17. Zdrada

4.4K 371 1.2K
                                    

   Wszyscy usiedli w kółku. Ja na kanapie, Quackity obok Sapnap'a, Karl z Wilburem na krzesłach, a George oraz Skeppy na podłodze, Bad zdecydował, że nie chce na razie grać.

Szatyn zakręcił butelką, aby ta po chwili wskazała na Karl'a.

— Prawda czy wyzwanie?

— Może na sam początek prawda.

— W takim razie. — George zastanowił się chwile — Z kim z obecnych tu byłbyś w stanie pójść do łóżka.

— Z nikim. — Drugi brunet odpowiedział zawstydzony, wyraźnie zakłopotany.

— Musisz kogoś wybrać.

Szczerze nie myślałem, że George będzie w stanie zadawać takie pytania. Podobało mi się to.

Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.

— Sapnap — powiedział po chwili. — Jeśli musiałbym z kimś uprawiać seks byłby to Nick.

Widziałem to zaskoczenie na twarzy naszego reżysera. Nie odezwał się ani słowem, ale jego cała czerwona twarz zdradzała jego myśli.

— Teraz ja kręce — powiedział niewzruszony Karl. Wypadło na Wilbura.

— Prawda — powiedział bez zastanowienia.

— Jesteś prawiczkiem?

— Nie — odpowiedział mu niewzruszony i jakby nigdy nic zakręcił znowu. Wypadło na Quackity'ego, który już zdążył się upić.

— Nie będę ciotą, dawaj wyzwanie.

— Tak więc. — Wilbur uśmiechnął się szeroko. — Pocałuj najseksowniejszą osobę stąd.

Ciemnowłosy skrzywił się na początku, ale potem westchnął i wstał.

Podszedł do George'a...

Do mojego George'a...

Złączył usta z tymi jego, a szatyn nic sobie z tego nie robił.

Wkurzyłem się i postanowiłem odwrócić wzrok, aby chociaż nie musieć na to patrzeć. Nie będę ukrywać, byłem zazdrosny.

Butelka wypadła na mnie. Starałem się jak najbardziej omijać wzrok George'a jak i Quackity'ego, ponieważ w głowie miałem cały czas ich całujących się.

— Prawda czy wyzwanie? Dawaj wyzwanie, bo nudno tak — powiedział to nasz najbardziej póki co nachlany przyjaciel.

— Niech ci będzie. Wybieram wyzwanie.

— Spójrz w oczy osobie, która ci się podoba. — Uśmiechnął się.

Spojrzałem na podłogę i zastanawiałem co powinienem zrobić. Chciałem spojrzeć na szatyna, jednak z drugiej strony też chciałem, aby był wreszcie o mnie zazdrosny. Zrobiłem jedną z największych głupot jakie mogłem zrobić.

Spojrzałem na Wilbura. Kątem oka mogłem zobaczyć jak uśmiech znika z twarzy George'a. Spojrzał na bok i westchnął cicho. Dało mi to satysfakcję. Wprawiłem go z zazdrość.

Wilbur spojrzał na mnie przerażony, na co ja odpowiedziałem mu wzrokiem typu: "później ci wytłumacze".

Gra przebiegała już raczej przyjemnie, a ja i George nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem.

***

— Dobra! Jak dla mnie wystarczy nam tej butelki! Już z godzinę tu tak siedzimy, a jedyną nachlaną osobą jest Quackity — powiedział Sapnap i spojrzał na czarnowłosego, który spał wygodnie na kanapie.

— Zgadzam się. — Skeppy szybko się odezwał.

— Nie Geppy. Nie będę cię potem pilnował. — Bad szybko zaprzeczył.

— Dobra to kto chce grać w nigdy przenigdy niech podniesie rękę — odezwałem się.

Wszyscy poza Badem unieśli dłonie, na co okularnik tylko westchnął i powiedział jakieś ciche "dobra, niech wam będzie".

Napełniłem nam kieliszki i zaczęliśmy naszą gre. Zdania wypowiadane przez nas były raczej ekstremalne, a z czasem, kiedy każdy uchlał się w trzy dupy było już tylko gorzej.

Jedynymi osobami trzeźwymi byłem ja i Bad.

— Nigdy przenigdy — Wilbur się zastanowił — Nie polizałem nikomu ucha.

Automatycznie spojrzałem na George'a ponieważ przypomniało mi się kiedy raz, gdy byliśmy sami, z dupy to zrobił. Siedzieliśmy dosłownie i przegladaliśmy coś na telefonach, a on wtedy podszedł do mnie i przejechał językiem po długości mojego ucha. Pamiętam do dziś, jak dreszcz przeszedł wtedy przeze mnie.

Chłopak niechętnie upił napój z kieliszka. Nikt tego nawet nie kwestionował, po prostu graliśmy dalej.

— Nigdy przenigdy nie nosiłem spódniczki ani sukienki.

Tym razem napili się Sapnap, George oraz niechętnie przyznaję, że i ja. Nie było to z mojej woli. Siostra wpakowała mnie w sukienkę i zrobiła makijaż. Były to jej dziesiąte urodziny, a ja nie miałem serca się nie zgodzić. A wracając do George'a. W sumie ciekawiło mnie jaka historia za tym stała. Chciałem ją usłyszeć a może i nawet samemu zobaczyć go w jakiejś spódniczcę. Sądzę, że by mu pasowała.

Byłem pijany, tak jak wszyscy, tylko że ja trochę mniej od nich. To logiczne, że dzisiejszy wieczór nie mógł się dobrze skończyć.

•~•~•~•~•

756 słów

Polsat?

To ten.. Wybaczcie mi za tak długą nieobecność. Przepraszam całym sercem, ale moja wena powiedziała dosłownie adios
Dzisiaj przyszła w odwiedziny. Może zostanie na dłużej, byłbym wdzięczny.

Ekhem

DZIĘKUJE WAM ZA 1K GWIAZDEK I 10K WYŚWIETLEŃ NAWET NIE WIECIE JAK SIE CIESZE GBJGJUVJGVHHGYJGY

Pomimo że wbiliśmy to już dawno, to tak czy siak nadal się mega ekscytuje<3

Nie spodziewałem się tak dobrego odbioru yhughugh

Przepraszam że rozdział nie jest jakiś wybitny lub chociażby ciekawy, jednak i tak go wstawiam, ponieważ sądzę, że pomoże mi to przełamać tą blokadę jaką miałem, gdy zabierałam się za pisanie tego.

Jeszcze raz dziękuje<3

Partners but Enemies | DNF ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz