Rozdział 9

19.2K 545 298
                                    

Victoria

Następne kilka dni minęło w zaskakująco szybkim tempie, próbowałam oswoić się z nową pracą i pokonać mój lęk przed swobodną rozmową z ludźmi. Z Zaynem nie widziałam się od czasu, kiedy zostawiłam go przed swoim mieszkaniem, ale prawie codziennie ze sobą pisaliśmy. Każdego wieczoru, gdy miałam już kłaść się spać to mężczyzna musiał sprawdzić, czy wszystko ze mną w porządku. Przez to nie zasnęłam przez najbliższe kilka godzin, pisząc z nim o najdziwniejszych głupotach. Dlatego na moja twarz wpłynął delikatny uśmiech, kiedy mój telefon zawibrował w kieszeni fartucha. 

 - Zabiorę ci ten telefon, przysięgam na Boga! - Marcus pojawił się nagle za moimi plecami i wyrywając mi urządzenie z ręki, uniósł swoje do góry.

 - Nie możesz mi go tak zabierać, to nie twoja własność. - warknęłam i próbowałam podskoczyć i odebrać to co moje.

 - Więc skup się na pracy. Mamy dzisiaj dużo klientów. - prychnął i oddał mi to co zabrał.

Dzisiejszego dnia rzeczywiście mieliśmy lekkie urwanie głowy, ale to nie znaczy, że nie należy mi się chwila przerwy. Jestem ciągle na nogach już od prawie sześciu godzin. 

 - Idę coś zjeść. - mruknęłam, kiedy wybiła godzina lunchu. 

Zaszyłam się w pomieszczeniu dla pracowników i wyciągnęłam z torebki tarte z truskawkami, którą ostatnio przygotowałam. Do tego zrobiłam kawę mrożoną i siadając przy małym stoliku, zaczęłam delektować się smakiem ciasta. Nagle drzwi się otworzyły i wszedł przez nie wymęczony Marcus. Ściągnął swój fartuch i rzucił na krzesło, gdzie leżały jego inne rzeczy. 

 - Spotykasz się z kimś? - zapytał nagle, a ja zatrzymałam kawałek ciasta tuż przed ustami.

 - E, nie? - bardziej zapytałam i odłożyłam sztućce do pudełka. - Pytałeś się mnie już o to. 

 - Wiem, ale dużo z kimś piszesz i myślałem, że coś pomiędzy wami jest.

 - Cóż, przyjaźnimy się. Nic więcej pomiędzy nami nie ma, jeżeli to cię usatysfakcjonuje. - odpowiedziałam i dokańczając pić moją kawę, wstałam od stolika.

Miałam zamiar wyjść z pomieszczenia, nie chcąc kontynuować tej rozmowy, ale ręka blondyna skutecznie mi to uniemożliwiła.

 - Umów się ze mną. - powiedział i zbliżył bliżej mojej twarzy.

Kompletnie mnie zatkało i nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć.

Sorry, ale pieprzę się z moim przyjacielem?

 - Nie szukam na razie żadnego partnera. - powiedziałam powoli i odsunęłam od jego ciepłego ciała. 

 - Dlaczego? Kto mówi o związku, to tylko randka. - złapał mnie mocniej, wyraźnie zirytowany.

 - Nie w głowie mi teraz randki, Marcus. - warknęłam w jego stronę i wyrywając się z jego uścisku, chciałam wybiec z pokoju, ale na kogoś wpadłam. 

Poczułam malinowe perfumy i od razu podniosłam wzrok na Nadię. Uśmiechnęłam się do niej, ale ona mnie kompletnie zignorowała i zaczęła zmierzać w kierunku blondyna.

 - Słuchaj, ty niewyżyty kutasie. Dotkniesz ją jeszcze raz bez jej zgody, a poczujesz co to znaczy być przeze mnie znienawidzonym jasne? Widziałeś tych mężczyzn, z którymi ostatnio siedziałam przy stoliku? Jeszcze jedno zlecenie im nie zaszkodzi. - wysyczała w jego stronę.

Chłopak stał zszokowany i tylko wpatrywał się w ciemnowłosą. Miała na sobie krótką, czarną spódnice, która opinała jej biodra. Pod nią kabaretki, a na stopach ciężkie buty. Do tego ubrała zwykły, czarny top na ramiączkach, sięgający lekko za żebra. Całość dopełniała również czarna, jeansowa katana, która zakrywała prawie całe jej ciało. 

Let Me Love YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz