Victoria
Wytarłam mokre ręce w ręcznik i przetarłam lekko spaloną twarz dłońmi. Odpuściłam dzisiaj makijaż i nałożyłam tylko chłodzący żel z aloesu na poparzenia. Urodziny się udały, ale przyniosły też bolesne efekty leżenia kilka godzin na słońcu bez filtra. Przeczesałam jeszcze włosy i poprawiłam zwiewną sukienkę. Wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę kuchni, gdzie siedział Zayn z Nadią. Mieliśmy jechać dzisiaj na małe zakupy, bo planujemy niedługo wypad nad jezioro ze znajomymi bruneta.
- Gotowa? - Nadia zeskoczył z blatu i dokończyła jeść jabłko, które wzięła z kosza obok.
- Tak. - przytaknęłam i poczułam silne ramiona, które przytulają mnie od tyłu.
Wyszliśmy z mieszkania i zjechaliśmy windą, w obecności jakiejś blondynki. Natrętnie gapiła się w stronę Zayna, przez co miałam ochotę wydłubać jej oczy, a ciemnowłosa ledwo nie wybuchła śmiechem.
- Wynajęliśmy już miejsce kempingowe i trzeba tylko załatwić ostatnie podpisy. - zaczęła, kiedy szliśmy za nią z moim chłopakiem za rękę.
Uśmiechnęłam się do Zayna, który schylił się w moją stronę i pocałował mnie w czoło. Nagle usłyszałam cichy jęk i poczułam pustkę, przez co spojrzałam na rękę, którą już nikt nie trzymał. Malik stanął w miejscu i nie móc nic z siebie wykrztusić, łapiąc się za brzuch. Na koszulce zaczęła pojawiać się krew, a mi zrobiło się słabo.
- Kurwa! - Nadia podbiegła do niego, tamując jego krwawiącą ranę.
- Zayn? - chciałam do niego podejść, ale poczułam szarpnięcie do tyłu.
Moje usta okryła jakaś śmierdząca szmatka. Oczy zaczęły robić się coraz cięższe, a ciało odmówiło posłuszeństwa. Wyłapałam jeszcze wzrokiem dziewczynę, którą trzymał jakiś facet i odciągał ją od bruneta. Zaczęłam się wyrywać, ale napastnik mocno mnie trzymał i zaczął wciągać do wielkiego auta. Opadłam na siedzenia i ostatnimi siłami podniosłam się do siadu i szarpnęłam za klamkę. Dwóch mężczyzn wsiadło ze mną i zostawiło na chodniku moich przyjaciół.
- Ryan ma ją znaleźć, bo inaczej was wszystkich powystrzelam! - usłyszałam jeszcze krzyk Zayna, zanim całkowicie odpłynęłam.
Nie mam pojęcia ile jechaliśmy. Obudziłam się w połowie drogi, kiedy mijaliśmy jakiś ciemny las. Tylne siedzenia były odgrodzone kratami, więc nawet nie mogłam się przyjrzeć moim porywaczom. Krzyczałam, kopałam i płakałam przez całą drogę. Nie odwrócili się w moją stronę nawet na sekundę. Drzwi były zablokowane, szyby również nie dało się wybić. Zostałam bez telefonu, w samej letniej sukience i nie miałam butów. Musieli mi je zabrać, kiedy spałam. Moje bose stopy dotykały brudnej wycieraczki, która była cała w błocie i liściach. Zaczęło robić się zimno, a słońce powoli zachodziło za horyzont. Całkowicie straciłam orientację w terenie, ale sadząc po porze dnia, to mogę być nawet w innym stanie.
Nie chcę jeszcze umierać.
Nagle samochód się zatrzymał, przez co odbiłam się twarzą o oparcie przede mną. Mężczyźni wysiedli, ale po chwili jeden z nich otworzył drzwi od mojej lewej strony.
- Wysiadaj. - usłyszałam tylko, ale ja nawet nie zamierzałam się ruszyć z miejsca.
Przerwał nam przeraźliwy krzyk jakiejś kobiety, więc spojrzałam w stronę budynku, przed którym się zatrzymaliśmy. Moje serc zabiło szybciej, a do oczu napłynęły łzy. Stoimy przed jakimś burdelem.
- Wysiadaj, do cholery. - ktoś pociągnął mnie za łokieć, przez co prawie wypadłam z auta.
Gdyby nie silna dłoń na mojej ręce, upadłabym kolanami na kamienie. Moje stopy przeszedł silny prąd bólu, kiedy stanęłam nimi na ostrą powierzchnię. Mężczyzna zaczął ciągnąć mnie w stronę budynku, a ja nawet nie miałam siły się opierać. Substancja, którą zostałam uśpiona wciąż działała w moim organizmie. Poddałam się i czekałam na najgorsze, bo straciłam już nadzieję, że ktokolwiek mnie stąd uratuję. Zayn został zaatakowany nożem, więc na pewno leży szpitalu. Nie mam przy sobie nic, dzięki czemu można byłoby mnie znaleźć. Chciało mi się płakać, ale musiałam być silna. To nie pierwszy raz, kiedy muszę liczyć jedynie na siebie. Przeszliśmy cały parking i stanęliśmy przed obskurnymi drzwiami. Ciągle wychodzili stąd jacyś mężczyźni, posyłając mi obrzydliwe spojrzenia. Jeden nawet próbował chwycić mnie za pośladki, ale na szczęście weszliśmy do środka i uciekłam przed jego rękoma. Środek budynku nie był w lepszym stanie, niż na zewnątrz. Dym papierosów wypełniał ciemne pomieszczenia, piekąc w oczy i przysłaniając widoczność. Musiała minąć długa chwila, zanim przyzwyczaiłam się do panujących tutaj warunków. Na korytarzu leżały ubrania, a z niektórych pokoi dało słyszeć się głośne jęki. Nie wiem czy były one spowodowane bólem, czy przyjemnością, do której były zmuszane młode kobiety. Wszystkie były tutaj naćpane. Już na wejściu było widać, że dosypują im coś do wody, lub zmuszają do wzięcia jakiś narkotyków. Przełknęłam głośno ślinę i pisnęłam cicho, kiedy nagle zostałam wepchnięta do jednego z pokoi. Mężczyzna, który do tej pory mnie prowadził zamknął za mną drzwi, zostawiając mnie samą w pomieszczeniu. Rozejrzałam się dookoła i podskoczyłam w miejscu, kiedy zobaczyłam jakiś cień w rogu.
CZYTASZ
Let Me Love You
RomanceCzego się spodziewać, kiedy spadkobierca rodzinnej, włoskiej mafii upatrzy sobie za cel dwudziestojednoletnią pracownicę kwiaciarni? P r o b l e m ó w. Cause they say, "All good boys go to heaven, but bad boys bring heaven to you''