Victoria
W skali od jeden do dziesięciu moja głupota wykraczała poza nią. Długo myślałam nad tym, co mam zrobić z groźbami i doszłam do wniosku, że najlepiej będzie, jak spotkam się z nim jeszcze przed wyjazdem. Może szczęście się do mnie uśmiechnie i nie będzie żadnych komplikacji, tak jak ostatnio. Wróciłam do pracy po kilku dniach nieobecności, które usprawiedliwiłam mocnym przeziębieniem. Poprosiłam Zayna, żeby dał mi kilka chwil spokoju, abym mogła poukładać sobie wszystko w głowie. Nie kontaktowałam się z nim od czasu, odkąd odwiózł mnie do mieszkania w niedzielę. Muszę nabrać dystansu i wybić sobie z głowy jakiekolwiek szansę na coś więcej.
- Cześć, niziołku.
Niziołku?
- Ta, hej. - odchrząknęłam i wyprostowałam się, bo podpierałam rękami blat.
Marcus wrócił do kawiarni z wyjazdu, na który pojechał z kierowniczką i jakimś bogatym klientem, który zażyczył sobie barmana na przyjęciu.
- Jak tam? Działo się coś ciekawego, gdy mnie nie było? - podszedł do mnie i objął ramionami, na co zastygłam w miejscu.
Uścisk trwał tylko kilka sekund, ale i tak czułam się źle. Dawałam mu nadzieję, przez którą tylko się nakręca.
- Wszystko w porządku. - odpowiedziałam i spojrzałam na wiszący zegar na ścianie. - Skończyłeś już pracę?
- Tak, a co? Chcesz gdzieś wyjść? - poruszył sugestywnie brwiami, na co zacisnęłam wargi.
Jak nie on, to nikt inny mi nie pomoże.
- Możesz mi pomóc? Muszę dostać się do miejscowości oddalonej o kilkanaście kilometrów, ale nie mam samochodu. Mógłbyś mnie tam zawieść?
- Chcesz, żeby zawiózł cię do innego miasta? - upewnił się, że dobrze usłyszał.
- Tak. Pomożesz mi czy nie?
- Oh, kurwa. Jasne. - rzucił i zaczął zdejmować swój fartuch. - Teraz?
- Spotkajmy się za 10 minut przed wejściem do kawiarni. - powiedziałam i zaczęłam ogarniać kasę, bo lokal zostanie za chwilę zamknięty.
Pomysł był ryzykowny, ale nie mogłam poprosić o to Zayna. Jeżeli spytałabym się Nadii, to pewnie brunet i tak by się o tym prędzej czy później dowiedział. Dlatego postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę. Przebrałam się w czarne jeansy i bluzę, którą kiedyś dał mi Malik. Schowałam klucze i telefon do kieszeni i przekazując raport z dnia dzisiejszego, wyszłam na zewnątrz. Marcus stał już oparty o ścianę i przeglądał coś w swojej komórce. Zauważając mnie, odbił się od szarego muru i potarł dłonie o swoje ciemne spodnie.
- Gotowa?
Pokiwałam tylko głową i wskazałam ręką, żeby poprowadził mnie do swojego auta. Jego czarny mustang wprawił mnie w lekkie zdziwienie, bo nie spodziewałam się po nim, że fascynują go takie stare cudeńka.
- Dostałem go od mojego dziadka. Jest moim pierwszym autem, ale jestem do niego tak przywiązany, że nie mam zamiaru go jeszcze zmieniać na coś innego. - wytłumaczył, kiedy oglądałam dokładnie każde defekty pojazdu.
- Na twoim miejscu, też bym się go nie pozbywała. - mruknęłam i przejechałam palcem po lśniącym lakierze. - Ja nie mam żadnych pamiątek po rodzicach, nie mówiąc już o dziadkach.
Marcus nie skomentował niczym mojego wyznania i otworzył mi drzwi od strony pasażera. Wsiadłam do środka i ułożyłam się wygodnie na skórzanym fotelu. Stare samochody mają swój klimat, który jest jednym z moich ulubionych.
CZYTASZ
Let Me Love You
RomanceCzego się spodziewać, kiedy spadkobierca rodzinnej, włoskiej mafii upatrzy sobie za cel dwudziestojednoletnią pracownicę kwiaciarni? P r o b l e m ó w. Cause they say, "All good boys go to heaven, but bad boys bring heaven to you''