10. Spadająca gwiazda

5.3K 445 2.2K
                                    

Obudziłem się, a obok mnie leżał wtulony w mój bok brunet.

Uśmiechnąłem się szczerze, jednak zaraz potem syknąłem z bólu, który z nikąd poczułem na lewym ramieniu.

George wstał jak na zawołanie i spojrzał na mnie, jakbym umierał, a potem trochę uspokojony zapytał się mnie, czy wszystko w porządku.

— Tak, to nic takiego, zaraz przestanie boleć.

— Chcesz coś przeciwbólowego?

— Nie, nie trzeba.

George jakby w ogóle nie słyszał moich słów, ruszył do kuchni, a gdy wrócił miał jakieś leki i wodę w ręku, które później wepchnął mi praktycznie siłą do buzi.

— Masz być szczery. Boli cię?

— Tak — odpowiedziałem mu zrezygnowany tym, jak bardzo dałem mu sobą pomiatać.

— Kładź się.

Spojrzałem na niego zdziwiony, a potem niepewnie zrobiłem to co kazał.

— Tu cię boli? — zapytał kładąc rękę na moim lewym barku, a gdy pomachałem głową twierdząco zaczął masować mi to miejsce.

Na początku dziwnie się z tym czułem, ale z czasem było mi strasznie przyjemnie i czułem ulgę, gdy jego chłodnawa dłoń dotykała mojego ramienia.

George po chwili zaczął masować mi nie tylko bolące miejsce, ale przejeżdżał ręką po całej długości moich pleców. Nawet nie zorientowałem się kiedy wszedł mi na plecy, a jego ręka znajdowała się pod moją koszulką.

To było nieziemskie uczucie. Nie sądziłem, że George tak potrafi. Moje policzki prawdopodobnie były całe czerwone, a sama scena wyglądała co najmniej dwuznacznie.

Brunet po jakimś czasie przestał i zszedł ze mnie. Mogłem zobaczyć, że on również się niemało zarumienił.

— Już lepiej? — zapytał wreszcie, przerywając niezręczną ciszę.

— Tak.. — Uśmiechnąłem się, widząc, że jest bardziej zawstydzony niż ja i przyciągnąłem go bliżej siebie, przytulając go jednocześnie.

— Nie musisz się przy mnie wstydzić, wiesz?

Odpowiedziała mi cisza, a potem ciche mruknięcie. George wtulił się we mnie, ale znowu ktoś musiał przerwać nam tę chwilę.

Usłyszeliśmy pukanie, a potem otwieranie się drzwi. Billy wszedł do pomieszczenia niepewnie. Szatyn odziwo nie odsunął się ode mnie.

— Wybaczcie, że przeszkadzam.. — Na jego twarzy była wyraźna złość, którą próbował ukryć, co nie wychodziło mu zbytnio. — Ale przyniosłem wam śniadanie.

W ręku trzymał dwie miski z płatkami na mleku. Podszedł do nas nadal z tym samym wyrazem twarzy i nagle "potknął się" upuszczając jedną z misek.

— Wybaczcie mi! Nie wiem co się dzisiaj ze mną dzieje, mam dwie lewe nogi. — Zaśmiał się nerwowo

Podał mi drugą, jeszcze całą miskę.

— Przepraszam cię, George. Zaraz to posprzątam i zrobię ci nowe.

— Nie, nie trzeba. Nie jestem głodny, a posprzątać mogę sam. — Uśmiechnął się do rudowłosego, co tamten odwzajemnił, ale zrobił to sztucznie. Widziałem, że to nie był szczery uśmiech tylko wymuszony i odniechcenia.

Billy odszedł wreszcie, a ja zostałem sam z George'em

— Nie uwarzasz, że dziwnie się zachowuje?

Partners but Enemies | DNF ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz