Rozdział 24

15.1K 476 150
                                    

Victoria

Przymknęłam oczy, kiedy po raz kolejny usłyszałam krzyki i tłuczone naczynia. Siedziałam w salonie i niespokojnie przekładałam nogę na nogę, czekając na Nadię. Miała mnie zabrać do mojego mieszkania, ale nie odbiera już od kilkunastu minut i przepadła jak kamień w wodzie. Minęło już kilka godzin, odkąd ojciec Zayna został postrzelony. Karetka przyjechała o kilka minut za późno i zabrała nieżyjącego już Malika. Po tym, jak pierwszy szok już trochę minął dotarło do mnie co się stało. Byłam świadkiem morderstwa. Mój wujek współpracuje z mafią, która zabiła człowieka na moich oczach. Moja matka miała z nimi romans, a myślałam, że są z ojcem idealnym małżeństwem. Znałam się z Zaynem od dziecka. Teraz siedzę w jego rodzinnym domu, wysłuchując ich kłótni z matką. Grobowa cisza jest co jakiś czas przerywana jego doniosłym głosem, albo gorzkimi łzami kobiety. 

 - Wypierdalaj ode mnie! - podskoczyłam w miejscu, kiedy zrozpaczony krzyk rozniósł się echem po pustych pomieszczeniach. 

Drzwi do pokoju nagle się otworzyły i wyszła przez nie matka bruneta. Była zapłakana i spojrzała na mnie pustym wzrokiem. 

 - Victoria, idź do niego. - odezwała się cicho, na co pokręciłam szybko głową. 

 - Ja... - zaczęłam, ale nie wiedziałam nawet, jak mam to ubrać w słowa. - Zayn potrzebuje teraz...

 - Ciebie. 

 - Nie wiem, czy dam radę. - wstałam z kanapy i podeszłam do kobiety.

 - Nie bój się, proszę. - załkała, kiedy trzask szkła znowu wydobył się z pokoju. - On nie chce mnie słuchać, spróbuj chociaż ty. Nie miał takiego ataku paniki, odkąd Carla odeszła. Musisz go uspokoić, zanim sobie coś zrobi. 

Podeszłam na drżących nogach do drzwi i chwyciłam za klamkę. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do sypialni, w której wszystko było porozwalane. Naczynia i ramki ze zdjęciami leżały rozbite na ziemi. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i dostrzegłam Zayna, który stał do mnie tyłem i wpatrywał się w widok zza oknem. 

 - Kurwa, nie zrozumiałaś... - odwrócił się gwałtownie, ale mina mu zrzedła, kiedy mnie zobaczył. - Victoria, wyjdź stąd. 

 - Nie. - odetchnęłam, a moje serce biło z zawrotną prędkością. 

 - Powiedziałem, żebyś stąd wyszła. - podszedł do mnie, przez co cofnęłam się krok do tyłu. - Nie zatruwaj mi chociaż teraz życia, do cholery! - warknął i zrzucił stojące obok nas wazony z komody. 

Stałam jak sparaliżowana i czułam, jakby ktoś właśnie mnie spoliczkował. 

 - Zayn, jesteś w szoku... - ocknęłam się po chwili, starając się nie rozpłakać. - Uspokój się i porozmawiaj ze mną. 

Zignorował mnie i stanął na przeciwko dużego lustra, które wisiało koło okna. 

 - Pierwszy raz od kilku lat, wszystko zaczęło się układać. - powiedział i uderzył pięścią w gładką taflę, która roztrzaskała się na milion kawałków. - Ale jak zawsze, coś musiało się spieprzyć! - uderzył ponownie, raniąc sobie dłonie.

 - Zostaw to, proszę. - próbowałam odciągnąć go od szkła, które atakował swoimi krwawiącymi kostkami. - Zayn! - zapłakałam, kiedy całkowicie nie zwracał na mnie uwagi.

 - Najpierw moje dziecko, potem Carla i teraz ojciec. Wszyscy przeze mnie giną. Miało być idealnie, miałem zaplanowane całe życie... - wysapał i zatrzymał dłoń centralnie przed rozwalonym lustrem.

Jego krew kapała na podłogę, brudząc idealnie lśniące panele. 

 - Nie rób sobie krzywdy. - przytuliłam się do jego pleców, przez co uniemożliwiłam mu ruchy ramion.

Let Me Love YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz