Victoria
Przymknęłam oczy, kiedy po raz kolejny usłyszałam krzyki i tłuczone naczynia. Siedziałam w salonie i niespokojnie przekładałam nogę na nogę, czekając na Nadię. Miała mnie zabrać do mojego mieszkania, ale nie odbiera już od kilkunastu minut i przepadła jak kamień w wodzie. Minęło już kilka godzin, odkąd ojciec Zayna został postrzelony. Karetka przyjechała o kilka minut za późno i zabrała nieżyjącego już Malika. Po tym, jak pierwszy szok już trochę minął dotarło do mnie co się stało. Byłam świadkiem morderstwa. Mój wujek współpracuje z mafią, która zabiła człowieka na moich oczach. Moja matka miała z nimi romans, a myślałam, że są z ojcem idealnym małżeństwem. Znałam się z Zaynem od dziecka. Teraz siedzę w jego rodzinnym domu, wysłuchując ich kłótni z matką. Grobowa cisza jest co jakiś czas przerywana jego doniosłym głosem, albo gorzkimi łzami kobiety.
- Wypierdalaj ode mnie! - podskoczyłam w miejscu, kiedy zrozpaczony krzyk rozniósł się echem po pustych pomieszczeniach.
Drzwi do pokoju nagle się otworzyły i wyszła przez nie matka bruneta. Była zapłakana i spojrzała na mnie pustym wzrokiem.
- Victoria, idź do niego. - odezwała się cicho, na co pokręciłam szybko głową.
- Ja... - zaczęłam, ale nie wiedziałam nawet, jak mam to ubrać w słowa. - Zayn potrzebuje teraz...
- Ciebie.
- Nie wiem, czy dam radę. - wstałam z kanapy i podeszłam do kobiety.
- Nie bój się, proszę. - załkała, kiedy trzask szkła znowu wydobył się z pokoju. - On nie chce mnie słuchać, spróbuj chociaż ty. Nie miał takiego ataku paniki, odkąd Carla odeszła. Musisz go uspokoić, zanim sobie coś zrobi.
Podeszłam na drżących nogach do drzwi i chwyciłam za klamkę. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do sypialni, w której wszystko było porozwalane. Naczynia i ramki ze zdjęciami leżały rozbite na ziemi. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i dostrzegłam Zayna, który stał do mnie tyłem i wpatrywał się w widok zza oknem.
- Kurwa, nie zrozumiałaś... - odwrócił się gwałtownie, ale mina mu zrzedła, kiedy mnie zobaczył. - Victoria, wyjdź stąd.
- Nie. - odetchnęłam, a moje serce biło z zawrotną prędkością.
- Powiedziałem, żebyś stąd wyszła. - podszedł do mnie, przez co cofnęłam się krok do tyłu. - Nie zatruwaj mi chociaż teraz życia, do cholery! - warknął i zrzucił stojące obok nas wazony z komody.
Stałam jak sparaliżowana i czułam, jakby ktoś właśnie mnie spoliczkował.
- Zayn, jesteś w szoku... - ocknęłam się po chwili, starając się nie rozpłakać. - Uspokój się i porozmawiaj ze mną.
Zignorował mnie i stanął na przeciwko dużego lustra, które wisiało koło okna.
- Pierwszy raz od kilku lat, wszystko zaczęło się układać. - powiedział i uderzył pięścią w gładką taflę, która roztrzaskała się na milion kawałków. - Ale jak zawsze, coś musiało się spieprzyć! - uderzył ponownie, raniąc sobie dłonie.
- Zostaw to, proszę. - próbowałam odciągnąć go od szkła, które atakował swoimi krwawiącymi kostkami. - Zayn! - zapłakałam, kiedy całkowicie nie zwracał na mnie uwagi.
- Najpierw moje dziecko, potem Carla i teraz ojciec. Wszyscy przeze mnie giną. Miało być idealnie, miałem zaplanowane całe życie... - wysapał i zatrzymał dłoń centralnie przed rozwalonym lustrem.
Jego krew kapała na podłogę, brudząc idealnie lśniące panele.
- Nie rób sobie krzywdy. - przytuliłam się do jego pleców, przez co uniemożliwiłam mu ruchy ramion.
CZYTASZ
Let Me Love You
RomanceCzego się spodziewać, kiedy spadkobierca rodzinnej, włoskiej mafii upatrzy sobie za cel dwudziestojednoletnią pracownicę kwiaciarni? P r o b l e m ó w. Cause they say, "All good boys go to heaven, but bad boys bring heaven to you''