15. Koszmar

5.3K 378 880
                                    

Obudziłem się w sypialni George'a.

Próbowałem wstać jednak nie pozwolił mi na to ciężar na klatce piersiowej.

Spojrzałem w dół i zobaczyłem szatyna wtulonego w mój bok. Wyglądał teraz tak niewinnie.

Uznałem, że nie będę wstawał póki co i sięgnąłem tylko po swój telefon oraz sprawdziłem instagrama.

Nic nowego. Mnóstwo wiadomości od fanów serialu i wszędzie pełno najróżniejszych zdjęć, niektóre z nich nawet polubiłem.

Po jakimś czasie mi się to znudziło więc odłożyłem telefon spowrotem na miejsce i patrzyłem obecnie w sufit bezczynnie.

– Clay? – usłyszałem głos George'a. Nie zauważyłem kiedy się obudził.

– Tak?

Podniósł głowę, tak że patrzył teraz w moje oczy, a jego ręce leżały luźno na moim torsie.

– Obiecasz mi coś..?

– Zależy co. – spojrzałem na niego pytająco jednak uśmiechnąłem się też, aby wiedział, że go słucham i nie musi się stresować

– Jak skończymy z serialem.. – zawahał się – Myślisz, że moglibyśmy razem wyprowadzić się stąd gdzieś daleko i zamieszkać w jakimś ładnym domu nad morzem? – Spojrzał w bok.

Złapałem za jego podbródek i delikatnie odwróciłem tak, że patrzył teraz w moje oczy.

– Z tobą mógłbym uciec nawet teraz. – Złożyłem na jego ustach pocałunek, a potem zobaczyłem iskierki w oczach bruneta i uśmiech na twarzy.

– Kocham cię – powiedział to z powrotem kładąc się na mój tors.

***

Było po piętnastej, a ja wraz z George'm leżeliśmy na kanapie i przeglądaliśmy jakieś kanały.

Mamy obecnie dużo wolnego więc zdecydowaliśmy trochę poleniuchować, lecz nie wyobrażam sobie, że tak spędzimy cały tydzień, także prawdopodobnie jutro wezmę ze sobą chłopaka i razem gdzieś pojedziemy.

– Claayyyy – przedłużył swoją wypowiedź niższy – Zrób coś do jedzenia.

Mówiąc to położył się na mnie praktycznie i zaczął patrzeć w moje oczy, tym swoim wzrokiem szczeniaczka.

– Sam sobie zrób. – Rozwaliłem mu fryzurę i uśmiechnąłem widząc, że tamten nie ma zamiaru się poddać.

– Ale mi się nie chce.

– A co za to dostanę?

– buziaka? – bardziej zapytał, niż stwierdził.

– Niech ci będzie – westchnąłem i nie musiałem czekać nawet pięciu sekund zanim George przysunął się i złożył krótki pocałunek na moich ustach.

– A teraz sio. – Usiadł obok, abym mógł wreszcie wstać i ruszyć niechętnie w stronę kuchni.

Nie wiedziałem, co powinienem zrobić, więc uznałem, że po prostu przygotuje typowo naleśniki.

Nie zajęło mi to długo. Jedyne co mnie przeraziło, to kaszlnięcia z pokoju obok.

– Wszystko w porządku? – zapytałem go nadal wykładając nasz posiłek na talerz.

– Mhm – mruknął ale zaraz po tym znowu zaczął kaszleć.

Westchnąłem i postawiłem jedzenie na stoliku.

– Tylko mi tu nie choruj. Chciałem z tobą jutro gdzieś pojechać.

– Nic mi nie jest. – uśmiechnął się delikatnie. Był blady. Nie podobało mi się to.

Partners but Enemies | DNF ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz