Victoria
Moje życie wreszcie zaczęło się układać. Mijał tydzień po tygodniu i nic nie zakłócało naszego spokoju. Związek z Zaynem zaczął się powoli rozkręcać, od kilku dni nie kłóciliśmy się praktycznie wcale, a mężczyzna nauczył się panować nad swoją agresją. Mój wujek przestał się ze mną kontaktować. Z tego co mi wiadomo, to żadna inna mafia, także nie wchodzi nam na głowę. Valdas podobno wyszedł już ze szpitala, ale ślad po nim zaginął. Wszystko było idealne, aż za bardzo. Wciąż pracuję w kawiarni, pomimo, że Zayn proponował mi zmianę pracy. Przeprosiłam jednak Marcusa, nie chcąc znowu się przenosić. Ledwo zaaklimatyzowałam się tutaj. W ubiegłym tygodniu dostałam spóźnionego okresu, więc fala ulgi spłynęła na mnie i bruneta. Po powrocie do domu, zaczął mnie bardziej kontrolować i sprawdzać w ciągu dnia czy coś jadłam. Czasami jest to wręcz irytujące, kiedy dzwoni za każdym razem i muszę mu udowadniać, że zjadłam obiad. Niedawno wpadł na pomysł, że chcę mnie zabierać codziennie na kolację, aby być jeszcze bardziej pewnym. Poprosił mnie, żebym przyszła dzisiaj do jego firmy, więc od kilkunastu minut stoję przed szafą, zastanawiając się w co się ubrać. Powiedział tylko, że musi ze mną odbyć poważną rozmowę, koniecznie w jego biurze. Nie mam pojęcia, co chciał mi tym przekazać. Postanowiłam założyć beżową koszulę i czarne jeansy. Chciałam jednak jakoś wyglądać i nie przynieść mu wstydu. Wygrzebałam jeszcze czarne szpilki i biorąc wszystko do ręki, poszłam do łazienki się przebrać. Przegoniłam mojego kota, który wylegiwał się na ciepłych płytkach i rozebrałam się z moich dresów po domu. Ubrałam wcześniej przygotowane ubrania i wsunęłam koszulę w spodnie. Wypuściłam swoje długie do pasa włosy z ciasno upiętego koka i zaczęłam szukać prostownicy po szafkach. Podłączyłam ją do gniazdka i w oczekiwaniu, aż się nagrzeje, poszłam do kuchni po banana, bo nie zdążyłam jeszcze dzisiaj cokolwiek zjeść. Jadłam w ciszy, oparta o blat stołu i zaczęłam rozmyślać nad słowami Zayna. Ostatnio prawie znowu wyznał mi miłość, tak samo jak wtedy, kiedy pierwszy raz się kochaliśmy. Był czymś zajęty i te słowa same wypłynęły mu z ust, ale zorientował się co chcę powiedzieć i przerwał swoją wypowiedź. Zastanawiam się przez to, czy on naprawdę coś do mnie czuje, czy tylko zastąpił mną pustkę po Carli. Ocknęłam się ze swoich myśli i wróciłam do łazienki, aby wyprostować swoje poskręcane włosy. Po przejechaniu po nich prostownicą, były jeszcze dłuższe. Myślałam ostatnio nad ich ścięciem, ale Zayn stanowczo temu zaprzeczył. Powiedział, że długie włosy sprawiają, ze jestem jeszcze bardziej słodka. Dodał też, że w nocy może za nie pociągnąć, ale mruknął to tylko do siebie pod nosem.
- Słucham? - odebrałam, kiedy mój telefon zaczął dzwonić.
Wyprostowałam ostatnie pasemko i odłączyłam sprzęt z gniazdka.
- Hej, chciałam się upewnić, że wszystko w porządku. - usłyszałam głos Nadii, który wskazywał na przerażenie.
- Stało się coś?
- Wracałam do Los Angeles i wstąpiłam jeszcze w pewne miejsce na granicy, gdzie przebywali obecnie nasi ludzie. Praktycznie wszyscy zostali wymordowani. - powiedziała poważnie, przez co zaczęło szumieć mi w głowie, a serce przyśpieszyło. - Jesteś teraz z Malikiem? Albo Ryanem?
- Nie... Jestem w swoim mieszkaniu. - odpowiedziałem drżącym głosem.
Wyszłam szybko na korytarz i poleciałam do drzwi, upewnić się, że są zamknięte.
- Zadzwonię za chwilę do Zayna, a ty postaraj się nie przebywać sama, okej? Valdas chyba postanowił wrócić. - usłyszałam jakieś hałasy i połączenie się przerwało.
Przeczesałam swoje włosy w bezradności i chwytając za klucze, jak najszybciej wyszłam z mieszkania. Wysokie szpilki stukały o posadzkę, gdy szybkim krokiem przemierzałam swoje piętro i rozglądałam się na boki.
CZYTASZ
Let Me Love You
RomanceCzego się spodziewać, kiedy spadkobierca rodzinnej, włoskiej mafii upatrzy sobie za cel dwudziestojednoletnią pracownicę kwiaciarni? P r o b l e m ó w. Cause they say, "All good boys go to heaven, but bad boys bring heaven to you''