14. Co ty na to

6.4K 411 2.9K
                                    

UWAGA:
W rozdziale mogą pojawiać się sceny nieodpowiednie dla dzieci (mam na myśli 16/18+)

Nie musiałem czekać długo na odpowiedź. George zgodził się od razu.

Pocałowałem go jeszcze raz. Nie wierzyłem w swoje szczęście.

W życiu miałem kilka partnerek i partnerów, ale zazwyczaj te związki kończyły się dwa tygodnie po tym, jak się zaczęły. Miałem tylko nadzieję, że teraz będzie inaczej.

Do George'a czułem coś więcej. Zawsze, gdy się uśmiechał, miałem motylki w brzuchu, a jego śmiech poprawiał mi dzień.

Po jakimś czasie wróciliśmy na sale trzymając się za ręce. Karl od razu podbiegł do szatyna i bez zbędnych pytań zabrał go ze sobą, aby poprawić jego wygląd zważając na to, że przed chwilą płakał.

***

Nasza gra szła nadzwyczaj dobrze.

Nikt nie zapomniał swojej kwestii i już po dwóch godzinach byliśmy wolni.

— Hej Clay! — usłyszałem głos za sobą.

— Cześć Sapnap.

— Robisz coś dzisiaj? Ja, Karl, Niki, Quackity i George idziemy do kawiarni i zastanawiałem się czy też byś nie chciał.

— Jasne, chętnie przyjdę.

— Dobra, to widzimy się o szestastej, tylko się nie spóźnij. — uśmiechnął się i zniknął za rogiem.

Nareszcie mogłem wrócić do domu. Była 14:12 więc miałem jeszcze trochę czasu.

***

Rzucilem się na łóżko i spojrzałem na wyświetlacz w swoim telefonie.

Wilbur dzwonił.

— Halo? — odebrałem od niego i przetarłem twarz ręką.

— Cześć, co u ciebie?

— W porządku, zaraz idę z chłopakami do kawiarni, a u ciebie?

— Też spoko. Chciałem się z tobą spotkać, ale to jak wrócisz i będziesz mógł to napisz.

— Jak chcesz możesz iść z nami. Wątpie, że chłopaki się obrażą.

— Nie wiem. Nie chcę się wpraszać.

— Spokojnie, nie będziesz. Jak chcesz to bądź o 16:00. Ja spadam, cześć. — Rozłączyłem się.

***

Wyszedłem z domu i spacerkiem szedłem w stronę kawiarni.

Nie rozmawiałem z George'm odkąd wróciłem do domu. Ciekawe co zrobił z Billy'm. Obstawiam, że wyrzucił go z domu.

Im dłużej o tym myślę, tym bardziej czuję, że powinienem był być przy nim w tym momencie.

Otworzyłem szklane drzwi i od razu zobaczyłem trójkę osób, siedzących przy stoliku.

— Hej — powiedziałem widząc, że to Wilbur, Sapnap i Quackity.

Rozmowa szła nam gładko. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy. W tym czasie doszedł do nas Karl i Niki, ale po George'u nie było ani śladu.

Po kryjomu sprawdziłem telefon, aby upewnić się, że brunet nic do mnie nie pisał.

Nic. Ani jednej wiadomości, czy nie odebranego połączenia.

— Ja wyjdę do łazienki — powiedziałem i ruszyłem do danego pomieszczenia.

Chciałem zadzwonić do chłopaka.

Partners but Enemies | DNF ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz