Victoria
Nawet najmocniejszy korektor nie zakrył sinego śladu, jaki zostawił na mnie wczoraj Zayn. Chciałam przykryć malinkę chociaż w małym stopniu, żeby nie wzbudziła awantury, ale po prostu się nie dało. Tak czy inaczej prześwitywała pod tonami fluidu. Malik nie odzywa się od wczoraj, tak samo jak Dylan. Postanowiłam najpierw załatwić sprawę ze swoim chłopakiem, a potem spotkać się z brunetem i porozmawiać o nas. Bałam się tej rozmowy, ale musiałam wiedzieć na czym stoję. Ledwo się pogodziłam ze stratą Zayna, nie mogę pozwolić, aby zniszczył mnie ponownie. Dzisiaj Nadia i Ryan wrócili, więc z samego rana zadzwoniłam do Collinsa. Potwierdził to wszystko co mówił Malik i nawet zabrał mnie do tamtego klubu. Przekonał jakoś ochroniarzy i dostaliśmy pozwolenie na obejrzenie nagrań z monitoringu. Obraz był niewyraźny, ale dało się dostrzec urządzenie do nagrywania w ręce jednego z ludzi Valdasa. Pokazał mi też nagranie sprzed klubu i dopiero wtedy fala ulgi spłynęła na moje ciało. To wszystko było kolejnym kłamstwem. Rodzina Valdasa zemściła się już na wszystkich, niszcząc mnie i bruneta, oraz zabierając Zaynowi wszystko na czym mu zależało. Tylko teraz co ja mam zrobić? Wrócić do mężczyzny, którego wciąż kocham, ale doprowadził moje życie do upadku, czy zapomnieć i zostać z Dylanem, który przecież nie jest niczego winien. To wszystko było za trudne.
- Okej, dasz radę. - powiedziałam pod nosem, kiedy stałam pod drzwiami mieszkania swojego chłopaka. - Po prostu powiesz mu prawdę i reszta potoczy się dalej.
Drżącymi rękoma nacisnęłam dzwonek i czekałam. Długo czekałam. Zmarszczyłam brwi i nacisnęłam przycisk ponownie, ale wciąż nikt nie otwierał. Przecież miał być w domu, bo sam chciał, abym do niego przyjechała. Wreszcie usłyszałam szelest za drewnianą płytą i chwilę potem przede mną stanął półnagi szatyn.
- Hej, zaspałem trochę. Przepraszam. - zaśmiał się nerwowo i pocałował mnie w policzek. - Wiem, że się umawialiśmy, ale moja głowa tak strasznie mnie boli... Może przyjdziesz jutro?
- Wolałabym porozmawiać dzisiaj, to ważne. Wpuścisz mnie do środka? - chciałam wejść do mieszkania, ale mężczyzna zagrodził mi drogę ręką. - Dylan?
- Naprawdę źle się czuję... Czekaj, co to jest? - przybliżył się i wskazał na moją szyję. - Uderzyłaś się? Nie robiłem ci tam malinki... - orzekł pewnie, ale jego mina z każdą sekundą się zmieniała. - Kto ci to zrobił?
- O tym właśnie chciałam porozmawiać. - westchnęłam i ponowiłam próbę dostania się do środka. - Kurwa, Dylan! Nie będziemy rozmawiać na korytarzu.
- Zayn ci ją zrobił, tak? Zdradziłaś mnie z nim. - powiedział zły i zamknął za sobą drzwi.
Wyszedł w samych bokserkach i popchnął mnie na najbliższą ścianę.
- Nie widzisz tego jak on tobą manipuluje? Zabrakło mu lasek do zabawy, więc wrócił do ciebie. Jeżeli chciałby to naprawić, to przecież starałby się od razu, a nie po pół roku. Naprawdę jesteś tak bardzo ślepa?!
- Dlaczego tak na niego naskakujesz, a nie znasz nawet jego przeszłości i tego co przeszedł? Stracił dziecko, narzeczoną i nawet swojego własnego ojca! Myślisz, że było mu łatwo także po stracie mnie? Łatwo ci oceniać ludzi, których praktycznie wcale nie znasz. - prychnęłam i wciąż wpatrywałam się w jego wściekłe oczy.
- Zdradziłaś mnie i jeszcze masz do mnie pretensje o to, że jestem zły? Nie no, ty jesteś nienormalna. On namieszał ci w głowie! Chcesz zostawić to wszystko dla niego?
- Nie wiem, Dylan. Przyszłam, bo chciałam ci powiedzieć o tym, co się wczoraj stało. Nie chciałam awantur.
- Właśnie ją rozpoczęłaś w momencie, kiedy wepchałaś mu się do łóżka jak jakaś dziwka.
CZYTASZ
Let Me Love You
RomanceCzego się spodziewać, kiedy spadkobierca rodzinnej, włoskiej mafii upatrzy sobie za cel dwudziestojednoletnią pracownicę kwiaciarni? P r o b l e m ó w. Cause they say, "All good boys go to heaven, but bad boys bring heaven to you''