Victoria
Dni we Włoszech leciały strasznie szybko, niedziela i poniedziałek minęły w zaskakującym tempie. Marina i jej narzeczony polecieli na swój miesiąc miodowy, a dziadek Zayna wyjeżdża jutro rano. My wracamy dopiero w czwartek. Dzisiaj w mieście odbywa się festyn, na który się wszyscy wybieramy. Ryana i Nadii nie widziałam od wczoraj, czyli chyba niespodzianka się udała. Wszystko byłoby wspaniałe, gdyby nie fakt, że dzisiaj rano zemdlałam. Potem rozbolał mnie brzuch i musiałam wszystko zwymiotować. Zayn nie dał mi dojść do słowa, tylko w zdenerwowaniu trzymał mi włosy, kiedy ja pozbywałam się wnętrzności mojego żołądka. Nie jadłam nic od kilkunastu godzin, więc na pewno niczym się nie zatrułam. Widziałam, że brunet jest lekko przerażony, tak samo zresztą jak ja. Ale wzięłam tabletkę, więc liczyłam na to, że po prostu coś mi zaszkodziło. Może jakiś owoc był niedobry, kiedy zerwałam go z drzewa, wracając z plaży.
- Wszystko w porządku? - mężczyzna wychylił się zza drzwi, kiedy wpatrywałam się w moje odbicie w lustrze.
Miałam ogromne sińce pod oczami, a mój wyraz twarzy wskazywał na ogromne zmęczenie.
- Tak. - powiedziałam cicho i odkręcając wodę, zaczęłam myć ręce.
- Przyniosłem jakieś krople żołądkowe, może to pomoże. - powiedział i chciał wejść do środka, ale ktoś zadzwonił dzwonkiem.
Wytarłam dłonie w ręcznik i wyszłam za Zaynem z łazienki. Otworzył drzwi, a w nich stała jego babcia z jakimś talerzem w rękach.
- Victoria nie zjadła swojej porcji ciasta z wczoraj, a nie widziałam jej dzisiaj na śniadaniu, więc przyniosłam jej kawałek. - kobieta odezwała się łagodnym głosem.
Oblał mnie zimny pot, widząc jak ramiona bruneta gwałtownie się napinają.
- Dzięki. - rzucił tylko i zabierając jej naczynie, zamknął za nią drzwi. - Victoria, chcesz mnie wkurzyć? - wychrypiał, stojąc tyłem do mnie.
Wyczułam po jego głosie, że jest bardzo zły i miałam w tamtej chwili ochotę uciec od niego jak najszybciej.
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz...
- Nie wiesz, o co mi chodzi? - odwrócił się i stawiając placka na komodzie na korytarzu, zaczął iść w moją stronę.
Pokonał dzielącą nas odległość i popychając mnie na ścianę, zagrodził mi drogę ucieczki. Położył swoje dłonie po obydwóch stronach mojej głowy, górując nade mną i wpatrując się swoimi ciemnymi tęczówkami w moją twarz, wzbudzał we mnie strach.
- Zayn, słabo mi. - powiedziałam, kiedy w pomieszczeniu zaczęło robić się duszno.
- Ciekawe od czego. - zakpił. - Jak nie jesz nic od kilku dni, to nie dziw się, że potem mdlejesz! - podniósł głos, chwytając mnie boleśnie palcami za szczękę. - Po co to robisz, co? Chcesz mieć nawrót?
- Dlaczego się tak od razu denerwujesz? - zapytałam głośniej, bo jego wybuch nic nie pomoże.
- Dlaczego się głodzisz?
- Nie głodzę się! - wykrzyknęłam mu w twarz, mając już tego dość.
- Robisz to! Chcesz się zabić? - wysyczał całkowicie poważnie, przez co zamknęłam usta i spojrzałam w jego puste tęczówki.
Spodziewałam się tego, że będzie mu ciężko po takiej stracie i nie wszystko będzie łatwe, ale oskarżanie mnie o coś takiego?
- Nie zostawiłabym cię w taki sposób, spokojnie. - położyłam rękę na jego policzku, ale strącił ją i odsunął się.
CZYTASZ
Let Me Love You
RomansaCzego się spodziewać, kiedy spadkobierca rodzinnej, włoskiej mafii upatrzy sobie za cel dwudziestojednoletnią pracownicę kwiaciarni? P r o b l e m ó w. Cause they say, "All good boys go to heaven, but bad boys bring heaven to you''