Rozdział 30

15.9K 434 163
                                    

Zayn

Od rana siedzę w biurze, wciąż dopełniając umowy dotyczące nowych inwestycji. Jeden mały błąd i stracimy większość majątku firmy, ale jestem pewien, że wszystko pójdzie po mojej myśli. Jeszcze dwa tygodnie intensywnej roboty i będę mógł sobie pozwolić na małe wakacje z Victorią. Chcę jej wynagrodzić te miesiące i spędzić z nią jak najwięcej czasu. Jest tylko jeden mały szczegół, który wszystko komplikuje. 

Tylko tobie on przeszkadza. 

Potarłem twarz dłońmi i z westchnieniem zacząłem wpatrywać się w test ciążowy, który leżał na biurku. Zmarszczyłem brwi i podniosłem wzrok, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Ryan wszedł do środka i z uśmiechem na twarzy zaczął do mnie podchodzić. 

 - Co cię tak bawi? - zapytałem od niechcenia i oparłem się o oparcie krzesła. - Znowu wpadłeś na jakiś popierdolony pomysł? Nadia nie ma cię jeszcze dosyć? 

 - Bardzo śmieszne. - prychnął i wyskoczył na blat biurka. - Przyszedłem zobaczyć, czy te papiery cię jeszcze nie zabiły. Siedzisz nad tym od prawie tygodnia. Umowa na pewno jest już dopracowana w stu procentach, daj sobie trochę odpocząć. 

 - Nie pieprz mi nad uchem tak jak Victoria, proszę cię. - warknąłem. - Już jedna irytująca istota w tej chwili mi wystarczy.

 - Jedna? - głos mu zadrżał, więc spojrzałem w jego stronę i zauważyłem, że trzyma w rękach test z dwiema kreskami. - Zayn, czy ty chcesz mi coś powiedzieć? Victoria jest... Wy będziecie mieć dziecko?

 - Co? 

 - Trzymam w łapie pozytywny test ciążowy. 

 - Jasmine go tutaj zostawiła, kiedy chciała mnie wrobić w ojcostwo. - westchnąłem i zabrałem mu kawałek plastiku z ręki. - Przez to wszystko zapomniałem go wyrzucić.

 - Victoria o tym wie?

 - O czym ma wiedzieć? Nie mówiłem jej o tym...

 - Ona wie, że spałeś z Jasmine? - przerwał mi i zeskoczył z biurka. 

 - Oczywiście, że nie. Przecież by mnie zabiła, a dopiero co zdążyłem ją odzyskać.

Wstałem z fotela i poprawiłem swoją pogiętą już koszulę. Miałem ją wyprasować już dawno temu, ale od kilkunastu dni jedyne co robię to siedzę w pracy, albo śpię u Victorii. Chciałbym jej zaproponować, żeby zamieszkała ze mną w moim mieszkaniu, ale cholernie boję się odrzucenia. Przecież dopiero co zaczęło się wszystko układać. Może to dla niej za szybko?

 - A tak w ogóle, to co u Martinez? Dawno z nią rozmawiałem, a to do niej nie podobne. Gdybym nie odzywał się dwa dni, to pewnie zaczęłaby mnie już szukać. - zaśmiałem się i spojrzałem na szatyna, który uśmiechał się głupkowato. - Co jest?

 - Od wczoraj już nie Martinez. 

 - O czym ty kurwa... Nie! - prawie wrzasnąłem, kiedy uśmiechał się zwycięsko i kiwał głową. - Oświadczyłeś się jej? Ryan Collins postanowił być wobec kogoś zobowiązany? 

 - Nawet nie wiesz jak się bałem, że ich nie przyjmie.

 - Kurwa, gratulację! - podszedłem do niego i zamknąłem w mocnym uścisku. 

Poczułem się dziwnie, ale oczywiście cieszyłem się szczęściem swoich przyjaciół. Ale jak pomyślę o fałszywym pierścionku zaręczynowym, który wciąż nosi moja dziewczyna...

 - Zayn. - szatyn szturchnął mnie, przez co wyrwałem się z zadumy. - Pytałem, czy jedziesz już do domu. Wszyscy już wyszli z firmy.

 - Tak. - odetchnąłem i zamknąłem teczkę, która od tygodni leży na biurku. - Zanieś to do gabinetu mojego ojc... Na salę konfederacyjną. Jutro na spotkaniu wszystko przedstawię. 

Let Me Love YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz