Wszyscy usiedli w kółku. Ja na kanapie, Quackity obok Sapnap'a, Karl z Wilburem na krzesłach, a George oraz Skeppy na podłodze, Bad zdecydował, że nie chce na razie grać.
Szatyn zakręcił butelką, aby ta po chwili wskazała na Karl'a.
— Prawda czy wyzwanie?
— Może na sam początek prawda.
— W takim razie. — George zastanowił się chwile — Z kim z obecnych tu byłbyś w stanie pójść do łóżka.
— Z nikim. — Drugi brunet odpowiedział zawstydzony, wyraźnie zakłopotany.
— Musisz kogoś wybrać.
Szczerze nie myślałem, że George będzie w stanie zadawać takie pytania. Podobało mi się to.
Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
— Sapnap — powiedział po chwili. — Jeśli musiałbym z kimś uprawiać seks byłby to Nick.
Widziałem to zaskoczenie na twarzy naszego reżysera. Nie odezwał się ani słowem, ale jego cała czerwona twarz zdradzała jego myśli.
— Teraz ja kręce — powiedział niewzruszony Karl. Wypadło na Wilbura.
— Prawda — powiedział bez zastanowienia.
— Jesteś prawiczkiem?
— Nie — odpowiedział mu niewzruszony i jakby nigdy nic zakręcił znowu. Wypadło na Quackity'ego, który już zdążył się upić.
— Nie będę ciotą, dawaj wyzwanie.
— Tak więc. — Wilbur uśmiechnął się szeroko. — Pocałuj najseksowniejszą osobę stąd.
Ciemnowłosy skrzywił się na początku, ale potem westchnął i wstał.
Podszedł do George'a...
Do mojego George'a...
Złączył usta z tymi jego, a szatyn nic sobie z tego nie robił.
Wkurzyłem się i postanowiłem odwrócić wzrok, aby chociaż nie musieć na to patrzeć. Nie będę ukrywać, byłem zazdrosny.
Butelka wypadła na mnie. Starałem się jak najbardziej omijać wzrok George'a jak i Quackity'ego, ponieważ w głowie miałem cały czas ich całujących się.
— Prawda czy wyzwanie? Dawaj wyzwanie, bo nudno tak — powiedział to nasz najbardziej póki co nachlany przyjaciel.
— Niech ci będzie. Wybieram wyzwanie.
— Spójrz w oczy osobie, która ci się podoba. — Uśmiechnął się.
Spojrzałem na podłogę i zastanawiałem co powinienem zrobić. Chciałem spojrzeć na szatyna, jednak z drugiej strony też chciałem, aby był wreszcie o mnie zazdrosny. Zrobiłem jedną z największych głupot jakie mogłem zrobić.
Spojrzałem na Wilbura. Kątem oka mogłem zobaczyć jak uśmiech znika z twarzy George'a. Spojrzał na bok i westchnął cicho. Dało mi to satysfakcję. Wprawiłem go z zazdrość.
Wilbur spojrzał na mnie przerażony, na co ja odpowiedziałem mu wzrokiem typu: "później ci wytłumacze".
Gra przebiegała już raczej przyjemnie, a ja i George nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem.
***
— Dobra! Jak dla mnie wystarczy nam tej butelki! Już z godzinę tu tak siedzimy, a jedyną nachlaną osobą jest Quackity — powiedział Sapnap i spojrzał na czarnowłosego, który spał wygodnie na kanapie.
— Zgadzam się. — Skeppy szybko się odezwał.
— Nie Geppy. Nie będę cię potem pilnował. — Bad szybko zaprzeczył.
— Dobra to kto chce grać w nigdy przenigdy niech podniesie rękę — odezwałem się.
Wszyscy poza Badem unieśli dłonie, na co okularnik tylko westchnął i powiedział jakieś ciche "dobra, niech wam będzie".
Napełniłem nam kieliszki i zaczęliśmy naszą gre. Zdania wypowiadane przez nas były raczej ekstremalne, a z czasem, kiedy każdy uchlał się w trzy dupy było już tylko gorzej.
Jedynymi osobami trzeźwymi byłem ja i Bad.
— Nigdy przenigdy — Wilbur się zastanowił — Nie polizałem nikomu ucha.
Automatycznie spojrzałem na George'a ponieważ przypomniało mi się kiedy raz, gdy byliśmy sami, z dupy to zrobił. Siedzieliśmy dosłownie i przegladaliśmy coś na telefonach, a on wtedy podszedł do mnie i przejechał językiem po długości mojego ucha. Pamiętam do dziś, jak dreszcz przeszedł wtedy przeze mnie.
Chłopak niechętnie upił napój z kieliszka. Nikt tego nawet nie kwestionował, po prostu graliśmy dalej.
— Nigdy przenigdy nie nosiłem spódniczki ani sukienki.
Tym razem napili się Sapnap, George oraz niechętnie przyznaję, że i ja. Nie było to z mojej woli. Siostra wpakowała mnie w sukienkę i zrobiła makijaż. Były to jej dziesiąte urodziny, a ja nie miałem serca się nie zgodzić. A wracając do George'a. W sumie ciekawiło mnie jaka historia za tym stała. Chciałem ją usłyszeć a może i nawet samemu zobaczyć go w jakiejś spódniczcę. Sądzę, że by mu pasowała.
Byłem pijany, tak jak wszyscy, tylko że ja trochę mniej od nich. To logiczne, że dzisiejszy wieczór nie mógł się dobrze skończyć.
•~•~•~•~•
756 słów
Polsat?
To ten.. Wybaczcie mi za tak długą nieobecność. Przepraszam całym sercem, ale moja wena powiedziała dosłownie adios
Dzisiaj przyszła w odwiedziny. Może zostanie na dłużej, byłbym wdzięczny.Ekhem
DZIĘKUJE WAM ZA 1K GWIAZDEK I 10K WYŚWIETLEŃ NAWET NIE WIECIE JAK SIE CIESZE GBJGJUVJGVHHGYJGY
Pomimo że wbiliśmy to już dawno, to tak czy siak nadal się mega ekscytuje<3
Nie spodziewałem się tak dobrego odbioru yhughugh
Przepraszam że rozdział nie jest jakiś wybitny lub chociażby ciekawy, jednak i tak go wstawiam, ponieważ sądzę, że pomoże mi to przełamać tą blokadę jaką miałem, gdy zabierałam się za pisanie tego.
Jeszcze raz dziękuje<3
CZYTASZ
Partners but Enemies | DNF ✔︎
RomanceDream jest aktorem, który dostał jedną z głównych ról w dobrze zapowiadającym się serialu, jednak jest jeden problem: jego partnera gra chłopak, którego spotkał wcześniej i niestety się nie zaprzyjaźnili. [ TW ] • przekleństwa, • sceny seksu Z a k o...