19. Boję się

5.9K 392 1.7K
                                    

— Przykro mi. — Pokiwał głową na boki. — Jest bardzo chory. Nie udało nam się wyłapać choroby, bo objawy są takie same jak podczas przeziębienia. Gdybyśmy wcześniej zbadali go dokładniej, można by coś zaradzić, jednak teraz już na to niestety za późno. Jeszcze raz bardzo przepraszam.

— To niemożliwe.. — szepnąłem sam do siebie.

To wszystko stało się tak nagle. Nadal byłem pijany. Czułem, że to wszystko, to jakiś chory sen.

Momentalnie moje serce przyśpieszyło, a do oczu naleciały krople łez, które pchały się tylko żeby wylecieć nagle strumieniami. Praktycznie nic nie słyszałem przez następną minutę. Sapnap rozmawiał z lekarzem, jednak nie miałem okazji usłyszeć o czym.

— Clay? Chcesz wejść i zobaczyć George'a..? — zapytał nagle Bad na co wybudziłem się z transu. — Lekarz mówi, że teraz śpi, ale zawsze możesz z nim posiedzieć. — Uśmiechnął się do mnie smutno. Widziałem, że też był w szoku, jednak starał się ukryć wszelkie emocje i myśleć pozytywnie, czego ja niestety nie byłem w stanie zrobić.

Pomachałem głową w górę i w dół na co okularnik wskazał na drzwi. Wytarłem oczy rękawem.

Szybkim krokiem podszełem do nich i je otworzyłem, jednak zaraz po tym zawahałem się. Co jeśli nie chce mnie teraz widzieć? Co jeśli nie wybaczy mi już nigdy? Co ja mam zrobić wiedząc, że to mogą być nasze ostatnie chwile? Co powiedzieć? Zrobić? Mam go najpierw przytulić, przeprosić czy pocałować?

Tak bardzo chciałem, żeby mi wybaczył. Dobrze wiedziałem, że ciężko mu okazywać emocje i że ma ostatnimi czasy problemy z zaufaniem, a mimo to go zraniłem.

Stałem za drzwiami, póki to nie usłyszałem lekko zachrypiętego głosu pochodzącego z głębi pomieszczenia.

— Halo? Kto tam jest?

Teraz już nie było odwrotu. Wziąłem głęboki wdech i podszedłem do łóżka, na którym leżał szatyn. Jego włosy były rozczochrane, a pod oczami znajdowały się wielkie wory.

— George.. — Nie chciałem tego. Nie chciałem teraz płakać, jednak to było ode mnie silniejsze. — Ja cię tak bardzo przepraszam.. Nie powinienem był wtedy spojrzeć na niego, skoro dobrze wiedziałem, że jedyną osobą na którą powinienem patrzeć jesteś ty. Naprawdę, tak mi przykro..

Nie zatrzymywałem nawet łez.

— Oh Clay, jesteś naprawdę idiotą. — zaśmiał się cicho na co na niego spojrzałem lekko zszokowany. - Kocham cię. To, że się na niego spojrzałeś nic nie znaczy. Nawet, jeśli naprawdę byś go kochał, to nic. Chcę twojego szczęścia. Tak mi przykro, że nie będę mógł widzieć cię uśmiechającego się na żywo...

Dopiero teraz zorientowałem się, że też płakał.

— Boję się, Clay. Tak bardzo się boję, wiesz? — Pomimo tego wszystkiego nadal się uśmiechał.

Nie wytrzymałem i po prostu rzuciłem się na niego. Przytulałem go jak najdelikatniej, tak jakbym trzymał porcelanową lalkę. Obydwoje płakaliśmy jak dzieci.

Nie chciałem żeby odszedł, to nie jego czas. Te wszystkie chwile razem, pocałunki, dokuczanie.. To wszystko miało się tak zakończyć?

Miałem ogromną nadzieje, że to jeden głupi żart lub sen, a ja za sekundę obudzę się koło George'a wtulającego się we mnie.

Na nic z tych rzeczy się nie zapowiadało.

Tylko my dwoje na białym szpitalnym łóżku. Słońce świeciło, jakby nic się nie stało, jakby o niczym nie wiedziało, nie wiedziało o naszych uczuciach.

Partners but Enemies | DNF ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz