Rozdział 25

15.7K 458 183
                                    

Victoria

Czerwiec minął w nieubłagalnie szybkim tempie. Po pogrzebie ojca Zayna wszystko wracało powoli do normalności, brunet chodził kilka tygodni do swojego psychologa, który pomógł mu z jego atakami paniki. Teraz musi postawić wszystko do pionu w firmie, której stał się szefem. Widujemy się przez to rzadziej, ale nie odczuwam tego zbytnio. Dostałam awans w pracy, więc staram się jeszcze bardziej. Mój dzień od miesiąca wygląda tak samo. Tylko kolacje dwa razy w tygodniu z moim chłopakiem go urozmaicają. Dzisiaj jest piąty lipca, czyli kończę dwadzieścia dwa lata. Nie mówiłam nikomu o tym, kiedy mam urodziny. Nie lubię ich obchodzić, oraz nie czuję potrzeby chwalenia się tym. Jedynie moja była szefowa o nich wie, bo zawsze przysyła mi wtedy bukiet kwiatów. Zayn również o nich nie wie i mam nadzieję, że tak pozostanie. Powiem mu, ale po fakcie. Rano do mnie zadzwonił i powiadomił mnie, że wpadnie na śniadanie. Ubrałam krótkie spodenki i koszulkę na ramiączkach i czekałam na niego w kuchni. Nie widzieliśmy się przez dwa tygodnie, więc ekscytacja z każdą chwilą rosła. Trochę się spóźniał, przez co zaczęłam przygotowywać już malutkie torille. Usłyszałam dzwonek do drzwi i w podskokach pobiegłam w stronę wejścia. Otworzyłam brunetowi i zamarłam, widząc przed sobą wielki bukiet czerwonych róż.

No nie. 

 - Hej, kochanie. - mężczyzna wszedł do środka i pocałował mnie szybko w policzek. 

 - Co tutaj robią te kwiaty? - zapytałam niepewnie, kiedy zaczął ściągać buty.

Nie odpowiedział, tylko wyprostował się i sięgnął do tylnej kieszeni spodni. Wyciągnął malutkie pudełeczko, które wręczył mi do ręki.

 - Dzisiaj są twoje urodziny. - powiedział, a ja westchnęłam głośno. - To chyba normalne, że kupuję kwiaty dla swojej dziewczyny. 

 - Nie miałeś o tym wiedzieć. - jęknęłam i otworzyłam trzymaną w dłoniach rzecz.

Złoty pierścionek mienił się na białej poduszeczce z jedwabiu. Był dużo skromniejszy, niż poprzedni. Jednak również zabierał dech w piersiach, bo cały był wyłożony malutkimi diamencikami. 

 - Podoba ci się?

 - Tak, jest piękny. - nałożyłam go na palec drugiej ręki i odłożyłam pudełeczko na szafkę obok nas. - Dziękuję.

Podeszłam do Zayna i pocałowałam go czule, na co objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej.

 - Daj te kwiaty, wstawię je do wody. - powiedziałam i zabrałam od niego róże. - Przygotowałam nam jedzenie. Rozgość się. 

Zjedliśmy nasze późne śniadanie, bo dochodziło już południe i usiedliśmy na kanapie w salonie. Bawiłam się nową biżuterią na palcu i spojrzałam na bruneta, który intensywnie mi się przyglądał.

 - No co?

 - Długo cię nie widziałem, mam prawo się gapić. - wzruszył ramionami i spojrzał na telefon, bo przyszła mu jakaś wiadomość. - Mamy wszystko załatwione, świetnie.

 - Co załatwione?

 - Twoją niespodziankę urodzinową. 

Zamrugałam oczami i spojrzałam na niego czekając, aż powie, że żartuje. Ale nic takiego nie powiedział, tylko uśmiechnął się do mnie jeszcze bardziej. 

 - Zayn, nie lubię takiego czegoś. - przeciągnęłam ostatni wyraz i schowałam twarz w dłoniach. - Musisz być tak bardzo idealny?

Jego kąciki ust podniosły się, kiedy zauważył czarnego kota, który wszedł do pomieszczenia. Zawołał go, przez co zwierzę podniosło głowę znad ziemi i podbiegło do niego. Wskoczyło na kanapę, po czym weszło na jego kolana. Mężczyzna syknął cicho, kiedy mój kot wbił mu pazury w uda, przez co przypomniałam sobie o jego czerwonych śladach sprzed miesiąca. Wciąż to robi?

Let Me Love YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz