21. Ukochany 2/3

787 75 83
                                    

   Siedziliśmy wspólnie w sali szpitalnej. George miał robione różne badania i obecnie czekaliśmy na wyniki. Widziałem, że szatyn się trochę stresuje, dlatego złapałem go za rękę.

— Będzie dobrze — powiedziałem, a widząc, że moje słowa do niego nie przemawiały, rozczochrałem jego włosy.

— Hej! Czemu ty to zawsze musisz robić! — zdenerwował się, na co zacząłem się śmiać. — Uwierz mi, to wcale nie jest tak zabawne jak sobie ubzdurałeś.

Mimo swoich własnych słów on sam również ledwo powstrzymywał śmiech. Wtedy właśnie do sali wszedł doktor. Próbowałem wyczytać coś z jego twarzy, ale mi się nie udało. Przywitał się z nami uprzejmie więc odpowiedzieliśmy tym samym.

— Pan George Henry Davidson, zgadza się? — zapytał. Pełne imię mojego ukochanego z ust tego mężczyzny brzmiało tak dziwnie i poważnie. Szatyn mruknął coś niezrozumiałego w odpowiedzi. — Mam dla pana dobrą i złą wiadomość. Czy jest pan pewien, że ten mężczyzna może to usłyszeć?

Wskazał na mnie, a George od razu złapał za moją rękę i bardzo pewny swoich słów odpowiedział, że "Tak. A nawet musi". Widziałem, że chłopak przeżywa bycie w tym miejscu. Nie obwiniałem go jednak, bo sam nienawidziłem szpitali. To ogółem nie jest raczej miłe miejsce.

— W takim razie zacznijmy może od najważniejszej informacji. W tym przypadku jest to ta zła. Choruje pan na pneumokokowe zapalenie płuc. Dochodzi do niego w wyniku zaburzenia równowagi pomiędzy mechanizmami obronnymi dolnych dróg oddechowych a zjadliwością drobnoustroju. Bakterie pojawiają się w płucach w wyniku zachłyśnięcia się wydzieliną z jamy ustnej lub górnych dróg oddechowych, lub drogą kropelkową od kaszlącej, chorej osoby.

Brzmiało to lekko przerażająco. Poczułem jak George ścisnął moją rękę jeszcze mocniej.

— Jest też dobra wiadomość. — Uśmiechnął się do nas ciepło, chcąc dodać nam otuchy. — Zapalenie jest łagodne. Szansa, że pan umrze jest bardzo niska, wręcz powiedziałbym, że zerowa. Niedługo będziesz mógł wyjść ze szpitala. Ja przypiszę ci antybiotyki, które będziesz brał przez siedem dni. Pamiętaj również, że nie możesz wychodzić z łóżka, a jak już wychodzisz to tylko w nagłych wypadkach. Musisz też pić dużo wody i proszę nawet nie myśleć o alkoholu czy sokach. Jedynie woda. Jeśli będziesz się do tego stosować to będzie dobrze. Za dwa dni prosiłbym również o stawienie się tutaj na badania kontrolne.

Odetchnąłem z ulgą słysząc, że powinno być dobrze. Dzięki bogu, że rzeczywiście z nim tu przyszedłem. Kto wie czy choroba by się nie rozwinęła.

Doktor wyszedł pozostawiając nas samych. Widziałem, że George był zmęczony. Cały czas miał robione badania, chodził w kółko raz na pobieranie krwi, USG czy rozmowy z doktorem, który co rusz się go o coś pytał lub przekazywał wyniki badań.

Położyłem dłoń na jego włosach i go za nie do siebie przybliżyłem, następnie całując jego czoło.

— Wiesz co mnie martwi? — zapytał, przytulając się do mnie. — To, że teraz jeszcze bardziej nie będziesz dawał mi żyć. A ja głupi myślałem, że już teraz było źle.

— To akurat prawda. Będę cię musiał pilnować, bo odpowiedzialności w tobie za grosz. Kompletnie o siebie nie dbasz. — Położyłem swoją głowę na jego włosach i mogłem poczuć ich przyjemny zapach.

Chciałem trwać z nim w ten sposób już zawsze.

* * *

Cam siedziała ze swoją dziewczyną Annie w salonie. Oglądały wspólnie jakiś film. Mogłem zobaczyć je z kuchni, gdy to brałem tabletkę z blatu. W swoje wolnej dłoni niosłem szklankę wody.

Partners but Enemies | DNF ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz