Victoria
Pomogłyśmy Marinie pomalować jej paznokcie i wybrać bieliznę pod sukienkę. Zmieniała zdanie kilkanaście razy i przez ponad pół godziny przeżywała rozterkę, czy oby na pewno chce wyjść za swojego narzeczonego. Nadia zrobiła jej makijaż, który idealnie podkreślał jej delikatną urodę, a włosy opadały jej falami na ramiona. Teraz dziewczyna przegląda swoje buty, których kupiła kilkanaście par i żadne jej nie pasują. Popłakała się nad nimi i stwierdziła, że musi kupić jeszcze inną, idealną parę.
- Marina, nie wkurwiaj mnie już. - Nadia nie wytrzymała, kiedy po raz któryś zakładała tą samą parę. - I tak masz długą sukienkę, wiec nie będzie ich widać.
- No wiem, ale denerwuję się. Która jest godzina? - zapytała i rzuciła szpilki na ziemię.
- Południe. - powiedziałam.
Rudowłosa zdecydowała się wreszcie na buty na bardzo wysokim obcasie, które były ozdobione malutkimi kamyczkami, które pewnie kosztowały więcej niż moja wypłata. Uśmiechnęłam się sama do siebie, kiedy dziewczyna przykładała do ciała swoją sukienkę ślubną i uświadomiłam sobie bardzo ważną rzecz.
Nie mam butów, jasna cholera.
- Co się stało? - usłyszałam, kiedy moja twarz zbladła.
- Zapomniałam o butach. - powiedziałam zdenerwowana. - Proszę powiedz, że wzięłaś jakieś dwie pary.
- Nie, mam tylko jedne. - odpowiedziała szatynka, na co Marina schyliła się ku kupce porozwalanych szpilek.
- Możesz wziąć któreś z tych. - zaproponowała i wzięła do rąk jasnobeżową parę. - Te będą idealnie pasować do twojej sukienki.
- Naprawdę mogę je pożyczyć? - upewniłam się, bo było mi na prawdę głupio.
- Możesz je sobie zatrzymać, bo i tak pewnie je wyrzucę. - wzruszyła ramionami i wróciła do przeglądania się w lustrze.
Postanowiłam pójść się wykąpać, bo do uroczystości zostało mniej niż trzy godziny. Zeszłam na dół po krętych schodach i przechodząc koło kuchni, usłyszałam męskie głosy. Z ciekawości zajrzałam do środka i zauważyłam Zayna i jego kuzyna, którzy siedzieli po przeciwnych stronach stołu. Pomiędzy nimi znajdował się Gabriel, który wyglądał na niezadowolonego.
- Co się tak gapisz? - usłyszałam, więc spojrzałam w kierunku nieznanego mi mężczyzny.
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, bo zaskoczył mnie swoim ostrym tonem głosu, więc wciąż milczałam i przeniosłam wzrok na Zayna.
- Morda, Diaval. - brunet warknął w jego stronę.
Podskoczyłam lekko, kiedy poczułam dotyk na ramieniu i zobaczyłam babcię Zayna.
- Siedzą tutaj już od godziny i Gabriel pilnuje ich, żeby nie zrobili sobie krzywdy. - wyjaśniła i wyminęła mnie.
Była ubrana w kwiecistą sukienkę, sięgająca do kostek. Podkreślała jej talię, a przy rękawach i kołnierzu miała małe falbanki. Kobieta posłała uśmiech do starszego mężczyzny, który go odwzajemnił. To cudowne, że pomimo rozwodu dalej się przyjaźnią.
- Idę do domku się wykąpać. - powiedziałam i zauważyłam, jak Zayn próbuję wstać od stołu.
- Pójdę z tobą. - oznajmił, ale jego dziadek złapał za laskę, która stała przy stole i uderzył go nią w jego dłonie, który położył na obrusie. - No co?!
Zaśmiałam się, bo biła od nich rodzinna atmosfera, której nigdy nie zaznałam w życiu.
- Będziecie tutaj siedzieć, aż się nie pogodzicie. Zostało wam mało czasu, więc radzę się pośpieszyć.
![](https://img.wattpad.com/cover/261766057-288-k383934.jpg)
CZYTASZ
Let Me Love You
RomanceCzego się spodziewać, kiedy spadkobierca rodzinnej, włoskiej mafii upatrzy sobie za cel dwudziestojednoletnią pracownicę kwiaciarni? P r o b l e m ó w. Cause they say, "All good boys go to heaven, but bad boys bring heaven to you''