniach.
- Nie mogę z nim być. – wyszeptałam.
-Dlaczego? - odezwała się Gabi – zrobił Ci coś złego? I dlaczego pobił Vincenta?
- Gdy zaczęłam pracować w jego klubie, wszystko było super, aż nie dowiedziałam się, że Vincent też tutaj pracuje. Z Vincem łączy mnie pewna przeszłość. Po prostu gdy chodziliśmy do szkoły, to się w nim zakochałam. On to wykorzystał i odebrał mi dziewictwo. Nagrał to i zaczął pokazywać. Już wtedy Sal go pobił, a później mój brat. Jego wyrzucili, a Aleksieja zawiesili. Tego dnia gdy znowu go zobaczyłam po tylu latach, on znowu wszystko zepsuł i wygadywał głupstwa, aż wspomniał o moim braciszku. Gdy wyszłam z gabinetu i spotkałam po drodze Salvatora to mu wszystko opowiedziałam. Widziałam tylko jak wystartował z miejsca, a za nim Iwan. Później jakoś się wszystko unormowało, teraz nawet się dogadujemy. Później Sal i Iwan zastali mnie i Zuzę płaczące na podłodze. Mój brat nie żyje, bo został zabity, gdy ratował dziewczynę od gwałtu. Straciłam swojego ukochanego brata. Sal mi wtedy bardzo pomógł. Siedział że mną na podłodze i mnie tulił. Czułam się taka bezpieczna. Pierwszy raz odkąd zabrano mi Aleksa, byłam na prawdę bezpieczna. Ostatnio całowaliśmy się parę razy. Zawsze ja przerywałam. Nie mogę z nim być, on jest moim szefem. Jak nam nie wyjdzie, to wszystko się spieprzy. Potrzebuję tej pracy. Obiecałam Aleksiejowi przed śmiercią, że będę spełniać swoje marzenia i to jest właśnie to. Drugie już spełniłam, stoi przed restauracją. – skończyłam i dopiero teraz zauważyłam że lecą mi łzy. Gdy spojrzałam na kobiety, wszystkie miały łzy w oczach.
- Gwałtem? – zapytała Aria.
- Tak tą dziewczyną która uratował byłam właśnie ja. – odpowiedziała Zuza.
- Boże Vivi dziecko. Twój brat był Aniołem i zawsze nim zostanie. – powiedziała i przytuliła mnie Gabriela. Po dłuższym czasie odezwała się ponownie. – przecież my się spotkałyśmy w konkretnym celu. Mianowicie Salvator ma jutro urodziny.
- Co!?  Jak to jutro? – wytrzeszczyłam oczy
- Tak jutro – zaśmiała się – dlatego organizujemy z moim mężem imprezę mu. On niestety nie lubi tego. Nigdy nie chce być w centrum uwagi. Pomimo tego chciałyśmy Cie zaprosić.
- Pewnie nie ma problemu będę. A co z klubem?
- Właśnie tutaj jest twoja rola. Musisz go wyciągnąć gdzieś, żeby nie przyjechał tam. Jutro lokal będzie zamknięty bo tam odbędzie się impreza.
- Jezu a gdzie ja mam go zabrać? Nie mam nic do ubrania. Już jutro? – wyjęczałam żałośnie.
- Zaraz pojedziemy na zakupy spokojnie. – wtrąciła Zuza.
- Tak ja i Aria już musimy lecieć, ale wy szalejcie dalej. – oznajmiła i obie wstały - Miło było Cie poznać kochanie u mam nadzieję że będziemy spotykać się częściej.- pocałowała mnie w policzek.
- Mi również do zobaczenia jutro. – pomachałam im.
- No więc przyjaciółeczko zabieram Cię na zakupy, ale jedziemy Twoim. Ruszaj się – pogoniła mnie ta jędza.
Wyszłyśmy na zewnątrz i otworzyłam auto. Wtedy zobaczyłam wytrzeszczone oczy dziewczyny.
- O ja Cię pierdole. Kurwa mać. Jedziemy – wskoczyła szybko na miejsce pasażera. Więc ja usiadłam za kierownicą i ruszyłam włączając muzykę. Obeszłyśmy chyba trzy galerie, aż w końcu znalazłam idealna sukienkę na jutrzejszy wieczór i przede wszystkim prezent dla Sala. Zuzą zadzwoniła do Iwa zapytać się czy jest szef. Gdy okazało się że tak postanowiłyśmy podjechać na chwilę do klubu. Muszę coś wymyślać na jutro dla Sala. Pod budynkiem zaparkowałam na swoim miejscu i ruszyłyśmy do przodu. Weszłyśmy do środka. Fabian stał jak zawsze za barem, ale dzisiaj w towarzystwie jakiegoś młodego chłopaka. No tak oddałam rozmowy kwalifikacyjne szefowi. Pewnie ma dzień próbny.
- Hej dziewczynki co chciałyście? – zapytał Fabi
- Dla mnie cola a ty Zuza? – zapytałam
- Daj mi do tej coli wódki. – zdecydowała
- A czemu nie pijesz? – zainteresował się barman.
- Samochodem – pomachałam mu kluczykami
- W końcu kupiłaś No to super. – już się odwracałyśmy żeby odejść ale zatrzymał nas głos tego drugiego chłopaka.
-  Szkoda, że nie ma takich fajnych lasek w pracy. – Fabian się zaśmiał, tak samo jak Zuzka. A ja się na niego spojrzałam i powiedziałam.
- Uznaj, że złapałeś Pana Boga za nogi. – uśmiechnęłam się
- Dlaczego? – zapytał marszcząc brwi. Wyciągnę do niego rękę i się przedstawiłam.
- Viviana Iwanov. Menagerka klubu. Miło mi.
- Aha. No tak miło mi Kamil Barski. – odpowiedział speszony.
- A ja jestem Zuzanna Wiśniewska barmanka/kelnerka tutaj.- zaśmialiśmy się wszyscy.
- No proszę kogo moje piękne oczy widzą. Dwie marnotrawne wiedźmy. – usłyszałam za sobą, tak mi znany głos. Odwróciłam się w jego stronę, a moim oczom ukazał się istny Bóg seksu, miał na sobie czarny garnitur i tego samego koloru koszulę.
- Nie dodawaj sobie. Nie są takie piękne.
-  Za to ty, w tych spodniach, wyglądasz zniewalająco.
- Czy wielki Pan i władca właśnie dał mi komplement? -  na moje słowa się zaśmiał.
- Jesteś niemożliwa.- pokręcił głową – Jakiś debil ustał na Twoim miejscu parkingowym.
- Ten debil wspominał, że chciałby się z Tobą pościągać. Wchodzisz w to? – zapytałam patrząc mu w oczy.
-  A kto to? – zapytał.
- jutro o 16 za miastem, przy opuszczonych magazynach, przyjedź, a się dowiesz. – wysłałam mu buziaka – idziesz Fabi zobaczyć ten samochód, bo jedziemy z Zuzą już.
- Jasne. – odpowiedział i wyszliśmy. Widziałam, że Sal idzie za nami. Otworzyłam Mercedesa auto-pilotem i wsiadłyśmy. Widziałam stojącego Sala, który patrzy szeroko otwartymi oczami, a za chwilę kręci głową, śmiejąc się pod nosem. Po czym zawrócił do klubu.
- Ale to rozegrałaś mała. – zaśmiała się Zuzka, gdy podjechałyśmy pod jej dom.
- Wiem. Wiedziałam, że na to pójdzie.
- W takim razie miłej randki. – powiedział i szybko uciekła, żebym nie mogła jej nic odpowiedzieć. Przecież to nie była żadna randka, mialam tylko się nim zająć. Gdy dotarłam już do domu, wykąpałam się i poszłam spać.

___________________________________


Dobranoc ❤️

Black Night ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz